Niektórzy żyli ze sobą 5, inni 25 lat. W dniu ślubu, wypowiadając słowo „tak” mieli ogromne nadzieje, że małżeństwo uczyni ich bardzo szczęśliwymi ludźmi. Okazało się jednak, że po jakimś czasie pojawiły się problemy, których nie umieli, czy też nie chcieli rozwiązać.
Sytuacja pogarszała się i zaczęli doświadczać cierpienia, pustki i frustracji. Setki tysięcy takich osób zdecydowało się na rozwód, uznając go za jedyny sposób uniknięcia nieszczęśliwego życia. Niektórzy zrobili to, aby po prostu przeżyć. Większość jednak zdecydowała się na ten krok, mając nadzieję, że ich życie się poprawi, przeżyją nową miłość, znajdą bardziej namiętnego partnera, lepszego żywiciela rodziny…
Być może sam zaliczasz się do ich grona, może zalicza się do niego osoba, którą znasz. Musisz wiedzieć, że niestety zaledwie mała garstka rozwiedzionych znajduje szczęście w kolejnym związku lub samotnym życiu.
Wielu przekonuje się, że drugi związek jest taki sam jak pierwszy, a główna różnica polega na tym, że partnerzy szybciej docierają do „doliny rozpaczy”:
Andrzej był cały rozpromieniony, gdy mówił:
„- W końcu spotkałem miłość mojego życia. Pobierzemy się w czerwcu. Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwym człowiekiem. Ona ma dwoje dzieci. Uwielbiam je. Kiedy się rozwodziłem, nawet nie marzyłem o tym, że jeszcze coś dobrego mnie spotka. A jednak udało się…
W tym czasie Andrzej był od 3 lat rozwiedziony. 6 miesięcy po powtórnym ślubie pojawił się w moim gabinecie znowu, narzekając, że nie może sobie poradzić z żoną i jej dziećmi:
„- Czuję się wśród nich jakbym był obcym człowiekiem. Żona stawia dzieci na pierwszym miejscu. Staje zawsze po ich stronie i występuje przeciwko mnie. Bez jej zgody nie mogę wydać ani centa. Jestem dla nich nikim. Nigdy w życiu nie byłem tak nieszczęśliwy. Jak mogłem wpakować się w coś takiego?”
No cóż, przykład Andrzeja doskonale pokazuje, na jakie typowe problemy napotykają osoby, które zakładają tak zwaną mieszaną rodzinę. Warto tu dodać, że właśnie ponowne małżeństwa rozpadają się dwukrotnie częściej niż pierwsze, a trzecie małżeństwa rozpadają się aż 70% przypadków!
Barbarę spotkałam 2 lata po rozwodzie z Robertem:
„Nasz związek był fatalny, lecz rozwód okazał się jeszcze gorszy – powiedziała. Nadal mam te same obowiązki co wcześniej, teraz nie mam jednak na nic czasu i mam mniej pieniędzy. Kiedy byłam zamężna, pracowałam na pół etatu, aby pomóc w zapłaceniu rachunków. Teraz muszę pracować na cały etat, co sprawia, że mam mniej czasu dla dziewczynek. Kiedy wracam do domu, jestem zmęczona, nerwowa i odzywam się opryskliwie do córek. Nie podoba mi się to jaką jestem matką. Kiedy Robert zabiera dziewczynki, stara się, aby było to prawdziwe święto – żadnych obowiązków, pracy, odpowiedzialności. Tylko zabawa. Po powrocie córki nienawidzą mnie za to, że czegoś od nich oczekuję. Jestem nieszczęśliwa, jest mi coraz trudniej, nie dostrzegam żadnego światełka w tunelu…
Na przykładzie Barbary widać, że po pierwsze, rozwód jest przykrym przeżyciem ze względów finansowych, z badań wynika, że obniża się poziom życia 73% rozwiedzionych kobiet, po drugie nie kładzie kresu kontaktom partnerów, szczególnie jeśli mają dzieci. Nadal muszą się oni regularnie spotykać, czy tego chcą czy nie i to przez wiele lat. A okazji jest dużo, na przykład, urodziny dzieci, występy w szkole, mecze piłkarskie, śluby i tak dalej. Sprawia to, że rany spowodowane przez zerwany związek pozostają otwarte i są rozdrapywanie latami.
Małżeństwo jest wyjątkowym związkiem dwojga ludzi, którzy dzielą swoje życie, więc nie można odejść od siebie, nie odczuwając bólu. Wspomnienia z przeszłości, gniew, wściekłość, poczucie straty, braku sprawiedliwości, rozczarowanie, zazdrość, samotność to uczucia, które będą towarzyszyć małżonkom często do końca życia, zaś problemy i tak pozostaną niezależnie od kontaktu, jaki mają ze sobą.
Zjawiska rozwodu nie da się zapewne całkowicie wyeliminować, ale powinien być rozwiązaniem, po które sięga się tylko w ostateczności. Powinny go poprzedzić wszelkie próby pogodzenia różnic, rozwiązania trudnych problemów. Wielu małżonków za wcześnie sięgnęło po ten środek i zapłaciło za to zbyt wysoką cenę. Psycholodzy są przekonani, że większość par mogłaby się pojednać, gdyby udzielono im właściwej pomocy lub gdyby one tego naprawdę chciały.