Pan Marcin z Georgetown zwrócił mi uwagę, że zbyt często opiniuję wydarzenia twierdząc, że nic się nie dzieje, używając figury stylistycznej ‘no i co? I nic’.
Słuszna uwaga, jest to figura stylistyczna, która ma uwypuklić, że pomimo czegoś co powinno wywołać jakąś reakcję, nic się nie dzieje. Dla przykładu podam, że zaanektowanie wzgórz Golan (odebranych Syrii przez Izrael w 1967 roku w Wojnie Sześciodniowej) spowodowało lawinę protestów. Między innymi Rady Bezpieczeństwa, której Polska jest niestałym członkiem (z osiągnięcia czego całkiem niedawno bardzo się cieszyliśmy za ministrowania resortem zagranicznym Witolda Waszczykowskiego), i nic te protesty nie dały. Wzgórza Golan (do tej pory nie objęte uregulowanym paktem pokojowym, z granicą umowną) zostały przez Izrael zaanektowane na dobre, z planami licznego osadnictwa typu kibutz (czyli kołchoz). Za przyzwoleniem Trumpa. I nic nie pomogły opinie, i nic nie pomogły protesty, ani rezolucje ONZ. Silny wziął i już. Kolejny pstryczek w nos powalonej wojną mocarstw Syrii. A Syria jest rozdzierana na strzępy przez mocarstwa próbujące ten piękny i zamożny kraj, z jego pracowitymi i wykształconymi mieszkańcami zawładnąć. Czy nie przypomina to aneksji części Ukrainy przez innego silnego? Silny zazwyczaj wygrywa.
Choć nie zawsze. W słynnej przypowieści o Dawidzie i Goliacie, to ten mały Dawid z procą zwyciężył i został potem królem królestwa Izraela i Judei. Więc nie traćmy nadziei. Nie traćmy, choć oto dostaliśmy najdziwniejsze życzenia wielkanocne w historii naszego narodu. Ambasador USA (tego niby zaprzyjaźnionego z nami kraju, który wziął nas pod swoje skrzydła, bo nieporadni my) zatwitowała życząc nam udanych świąt żydowskich.
‘Z okazji rozpoczynającego się dziś wieczorem święta Pesach, obchodzonego na pamiątkę wyjścia Izraelitów z niewoli egipskiej, życzę pokoju i radosnego święta! Chag Pesach Sameach, Happy Passover!’.
Sprawdźcie sobie na Twitterze, i koniecznie poczytajcie komentarze internautów.
Oto mamy do wyboru, dlaczego pani ambasador tak uczyniła:
a) nie wiedziała, że jest ambasadorem w kraju katolickim
b) pomyliły jej się religie
c) jakiś podstępny doradca jej to napisał
d) jeszcze coś innego.
Wykluczam opcje a do c. Ambasador takiego potężnego kraju jak USA, przyjeżdża ze świtą doradców, i nie może sobie hasać tak jak chce, bez zgody centrali, czyli polityki ustanowionej przez rząd USA. A więc wykluczam, że jest to wpis pomyłkowy. Nie jest to także wpis prywatny, z typu ‘do moich towarzyszy w wierze’, bo wtedy byłby wysłany kanałem prywatnym.
Moim zdaniem, jest to wpis mający na celu z jednej strony podkreślenie coraz ostrzejszej narracji, niestety powtarzanej także przez nasz rząd, że Polska i Polin to jedno i tysiącletnia historia państwa polskiego to historia Polaków i Żydów.
Przy czym przy Polakach coraz rzadziej podkreśla się fakt, że państwo polskie jest związane z przyjęciem chrztu. Już mi się pisać o tym nie chce. A to właśnie o to chodzi, bo kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą. Ale tylko u heretyków, masonów i liberałów, którzy mają taką dziwną heglowską koncepcję prawdy, gdzie prawda, jest tym co sądzi ogół.
Ambasador USA (nie piszę jej nazwiska, bo i tak wiecie o kogo chodzi), napisała co napisała, bo z jednej strony, chciała podkreślić nową żydowską hagadę o kraju Polin, do którego tylko roszczą sobie niesłuszne prawo rdzenni Polacy (jak Palestyńczycy do Palestyny – obecnie Izraela), i z drugiej, nas wymęczyć. Jak się wyzłościmy nad tymi życzeniami (tylko na Twiterze), to nie będziemy mieć siły na nic innego, a i łatwiej przełkniemy to co w zanadrzu. A w zanadrzu jest króliczek biały z ustawą 477 JUST, o której nasz premier Morawiecki, mówi, że na razie nie ma tego tematu. Na razie? To znaczy, że jak się ‘na razie’ skończy, to będzie? Kiedy? Po jesiennych wyborach?
Ten nominowany premier to powinien się raczej postarać, aby go w końcu do czegoś wybrano. Od zastrzeżeń łatwo przechodzi się do wyborów negatywnych. W naszym Ontario do niedawna rządziła ‘witch’ (czarownica), bo nikt nie chciał być rządzony przez cepa.
To nic nowego, takie negatywne wybory – byle nie oni, są kanonem nauk politycznych jak manipulować wyborami. A co do wyzłoszczenia się, starsi z nas pamiętają, że słynne w PRL-u zmiany z reguły robiło się przed świętami, aby wiodąca siła narodu, czyli chłopi i robotnicy, poszli do domu, wygadali się i wyzłościli, i po świętach zapomnieli i spoko. Tak to traktują lud tubylczy i niewolniczy ci lepsi z centrali – wygląda na to, że każda centrala uczyła się w tej samej szkole.

A wesoło wcale nie jest.
Zagrożenie nową wojną zagląda co najmniej z dwóch frontów. Natomiast z jednego tak jakby zniknęło. Zniknęło ze strony krajów arabskich i muzułmańskich, które powoli uznają Izrael jako stały element Azji Mniejszej. Równocześnie znaczy to, że pozycja Iranu jako wiodącej siły muzułmanów przeciwko Izraelowi (a tym samym USA) spada. Na jesieni zeszłego roku na mistrzostwach w gimnastyce artystycznej w Quatarze występowali gimnastycy z Izraela, i organizatorzy byli przygotowani odegrać hymn tego kraju. Kiedyś było to w kraju arabskim nie do pomyślenia. Natomiast na zachodzie Rosji, szczególnie na północy notuje się dalsze zagęszczenie wojsk rosyjskich. O głowicach w obwodzie kaliningradzkim wymierzonych w Polskę już napisano wiele, kilka tygodni temu mój felieton był poświęcony newralgicznemu strategicznemu punktowi obronności NATO tzw. Przesmykowi Suwalskiemu (Suwalki Gap). Dołóżmy do tego, że już po pożarze Katedry Notre Dame, prezydent Macron w trybie pilnym wysłał więcej wojsk i sprzętu francuskiego do Estonii. Macron, dość opieszale uczestniczy w NATO, licząc, że z Niemcami utworzą prawdziwie europejską armię, którą i Niemcy i Francuzi będą dowodzić. W skład nowych francuskich kontyngentów wojskowych wysłanych do Estonii wchodzić będą także siły Legii Cudzoziemskiej, w której służy wielu Polaków. Dodajmy do tego napięcie nad Bałtykiem, nad którego wodami o mało nie doszło do zderzenia amerykańskiego i rosyjskiego śmigłowca, oraz utarczki chińsko-amerykańskie na Morzu Południowochińskim. Nie wygląda to za dobrze. Czas na odnowienie zapasów – tak na wszelki wypadek.

Ale jest i jaskółka
Na bardzo zdziesiątkowanym kanadyjskim polu polonijnym pojawił się list otwarty sygnowany przez Kongres Polonii Kanadyjskiej Okręg Toronto, a dotyczący zagrożenia płynącego dla Polski i Polaków z egzekucji ustawy USA 477 JUST.
No nareszcie ktoś się odważył z naszych oficjalnych organizacji odezwać! Jeśli tego nie widzicie, że przez ostatnie dekady Polonia kanadyjska była strategicznie rozmydlana i rozwalana, aby była słaba i nic nie znacząca, to albo jesteście ślepi, albo nie potraficie powiązać logicznie elementów przyczyny i skutku. Czy ten list coś zmieni? Wątpię, bo staliśmy się poprzez te wywoływane walki (uzurpowane tak, żeby wyglądało, że walczymy między sobą) tak osłabieni, że aż wstyd.
Ale przynajmniej mi nie jest wstyd, że należę do organizacji, która się nie boi odezwać mądrze w słusznej dla nas sprawie.
Alicja Farmus

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

MichalinkaToronto@gmail.com