Rząd federalny dyskretnie zamknął program, z ramach którego uchodźcy oczekujący na azyl mieli być kierowani do mniejszych miast, a nie oczekiwać na decyzję w schroniskach dla bezdomnych w Toronto czy Montrealu. Ottawa twierdzi, że powodzenie programu jest w dużej mierze zależne od współpracy z rządem Ontario, a właśnie ta kwestia pozostała niezrealizowana. Jednocześnie chwali Quebec. Rząd federalny mówi, że próbował przekonać do współpracy rząd Douga Forda, ale wobec braku oczekiwanej odpowiedzi ze strony prowincyjnych konserwatystów musiał zwrócić się o pomoc do władz miast. W efekcie z programu skorzystało tylko pięć rodzin. Rodziny te przybyły do Quebecu, ale chciały osiedlić się w Ontario. Skorzystały z propozycji rządu, by zamiast jechać do Toronto lub zostać w Montrealu, tymczasowo zamieszkać w Chatham-Kent. Mimo że nikt inny nie skorzystał z programu, rząd federalny twierdzi, że inicjatywa odniosła sukces.
Na decyzję o przyznaniu azylu imigranci muszą czekać nawet dwa lata.
Program został uruchomiony we wrześniu zeszłego roku po licznych skargach ze strony władz Toronto i rządu Quebecu, że uchodźcy korzystają z miejskich schronisk dla bezdomnych, przez co blokują miejsca dla innych użytkowników i stanowią duży wydatek dla samorządów lokalnych.
W marcu ministerstwo ds. bezpieczeństwa na granicach zainicjowało inny program, który ma pomóc miastom w odzyskaniu pieniędzy przeznaczonych na pomoc w zakwaterowaniu uchodźców. W zeszłym tygodniu Ottawa otrzymała zwrot 10 milionów dolarów. Toronto wcześniej dostało 26 milionów, a ma obiecane jeszcze 45.
Zapotrzebowanie na zakwaterowanie dla nieregularnych imigrantów powoli maleje. W okresie od stycznia do maja nielegalnie przekroczyło granicę 5140 osób, czyli o 45 proc. Mniej niż rok temu w tych samych miesiącach.