Kontynuujemy temat letniej przygody samochodowej; w minionym tygodniu pisałem o VW Thing – wielu Czytelników zarzuciło mi że jest to auto praktycznie nie do dostania. Dzisiaj więc o całkiem dostępnym sensownym cabriolecie, który cofnie nas do czasów, kiedy samochód był piękny i przyjemny w prowadzeniu, a nie wyżyłowany silnik grał piękną muzyką czterech cylindrów. Mówię o klasyku, który jeszcze często można spotkać na naszych drogach roadsterze MGB; samochodzie produkowanym przez Brytyjczyków, który na amerykańskim rynku doczekał się kultowego statusu – był niezbyt drogi i często kupowała go młodzież akademicka. Jego głównym mankamentem w porównaniu do Thinga – jest to samochód raczej dla playboyów; ma jedynie dwa miejsca, a więc gdy jedziemy z koleżanką, kolegi już nigdzie nie zabierzemy. Znam co prawda przypadek, kiedy ktoś, kto w Polsce sprowadził sobie takie auto z Florydy woził córkę nielegalnie za siedzeniami…
MGB kupimy na kijiji w dobrym stanie w granicach 6 – 10 tys. dol. Samochód jest świetnie wyważony i daje przyjemność jazdy porównywalne do Mazdy miata przy lepszym brzmieniu silnika. Nie jest to rakieta MGB ma ok 80 KM, ale duży moment zamachowy i tylny napęd, jest to auto, które ma technologie z tamtych czasów, a więc np. przy zapalaniu mamy ręczne ssanie. Nie ma się co dziwić, skoro konstrukcja pochodzi z 1958 roku.
Jeśli chcemy rzeczywiście sobie nim pojeździć musimy znaleźć zawijane, kręte drogi, na których MGB zachowuje się jak baletnica. A wciąż wygląda sexy i nie ma się co dziwić, bo nadwozie projektował król samochodowego wzornictwa przemysłowego Pininfarina, z myślą po prostu o tym, żeby było piękne.
Na lato jest to samochód wymarzony i to pomimo czasem przeciekającej budy. Wersja amerykańska jest nieco gorsze od europejskiej, a to przez wymogi bezpieczeństwa i inne normy obowiązujące w USA. Niestety wiele z tych wymogów pogorszyło właściwości samochodu i tak na przykład, wymóg wysokości przednich reflektorów producent spełnił bez przeprojektowania nadwozia, a jedynie jego podniesienie co pogorszyło prowadzenie się auta.
Wracając do dostępności, to MGB oprócz bardzo dobrze zaopatrzonego rynku wtórnego mamy też entuzjastów, którzy odnowią każdy model albo też sprzedadzą nam model robiony na zamówienie pod klucz, również taki, który będzie posiadał trochę współczesnych gadżetów, klimatyzację, okna elektryczne, podgrzewane siedzenia, a nawet 8 cylindrowy silnik Rovera z wtryskiem bezpośrednim. Jeśli mamy pieniądze możemy mieć piękne, wygodne auto, ale myślę, że o wiele większej satysfakcji dostarczy wyszukanie starego MGB w dobrym stanie. Produkcja ustała dopiero w 80. roku mamy więc do wyboru kilkanaście różnych modeli, każdy rok przynosił bowiem zmiany i modernizacje. Auto ma 4-biegową skrzynię standard i trzeba umieć nim jeździć, o co w dzisiejszych czasach coraz trudniej. Jeśli jednak zdobędziemy się na ten wysiłek docenimy czar starych dni i zobaczymy co straciliśmy na przestrzeni tych kilku dekad,
o czym z łezką w oku donosi
Wasz Sobiesław