Do lat 80-tych inżynierowie kierowali projektami i organizacjami technicznymi. Chodzili z podniesionymi głowami. Przed deregulacją gospodarki administratorzy podlegali inżynierom.

Deregulacja miała “dzikie” początki. N.p. zauważono, że zwolnienie 20% ludzi upadającej firmy nagle zwiększa o 20% wskaźnik produktywność firmy i można ją natychmiast dobrze sprzedać. Nastąpił ciąg wydarzeń, w wyniku których inżynierowie utracili władzę, którą przejęli administratorzy. Inżynierom przypadła rola pasywnych wykonawców woli administracji.

Gdy przybyli w białych kitlach do stworzonego dla nich zabudowania w otwartej przestrzeni biura inżynieryjnego, od razu było widać, że będą aktywnymi wykonawcami. Przybyli, by usprawnić dalekie od perfekcji funkcjonowanie konsultanta zajmującego się projektowaniem i budową obiektów przemysłowych.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Realia ręcznej produkcji ogromnej ilości rysunków wołały o komputeryzację. Właściciele w tym przypadku zainwestowali błędnie w prototypową aplikację, co spowodowało głównie biurokratyzację projektowania i skutek odwrotny do zamierzonego, tzn. podniesienie kosztów I przedłużenie procesu projektowania, przyczyniając się w dużej mierze do upadku firmy.

Powyższe jest przykładem pierwszych interakcji inżynierów z informatykami. To był tylko początek walki o władzę nad technologią, projektami i firmami technologicznymi, a informatycy byli “narzędziem terroru” administratorów w ich perpetualnej pogoni za mirażem perfekcyjnej kontroli. Aktywni informatycy szybko robili postępy w poznawaniu nieperfekcyjnego, realnego świata.

Kierowani przez administrację informatycy, po komputeryzacji rysunków zabrali się za finanse, harmonogramy, zarządzanie, i w końcu za niekończące się próby integracji wszystkiego w jedną całość. Informatycy znaleźli ogromne pole do działania w produkcji fabrycznej, gdzie odnieśli wielkie sukcesy w postaci szeregu różnych rozwiązań (często z japońskimi nazwami i egzotycznymi tytułami i rytuałami), które, chociaż kosztowne do wprowadzenia i utrzymania, funkcjonują do dziś.

Aktywni wykonawcy różnią się tym on pasywnych, że zachowują ciekawość poznania i uczą się, zamiast zamykać się w stagnacji. Następstwem aktywności informatyków i pasywności inżynierów było “przyjęcie” informatyków do klanu inżynierów. W tym artykule, tradycyjni inżynierowie są nazywani “inżynierami”, a obecni inżynierowie informatycy “informatykami”.

Zwycięstwa aktywności nad pasywnością są historycznie dobrze udokumentowane, np. przytomniejsi aktywiści usprawnili różne zużyte socjalizmy transformując je w zdecydowanie skuteczniejsze hybrydy, popularne dziś pod nowymi etykietkami, jako np. kapitalizm państwowy czy też korporacyjny.

Zmiany te w dużej mierze spowodowały te aktywne jednostki, które były w stanie pojąć, co jest dla nich najlepsze w kapitaliźmie, wygodnie unikając wprowadzania samej istoty kapitalizmu, jaką jest maksymalizacja wolności jednostki w społeczeństwie.

Informatycy byli i są tradycyjnie doskonałymi wykonawcami woli administratorów. Ci wybitniejsi od dawna rozumieli, że pogoń za absolutną kontrolą świata jest tylko śmiesznym wyrazem pychy, “matki wszystkich grzechów”, w której człowiek pragnie zostać Bogiem, panującym nad wszystkim, co go otacza, np. naturą czy też klimatem. Przy takich górnolotnych, utopijnych przedsięwzięciach łatwo zapomnieć o przyziemnej kontroli tego, na co człowiek może mieć oczywisty wpływ, tak jak np. zanieczyszczanie powietrza, ziemi i wody.

Informatycy od lat 50-tych pracowali nad poznaniem funkcjonowania ludzkiego mózgu, nie tylko dla celów medycznych, lecz także w pracy nad budową wspomagających myślenie maszyn logicznych, “sztucznej inteligencji” (w skrócie AI – Artificial Intelligence). W latach 80-tych pojawiły się oparte na regułach logicznych “systemy eksperckie” (rule based expert systems).

Autor wdrożył w 1989 roku automatykę mini-procesu przemysłowego, sterowanego przez taki system, przystosowany do działania w czasie rzeczywistym. Mimo ogromnej przewagi nad każdym aspektem automatyki konwencjonalnej, rozwiązanie to okazało się zbyt nowatorskie, aby się przyjąć do szerszego zastosowania.


Dwadzieścia lat później wiedza, zdobywana w coraz to potężniejszych, szeroko stosowanych aplikacjach „głębokiego uczenia maszynowego”, z udziałem maszyn logicznych w oparciu o „sieci neuronowe”, dostarcza coraz dokładniejszą, realną informację integrując dane z tysięcy różnych źródeł. Coraz to lepsze narzędzia logiczne zdobywają nadrzędne cechy porównywalne do cech buldożera w porównaniu do człowieka z łopatą.

Stąd mega-wyzwanie dla tworzących nowe narzędzia AI informatyków, coraz częściej z udziałem współtworzących maszyn logicznych. Czy informatycy mają nadal zadowalać się rolą wynajętych wykonawców, sowicie opłacanych nie tylko za pionierską pracę, ale też za milczenie? Czy być nadal podmiotem nieprzewidywalnych kaprysów władzy, która wyłącznie decyduje, jak użyć tę informację, jak i co przekazywać, a czego nie przekazywać podwładnym?

Informatycy współpracują już od lat z aktywnymi inżynierami, włączonymi w pełni w plejadę aplikacji AI pojawiających się w zastosowaniach technologicznych, w szczególności przemysłowych. Ta obecnie nadal wyraźna mniejszość inżynierów rośnie. Większość inżynierów jednak nadal „milczy jak zaklęta” od lat 80-tych. Są nadal pasywnymi wykonawcami posłusznie służącymi administratorom władzy. To są ci, co po stracie liderów przestali być aktywnymi inżynierami i zostali na ogół albo inżynierami katalogowymi – tymi, co wybierają produkty i usługi z katalogu – a inżynierię wykonują dostawcy, albo też administratorami inżynieryjnymi – tymi, co uzasadniają polecenia władzy, a często też propagują, z głupoty lub na zamówienie, fałszywą narrację nadrzędności inżynierów w społeczeństwie.

Najwyższy czas, aby dotychczas pasywni inżynierowie zaktywizowali się. Jak obudzić, ożywić te masy pasywnych inżynierów? Każdy może to zrobić sam, np. obserwując to, co demonstrują aktywni inżynierowie, włącznie z tymi zatrudnionymi w każdej większej organizacji. Poznać ich łatwo, bo chodzą z podniesionymi głowami.

Poniżej podsumowanie rzeczy do spróbowania “aktywizowania się” dla zarówno własnych, jak i organizacyjnych i społecznych benefitów, w paru punktach.

1. Uproszczenie podejścia do wszystkich spraw, odrzucając narzucaną narrację “skomplikowanego” świata, która ułatwia rządzenie przez żonglowanie informacją ukrywaną w stogu komplikacji

2. Dążenie do usprawniania przez zaniechanie działań bezużytecznych i kontrproduktywnych – ulubione zajęcie biurokratów

3. Uzupełnianie posiadanej wiedzy i doświadczenia wiedzą nieformalną z najróżniejszych źródeł.

4. Kwestionowanie, i dążenie do tylko “wystarczająco dobrych”, a nie “najlepszych” rozwiązań przy stosowaniu istniejących praw, regulacji, procedur, przepisów, zaleceń i praktyk – bo te się starzeją i skorupieją!

“Pierwszym obowiązkiem każdego obywatela jest kwestionowanie władzy” – Benjamin Franklin

Jan Jekiełek, czerwiec 2019