Mali przedsiębiorcy i mieszkańcy regionów położonych bezpośrednio nad Wielkimi Jeziorami z coraz większą podejrzliwością patrzą na poziom wody w jeziorach. Wydaje się, że śnieżna zima, wiosenne roztopy i deszczowe lato nie są jedynymi powodami zalewania ich mieszkań i firm. Coraz więcej osób wskazuje na decyzje kanadyjskich i amerykańskich władz, która zajmują się zarządzaniem jeziorami. Trzy lata temu International Joint Commission przyjęła nowy plan, który dopuszcza podniesienie poziomu wody w jeziorach. Komisja twierdzi, że to nie problem i przytacza argumenty naukowe. Tamie tłumaczenie nie trafia jednak do mieszkańców, którzy na własne oczy widzą, co się dzieje.
Julian Ganton, właściciel wypożyczalni Toronto Island SUP, mówi, że po tej decyzji co roku poziom wody jest wyższy i wolniej opada. Woda niszczy domy i brzegi, a przedsiębiorcy tracą.
Dalej, już nad rzeką św. Wawrzyńca, w rejonie Thousand Islands w Ontario, Wendy Merkley prowadzi zakład Andress Boat Works. Według niej w ciągu ostatnich trzech lat przedsiębiorcy dwa razy musieli usuwać skutki powodzi. Gdy wielka woda przyszła w 2017, mówiono, że to powódź stulecia. Okazuje się jednak, że taki stan może być nową normą. Merkley dodaje, że IJC mówiło, że większe wahania poziomu wody przyczynią się do odmłodzenia brzegów. Pyta, jak wysoki poziom wody komisja zamierza dopuszczać. Szacuje, że w tym roku jej dochody będą niższe o 20-25 proc. Dla małego przedsiębiorcy dwa lata z taką stratą to dużo.
Plan 2014 to zbiór zmian wprowadzonych do planu gospodarowania jeziorami przygotowanego w 1958 roku. Wymieniane są w nim trzy cele: ochrona przed ekstremalnymi powodziami, odnowa terenów zalewowych i przygotowanie na skutki zmian klimatycznych. Nowy maksymalny dopuszczalny poziom wody jest o 6 centymetrów wyższy od poprzedniego. „Taki przedział zmian jest bardziej naturalny”, twierdzi komisja. Kanadyjski współprzewodniczący komisji Pierre Béland twierdzi, że plan nie jest zły. To co obecnie obserwujemy, to normalne zjawiska przyrodnicze, to siła wyższa.
IJC zauważa, że jeziora Górne, Huron i Erie nie odczuły skutków wprowadzenia Planu 2014. W nich poziom wody nie jest kontrolowany. Nadmiar wody po prostu spływa przez wodospad Niagara do jeziora Ontario. Obecnie w trzech jeziorach stan wody zbliża się do rekordowego. Według komisji to niezbity dowód na to, że za wszystko odpowiada pogoda.
Tama za jeziorem Ontario znajduje się w Cornwall, Ont. Jeśli jednak puścić prze nią więcej wody, mogą zostać zalane tereny przybrzeżne w Quebecu. Do tego utrudniony, a nawet całkowicie wstrzymany, będzie ruch statków towarowych. To może przynieść straty rzędu 50 milionów dolarów dziennie.
Zdaniem Bélanda wysoki poziom wody jest przejściowy. Zmiany następują szybko, mówi.
Za południową granicą, w stanie Nowy Jork, mieszkańcy zaczynają mówić o wejściu na drogę sądową.