Michał Szułdrzyński pisze w Rzeczpospolitej: Weźmiemy od Niemców, to i oddajmy Żydom i przytacza głosy sugerujące oddanie Żydom połowy uzyskanych odszkodowań… Czy polskie “elity” zwariowaly? – pyta jeden z historyków zajmujących się problemem – Ewentualne odszkodowanie od Niemiec to za zniszczenie kraju – a nie wymordowanie ludności! Żydzi posiadali ok. 10% nieruchomości, z czego duża część była na Kresach Wschodnich. A więc może im się należy 7%. Niech wymagaja odszkodowań także od Litwy, Bialorusi i Ukrainy.
Szułdrzyński tłumaczy: “Klęska narodowców w wyborach do Parlamentu Europejskiego może sugerować, że sprawa odszkodowania za mienie utracone przez Żydów podczas Holokaustu jest zamknięta. To oni w końcu w największym stopniu straszyli konsekwencjami amerykańskiej ustawy 447. Ale to nie takie proste. Możliwe, że to raczej ci, którzy uważają ją za próbę kolejnego – tym razem żydowskiego – rozbioru Polski, stwierdzili, że lepiej majątek naszego kraju zabezpieczy nie Konfederacja, ale PiS i Jarosław Kaczyński, który stwierdził, że Polska nie zapłaci za żydowskie roszczenia, koniec kropka. Płacenie – zdaniem prezesa PiS – oznaczałoby, że Polska była sojusznikiem Hitlera.
W ostatnim „Plusie Minusie” Robert Mazurek zaproponował, byśmy się podzielili z Izraelem po połowie odszkodowaniami za II wojnę światową, które PiS chce uzyskać od Niemców, ponieważ podczas wojny zginęło trzy miliony Polaków i trzy miliony polskich Żydów. Podzielam tę opinię. Tym bardziej że połączenie przez niego odszkodowań niemieckich i tych wynikających z Holokaustu uświadamia nam, jak niekonsekwentni w tej sprawie są politycy. No bo skoro nam się pieniądze od Niemców należą – jak twierdzą, skoro sprawa moralnie i historycznie z Niemcami nie jest załatwiona, to dlaczego mamy uznać, że odszkodowania nie należą się również polskim obywatelom II RP żydowskiego pochodzenia?
Albo otwieramy puszkę Pandory i żądamy od Niemiec reparacji wojennych, ale wtedy też musimy uznać zasadność – przynajmniej części – roszczeń środowisk żydowskich, albo mówimy, że to zamknięty rozdział i do tego nie wracamy. Tymczasem nieustannie mieszają się tu argumenty. Na pytanie, czy Polska zrzekła się reparacji po wojnie, słyszymy, że owszem, ale przecież nie była to demokratyczna, lecz komunistyczna Polska i nie była to suwerenna decyzja. Ale gdy mowa już o roszczeniach amerykańskich organizacji, logika jest inna – umowę podpisał rząd PRL i jeśli chodzi o roszczenia ze strony USA wszystko ma być załatwione. To jak? Rząd PRL był polskim rządem czy nie? Zresztą to samo pojawia się w innych sytuacjach.
Ale większym problemem jest majątek osób, które mają spadkobierców. Po 1989 r. Polska nie przyjęła żadnej ustawy reprywatyzacyjnej. Ziemianin tak samo nie dostał odszkodowania za zabrany mu dworek, jak kamienicznik żydowskiego pochodzenia za budynek, dajmy na to, w Lublinie. Mówiąc, że nie spełnimy żadnych „żydowskich roszczeń”, rządzący dzisiejszą Polską mówią, że państwo, owszem, zabrało albo zabrany majątek przejęło, ale nie zamierza go zwracać ani nawet dawać za niego odszkodowań. Jeśli domagając się odszkodowań od Niemiec, Polska odwołuje się do etyki, wygląda ona na etykę Kalego…”
Wiele ciekawych informacji na temat reparacji uzyskanych przez Izrael i Żydów (Jewish People) od Republiki Federalnej Niemiec można przeczytać tutaj:
Reparations Agreement between Israel and West Germany
W tym m.in.
Negotiations were held between Israeli Foreign Minister Moshe Sharett and West German Chancellor Konrad Adenauer.
In 1951, Israeli authorities made a claim to the four powers occupying post-war Germany regarding compensation and reimbursement, based on the fact that Israel had absorbed and resettled 500,000 Holocaust survivors. They calculated that since absorption had cost 3,000 dollars per person ($28,958 in today dollars), they were owed 1.5 billion dollars ($14,500,000,000 in today’s dollars) by Germany. They also figured that six billion dollars worth of Jewish property had been pillaged by the Nazis, but stressed that the Germans could never make up for what they did with any type of material recompense. Negotiations leading to the Reparations Agreement between Israel and West Germany began in March 1952, and were conducted between representatives of the government of the Federal Republic, the government of the State of Israel, and representatives of the World Jewish Congress, headed by Dr. Goldmann. These discussions led to a bitter controversy in Israel, as the coalition government, headed by David Ben-Gurion, claimed that reparations were necessary to restore what was stolen from the victims of the Holocaust.
The agreement was signed by Adenauer and Moshe Sharett on September 10, 1952, at Luxembourg City Hall. The German Parliament (Bundestag) passed the agreement March 18, 1953, by a large majority, 239 for and 35 against, though only 106 of the ruling CDU/CSU’s 214 MPs supported the motion, which relied on the unanimous support of the opposition Social Democrats to get through. The Arab League strongly opposed the motion and threatened a boycott of the Federal Republic of Germany after it passed the restitution agreement, but the plan was abandoned due to economic considerations, namely that the Arab League would suffer far more from losing trade with West Germany than West Germany would from the Arab League.[7]