„Jestem żoną hazardzisty i bardzo potrzebuję pomocy. Małżeństwem jesteśmy 9 lat, mamy 2 dzieci. Mąż grał od początku naszej znajomości, ale ja nie zdawałam sobie sprawy z powagi tego nałogu. Kiedy go poznałam był już po rozwodzie – pierwsze małżeństwo rozpadło się przez… hazard. Ja zakochana po uszy nie wiedziałam, w co się pakuję. Pobraliśmy się i zaczęło się granie, długi, przeprosiny i tak w kółko. Kiedy przestaliśmy sobie radzić finansowo, zostawiłam go, ale wróciłam, bo nie umiałam bez niego żyć. On wyjechał za granicę, żeby pospłacać długi i zarobić na rodzinę. Zaczęło się wtedy jakoś układać. Nawet zaczęliśmy żyć na wyższym poziomie. Mąż przyjeżdżał, ale nigdy nie skończył z graniem. Podczas urlopów w Polsce dużo wychodził wieczorami, a mi powtarzał, żebym się nie martwiła – przecież są pieniądze… Jak zwracałam mu uwagę, to słyszałam: to ja zarabiam, nie zauważyłaś? Jak przyjeżdżał to grał, a ja dla świętego spokoju nie komentowałam tego, bo zaraz słyszałam: oj, już niedługo wyjadę i będziesz miała spokój. Boję się, że któregoś dnia przegra wszystko i co zrobię? Nie mam oszczędności, nie mam odwagi, żeby mu powiedzieć dosyć, ale wiem, że muszę. Chcę się uwolnić od tej niepewności”.
Julia



 

Patologiczny (kompulsywny) hazard, jest to postępująca choroba natury emocjonalnej, której nie można wyleczyć, można ją jedynie zatrzymać. Polega ona na częstym, powtarzającym się uprawianiu hazardu, który zaczyna kontrolować zachowanie chorego, powoduje coraz większe problemy w każdej dziedzinie jego życia zadłużenia, rozpadająca się rodzina, zaniedbanie obowiązków służbowych. A wszystko zaczyna się zupełnie niewinnie. Osoby z żyłką hazardzisty na początku wybierają, wydawałoby się, całkiem niegroźne gry, takie jak totolotek, konkursy audiotele czy niedrogie loterie. Po pewnym czasie część z tych osób traci kontrolę nad swoimi emocjami, a chęć zysku i dreszczyk związany z ryzykiem biorą górę. Wówczas wydają coraz więcej pieniędzy na kupony totolotka, losy i tak dalej. Sygnałem, że sprawy posuwają się zbyt daleko, staje się na przykład bardzo wysoki rachunek telefoniczny lub spory dług, którego zupełnie się nie spodziewali. Jedni wtedy, przestraszeni, przestają grać, a u innych dochodzi do uzależnienia. Ci ostatni szukają coraz to nowszych źródeł emocji. Najczęściej spotykane gry, z których zaczynają korzystać to automaty tzw. jednoręki bandyta, bingo, ruletka, gry w karty pokera, Black Jack, wyścigi konne, wyścigi psów, gry w Internecie, gdzie można grać korzystając z karty kredytowej.
Czas od rozpoczęcia grania do uzależnienia jest różny. Proces ten może trwać od kilku miesięcy do kilku lat. Jest to bardzo poważny problem, z którym USA zmaga się około 5 000 000 kobiet i mężczyzn.
Nałogowi gracze mają kilka cech wspólnych. Jedną z nich jest tzw. nierealny świat marzeń hazardzisty. Spędzają oni wiele czasu tworząc wizje wielkich i wspaniałych czynów, których dokonają, kiedy tylko uda im się wygrać. Często postrzegają siebie jako filantropów i ludzi lubianych. Marzą o zapewnieniu rodzinie i przyjaciołom luksusu, a siebie wyobrażają sobie jako ludzi prowadzących komfortowe i dostatnie życie, które osiągnęli dzięki swojemu „systemowi”. Służący, apartamenty, drogie ubrania, czarujący przyjaciele, jachty, podróże to tylko niektóre ze wspaniałości, który czekają tuż za rogiem, jak tylko wygrają.
Niestety, każda wygrana nie jest wystarczająco wysoka, żeby spełnić te marzenia. Każda wygrana jest także pretekstem do dalszej gry, która pozwoli marzyć jeszcze śmielej. Przegrana również stymuluje do dalszej desperackiej gry, a rozpacz jest ogromna, bo przecież upadł właśnie świat ich marzeń. Niestety będą próbowali się odegrać, jeszcze częściej marząc i jeszcze dotkliwiej będą potem cierpieć. Nikt nie zdołał ich przekonać, że te wielkie plany nie doczekają się realizacji. Oni chcą wierzyć, że się uda, bo bez tych marzeń życie byłoby dla Nich nie do zniesienia.
Hazardzista nie kontroluje swoich żądzy. To zachowanie podobne jest do zachowania alkoholika, który nie może oprzeć się pokusie wypicia następnego kieliszka. Pomimo wielu negatywnych konsekwencji, chęć uwolnienia się od wewnętrznego napięcia jest większa i oni… znów zaczynają grać. Proces uzależnienia się postępuje coraz szybciej i wpływa na wszystkie aspekty życia.
W efekcie, chory ma bardzo ograniczone możliwości kontrolowania swoich zachowań. W miarę rozwoju choroby, chory, chcąc odrobić straty, gra na coraz wyższych stawkach. Wpada w tak zwaną pułapkę gonitwy.
Stopniowo odsuwa się od ludzi, chce już tylko obracać się wśród takich jak on. Pojawia się poczucie winy i wstydu, zaczyna ukrywać swoje uzależnienie. Może to prowadzić do aktów przemocy i przestępstw dokonywanych w celu zdobycia środków do gry. W końcu chory wpada w ogromne długi, traci wsparcie swoich najbliższych, traci pracę. Może pojawić się u psychiatry w związku z próbami samobójczymi. Pojawiają się też wrzody, bóle głowy lub zawały serca. W efekcie osoba grająca, niezależnie od swojego stanu, nie jest w stanie przerwać gry bez względu na konsekwencje. Sama już sobie nie poradzi…

 

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU