Wprowadzenie
Poza patologią braku uczuć, ludzkie uczucia mogą być generalnie „lepsze / dobre”, tj. POZYTYWNE lub „gorsze / złe”, tj. NEGATYWNE.
„Lepsze”, np. radość, szczęście, miłość, współczucie, oddanie się, wdzięczność lub podziw, kontrastują z „gorszymi”, takimi jak wstyd, strach, smutek, żal, podejrzliwość, radykalizm, zawiść lub nienawiść. Niektórzy sądzą, że te pierwsze są głównie domeną ludzką („uczucia wyższe”), a te drugie bardziej domeną biologiczną.
„Lepsze / dobre uczucia”, zwłaszcza gdy są wyrażane bez przesady, są zdrowe, budujące dla ludzi i ich otoczenia. „Gorsze / złe uczucia”, szczególnie gdy są wyrażane przesadnie, są mniej lub więcej niezdrowe, jeśli nie szkodzą, rujnują ani nie niszczą (najbardziej tych, którzy je czują), to pogarszają lub nawet zatruwają atmosferę otoczenia.
Po wyjątkowym biało-czarnym, w większości negatywnym, wszechobecnym nawale manipulowanej informacji, w tym jawnej propagandy roku 2018, czas na to, aby się do tego ustosunkować. Lepsze / dobre uczucia nie muszą być rzadsze i często rezerwowane tylko dla „naszych”, a gorsze / złe używane obficie dla „tamtych” lub „obcych”.
Warto rozważyć akceptację narzucanych narracji i zaangażować się w maksymalizację „dobrych” uczuć, a minimalizację „złych”. Pewnie, nie bez wpływu autosugestii, można byłoby się wtedy poczuć lepiej, z myślą stania się lepszym, a nawet uwierzyć w dalszą poprawę w przyszłości.
Takie podejście może nie tylko polepszyć wiarygodność jednostki, a również wpłynąć na obecnie nabierającą coraz większego znaczenia reputację.
Trwająca od lat 80-tych cyfryzacja obniżała realną wartość reputacji.
Parafrazując popularne powiedzenie pewnego prezydenta, numerki mają to do siebie, że z natury biało-czarne, mają trudności w rozpoznawaniu odcieni szarości.
Jak dodamy do tego demokrację większościową, czyli wyższość kolektywu nad jednostką, wyłania się smutny obraz analogowego człowieka poddanego cyfryzacji.
Cyfryzacja analogowej realności miała i nadal ma niewątpliwy wpływ na dewaluację wartości, jaką obserwujemy na co dzień.
Uległa temu trendowi również reputacja.
Cyfryzacja reputacji spowodowała komercjalizację i zastosowanie do marketingu tego, co było kiedyś jedynym miernikiem wierzytelności jednostki.
Dewaluacja wartości ma także swoją pozytywną stronę, dewaluuje bowiem też tych propagujących, stąd najniższa w historii ocena społeczna wiarygodności mediów, polityków, elit, i najrozmaitszych autorytetów.
Sztuczna inteligencja (AI) nadzieją na powrót do wartości, w tym do renesansu mocy reputacji
W uproszczeniu, obecnie wszechogarniająca nowa „rewolucja przemysłowa AI” opiera się na samouczących się maszynach logicznych – komputerach syntetyzujących informację z ogromnej ilości danych.
Aby ta synteza informacji miała sens, ten „uczeń” musi dostać tę masę danych dobrze „zaetykietkowaną” przez „panią nauczycielkę”, z dobrą instrukcją prezentacji od „pomocnika pani nauczycielki” – statystyka.
W przeciwieństwie do instrukcji analogowych, instrukcje cyfrowe muszą być jednoznaczne, czyli precyzyjne, z wykluczeniem jakichkolwiek interpretacji. Nie można np. napisać, jak w konstytucjach demokracji większościowych, że „wszystkim ludziom należy się opieka zdrowotna i nauka” – w interpretacji: monopol państwa na te domeny życia obywateli.
Pożyjemy – zobaczymy.
AI niesie w sobie zapowiedź bezlitosnej uczciwości, bo nawet wiarygodność pomyłek nieperfekcyjnych nauczycieli może być weryfikowana przez tego perfekcyjnego ucznia.
Stąd zaniepokojenie elit, administracji, i wszystkich korzystających z nigdzie nie opisanych, selektywnych przywilejów i selektywnego systemu sprawiedliwości – zagrożenie dla tych wszystkich „równiejszych” wśród równych.
Jan Jekiełek, lipiec 2019