Mam znajomą, która przez prawie 40 lat bojkotuje kraj swojego osiedlenia, czyli moją ukochaną Kanadę.
Jak to robi? W sposób prosty: odmawia w uczestniczeniu w życiu tego kraju.
Jak to wygląda? Ano nie obchodzi święta dziękczynienia. Indyk to dla niej ptak na pieczyste na Boże Narodzenie. Dziwne, bo u mnie w Polsce zawsze na Boże Narodzenie była gęś. W Kanadzie trudniej, bo gęsi na pieczyste trudno dostać. Więc jak zbliża się październik to ona wtedy udaje, że long weekend z okazji święta dziękczynienie jest do wyspania. Szczyci się tym, że nawet do rodziny nie idzie na indyka, bo co to za święto?
Nasze polonijne organizacje chyba święta dziękczynienie też nie uznają, bo wiele z nich organizuje w ten weekend doroczne zebrania. Widocznie dla niech to też nie ich święto. Moja znajoma choinkę ostentacyjnie kupuje i ubiera w samą Wigilię, nie omieszkując o tym zakomunikować wszystkim, że tak się powinno robić – ubierać choinkę dopiero 24-grudnia, i dopiero po jej ubraniu zasiadać do wieczerzy wigilijnej. Kiedyś spróbowałam się wtrącić i zasugerować, że Boże Narodzenie nie jest o choince, i choinka jest tylko elementem zwyczajowym, acz istotnym dla nas.
To ty pewnie już masz choinkę w domu od 1-go grudnia – odburknęła.
Fakt, mam od 1-go grudnia. Przestawiłam się szybko, gdy najstarsza córka poszła do szkoły, i wszystkie dzieci w szkole opowiadały o ubieraniu choinki na początku grudnia. To i my zaczęliśmy naszą stroić 1-go grudnia. Mój eks-mąż się opierał, ale on już tak ma, że sprzeciwia się wszystkiemu, co nie wychodzi od jego mamusi, a szczególnie jak to jest coś nowego, albo innego. Ale poszedł z dziećmi po choinkę – jeszcze wtedy do sieci White Rose, i przynieśli, biedną choinkę z kilkoma patykami udającymi gałęzie.
– Nie było innej – spytałam?
– Były, tylko tej nikt nie chciał – usłyszałam. – Jak bierzemy psy i koty, których nikt nie chce to i choinkę przygarniemy.
I została. Przybraliśmy, Cieszyliśmy się nią długo po świętach. Dopiero na Matki Boskiej Gromniczej ją rozebraliśmy.
A była nam tak wdzięczna, że się ukorzeniła. Przetrzymaliśmy ją do wiosny, a potem posadzili w ogrodzie. Dzisiaj to olbrzymi świerk!
Moja znajoma nie znosi także święta urodzin Królowej Wiktorii, bo kto to widział obchodzić urodziny jakiejś brytyjskiej, dawno zmarłej (1901) królowej? Moja znajoma też się nie nauczyła zbyt dobrze angielskiego, bo po co? Jak ktoś chce z nią rozmawiać, to niech się nauczy po polsku. Pomyślicie zapewnie, że w takim razie jest polonijną działaczką budującą ‘małą Polskę’ w Kanadzie? Ależ gdzie tam. To jej się też nie podoba, bo to nie tak jak było w Polsce.
– A jak było w Polsce? – pytam. Nie oczekuję odpowiedzi, bo wiem, że wyjechała jak jej się zaczęło palić pod łapami po 1989. No cóż takie czasy. Gdybyśmy zostali w Polsce, to pewnie i dzień dobry byśmy sobie nie mówiły nawet mieszkając w tym samym bloku. Cóż by łączyło taką resortową panią i mnie z rodziny nie wstydzących się tego moherów? No ale emigracja zrównuje. Kolegujemy i górę, i w dół, tylko dlatego, że jesteśmy Polakami. A tak poza tym, to dobra i życzliwa osoba. A pisanie o tym jest niezbitym dowodem, że wiosna na całego. Dlatego wolno już bezkarnie pisać o jesieni i zimie. A cieszyć należy się każdą okazją do spotkania rodzinnego i ze znajomymi. Victoria Day – pierwszy długi weekend wiosenny jest właśnie taką okazją. Czy wiecie, że tylko w Kanadzie (z wyjątkiem prowincji Quebec) i w Szkocji dalej się obchodzi urodziny Królowej Wiktorii?
Michalinka