Jak to się dzieje, że samochody są coraz bezpieczniejsze, a ubezpieczenia coraz droższe? Bezpieczeństwo poprawiają najnowsze technologie, które jednocześnie sprawiają, że koszty napraw powypadkowych idą w górę. Systemy automatycznego hamowania, zmiany pasa, czujniki parkowania i martwego punktu pomagają uniknąć najczęstszych typów kolizji, ale jeśli mimo wszystko do wypadku dojdzie, naprawy są skomplikowane i drogie.
Jednymi z najczęściej wymienianych elementów są światła i zderzaki. Światła w dzisiejszych samochodach to nie tylko prosty klosz i żarówka. Reflektory są wyposażone np. w systemy ściemniające czy zmieniające kąt świecenia podczas pokonywania zakrętów. CCC Information Services, firma zbierająca dane dla producentów aut i ubezpieczycieli, podaje, że średni kąt naprawy nowoczesnego światła samochodowego to 1371 dolarów amerykańskich. Przedni czy tylny zderzak to elementy wypakowane czujnikami radarowymi i kamerami, a koszt usunięcia szkody wynosi kilkaset dolarów. Po naprawie wykwalifikowany technik musi jeszcze przeprowadzić kalibrację czujników. Kilkanaście-kilkadziesiąt lat temu reflektory i zderzaki były zwykłymi elementami z plastiku czy metalu. To już przeszłość.
Peter Karageorgos, dyrektor ds. relacji z klientami w Insurance Bureau of Canada, podkreśla, że samochody są bezpieczniejsze niż kiedyś, ale pradopodobieństwo kolizji niewiele się zmieniło. Aut na drogach jest coraz więcej, a kierowcy jeżdżą rozproszeni jak nigdy. Stosowanie nowoczesnych technologii poprawiających bezpieczeństwo nie zwalnia kierowców z myślenia i skupienia się na jeździe.
W zeszłym roku ubezpieczalnie wypłaciły ponad 12 miliardów dolarów w związku z przyjęciem 1,2 miliona wniosków o odszkodowanie.