Na zdjęciu Greta Thunberg w Berlinie
Od St. John’s do Vancouveru tysiące Kanadyjczyków wzięło w piątek udział w demonstracjach postulując podjęcie działań na rzecz walki ze zmianami klimatu. Przychodzili ludzie w różnym wieku, na deskorolkach, na rowerach, z kwiatami doniczkowymi na plecach, z transparentami i papierowymi modelami Ziemi. Co bardziej pomysłowi dodawali akcenty kanadyjskie przyczepiając plakaty do kijów hokejowych lub wykrzykując hasła w obu językach urzędowych. Starali się w ten sposób powiedzieć, że potrzebne są zdecydowane działania, by uchronić Ziemię przed kryzysem zmian klimatycznych. „Make Canada cold again” albo „Dinozaury też myślały, że jeszcze mają czas”, można było przeczytać na transparentach.
W Halifaksie kilka tysięcy osób protestowało przed siedzibą Nova Scotia Power. W Toronto demonstracja odbyła się przed budynkiem prowincyjnej legislatury i na przyległych ulicach. W Ottawie ludzi było tyle co na obchodach Canada Day, a może nawet więcej. Tłum przeszedł spod ratusza pod parlament.
Kanadyjczycy wylegli na ulice za sprawą 16-letniej aktywistki Grety Thunberg, która przybyła do Montrealu. Thunberg stwierdziła, że niechęć, której doświadcza ze strony niektórych światowych liderów, jest dowodem na to, że jej przesłanie trafia do wszystkich. Szwedzka aktywistka była ośmieszana m.in. przez prezydenta Trumpa. W Kanadzie lider People’s Party Maxime Bernier nazwał ją chorym psychicznie pionkiem w rękach dorosłych.
„Nie rozumiem, dlaczego dorośli wyśmiewają dzieci i nastolatków za mówienie o tym, co pokazuje nauka, skoro mogą zdziałać coś dobrego. Podejrzewam, że ich światopogląd lub interesy są zagrożone. Jeśli więc ci ludzie próbują nas uciszyć, to powinniśmy odbierać to jako komplement”, mówiła Thunberg w Montrealu.