Rozmawiamy z jednym z „ojców założycieli” placówki znanym deweloperem, byłym lotnikiem Dywizjonu 303, Bolesławem Fujarczukiem
Goniec: Wielkie gratulacje dla Pana, bo sukces Centrum ma wymiar międzynarodowy; przyjeżdżają tutaj ludzie ze wszystkich stron świata, Polacy, i mówią to jest zupełnie wyjątkowa placówka. A jak to było na samym początku, jak się ta myśl zrodziła?
– To jest bardzo ciekawa sprawa, bo mieliśmy człowieka, który to wszystko prowadził. On może nie jest właściwie doceniony za to, co zrobił, ale to był nasz ksiądz Bąk.
On był sprężyną tego przedsięwzięcia. Był proboszczem parafii i po otrzymaniu pozwolenia na budowę kościoła, bardzo chciał kupić to miejsce, gdzie teraz stoi ten budynek. Niestety była już oferta zrobiona przez jednego z biznesmenów, którego ja znałem bardzo dobrze.Ksiądz Bąk był bardzo przedsiębiorczy. Nas była taka dziesiątka, na której – jak on mówił – zawsze może polegać.
I on stwierdził, że musimy przejąć tę ofertę, ale trzeba było włożyć pieniądze; więc zebrał nas 10, w tym nas trzech braci Fujarczuk, i mówi nie ma czasu żeby z tym się bawić; trzeba kupić od razu, bo inaczej wybudują tu townhousey. I on tę ofertę zrobił i dzięki niemu to przeszło.
To był sukces, który był najważniejszy, jeśli chodzi o budowę tego domu, a później no to już jest historia…
– Nieprawdopodobna historia, bo to centrum zaczęło służyć właśnie tej fali emigracji, którą Pan i Pana bracia pomagali osiedlać tutaj w Mississaudze. Panowie budowali domy dla tych ludzi, bloki mieszkalne przy Hurontario…
– Jest jeszcze jedna ważna rzecz, bo Polacy czasami puszczają taką bujdę – jak tutaj zobaczą, że ktoś wydzierżawił to na wieczór, a różni ludzie to wynajmują, bo jest piękna sala – mówią; o, odsprzedali już ten budynek… W rejestracji tego domu i całej tej posiadłości jest tak, że jeżeli będzie choć jeden Polak w Kanadzie, to tego nie można sprzedać.
Taki zapis jest zrobiony, nasz adwokat tak to załatwił. To jest bardzo ważna rzecz, że nawet jeżeli zostanie tylko jeden Polak… Bo jeżeli Polaków już nie będzie i – powiedzmy – kościół będą chcieli przejąć Portugalczycy, to diecezja może to zrobić. Ale w przypadku tego domu nie mogą nic zmienić.
Tak, że dzisiaj jest to bardzo ważne.
– Jak można pomóc Fundacji?
– Trzeba się zapisywać, pomagać. Bardzo to jest ważne, bo to kosztuje dużo pieniędzy. Polacy, organizacje spodziewają się, że używanie tego budynku to powinno być gratis, ale mamy bardzo duże koszty.
– Plany były bardziej okazałe, Centrum miało być większe, czy gdyby były pieniądze można byłoby wrócić do tych planów?
– Była taka propozycja, chciałem żeby sprzedać budynek SPK w Toronto i dostawić tutaj jedno skrzydło, na które mamy miejsce i zrobić tutaj takie centrum, bo Polonia jest duża i jest dużo młodzieży. Tak że byłoby to dobrze.
No niestety, staraliśmy się z kolegą to przeprowadzić, żeby tamto sprzedać i mieć finanse, żeby tu wybudować. To jest szansa, ale budynek już ma swoje lata no i trzeba było nowy dach, nową klimatyzację, tak że koszta utrzymania są bardzo poważne. Dobrze się złożyło, bo mój syn się zaangażował. Wziąłem go do interesu, ale on interes zostawił, a pracuje społecznie tutaj. To mnie cieszy bo to też jest ważne.
– Na koniec zapytam o Pana historię, jaki byłby Pana los, jak Pan dostał się do Kanady, bo wiem, że był Pan w Wielkiej Brytanii?
– Byłem wywieziony na Sybir, później po amnestii, wstąpiłem do armii Andersa. Ponieważ w 1939 roku byłem przyjęty do szkoły lotniczej dla małoletnich – niestety Stalin wyrwał mnie ze szkoły i wysłał na Sybir – wstąpiłem do lotnictwa i byłem bardzo szczęśliwy, że byłem w Dywizjonie 303. Ten dywizjon jest bardzo bliski memu sercu. Byłem cały czas w Anglii, od 1942 r. do 1949 roku i w 1949 roku przyjechałem tutaj, gdzie już była moja rodzina.
Początki były niespecjalne, ale trzeba było pracować i żeśmy z braćmi zaczęli firmę budowlaną…
– I reszta to już historia?
– Tak.
– Bardzo Panu dziękuję, wielki szacunek, gratulacje!
•••
Ted Fujarczuk to prezes Fundacji, która zarządza Centrum.
GONIEC: – Jakie są główne wyzwania dla Centrum?
– Budynek ma 25 lat, oczywiście dobrze nam służy, ale potrzebne są różne rzeczy, a to kosztuje pieniądze, które trzeba zebrać.
Druga rzecz, to żebyśmy mieli wypełniony kalendarz wynajmu, a musimy konkurować z innymi takimi salami, które są w okolicy.
– Która z organizowanych imprez była najpiękniejsza?
– Było tu tak dużo różnych wspaniałych wydarzeń; poczynając od wielkiego otwarcia, ale rokrocznie tyle różnych wydarzeń tutaj się odbywa; mamy też turniej golfowy, który pomaga nam w zbieraniu środków. Jest to impreza, która wymaga dużo zachodu i planowania; jak się kończy to trzeba zaczynać już planować na następny rok. Są również przyjęcia bożonarodzeniowe. Mamy za sobą bardzo piękną historię, ale musimy myśleć o przyszłości.
– Mówiąc o przyszłości czy są plany rozbudowy centrum, dobudowy kolejnego piętra, według oryginalnego projektu?
– Tak, jak Pan widzi, projekt obejmował drugą kondygnację, oczywiście w tamtych czasach były ograniczenia, jeśli chodzi o fundusze i to spowodowało, że ograniczyliśmy się do tych rozmiarów, w jakich jesteśmy dzisiaj, ale jest nam tu ciasno, mamy większe potrzeby, chcielibyśmy tutaj mieć więcej polskich biznesów, tak byśmy się stali rzeczywiście centrum polskiej społeczności w Mississaudze, a nie mamy miejsca, żeby to zrobić.
Tak więc musimy zorganizować odpowiednią zbiórkę środków, aby osiągnąć ten etap; mamy też ograniczenia, jeśli chodzi o samą posiadłość, są różne regulacje i przepisy, z którymi musimy się liczyć, ale marzenia wciąż są wielkie i trzeba myśleć poza tym co nas dzisiaj ogranicza; staramy się doprowadzić do tego etapu; tak więc mam nadzieję, że w ciągu kolejnych kilku latach doprowadzimy od tego, żeby te marzenia się zrealizowały.
•••
Członek rady Fundacji Leszek Błaszczak…
– Jakie jest znaczenie centrum dla nas wszystkich, jak to wygląda z Pana perspektywy?
– Z tego co wiem, centrum Jana Pawła II jest największym centrum polonijnym w Ameryce Północnej, na pewno, największym w Kanadzie. Powstało, dzięki inicjatywie ojca Bąka i to był jego pomysł, żeby zaraz obok kościoła wybudować centrum polonijne. Był tym człowiekiem, który to wszystko rozruszał.
Znalazł grupę tych pierwotnych założycieli, którzy wyłożyli bardzo duże pieniądze, jak na owe czasy i rozpoczęli budowę.
Oryginalnie projekt był większy ale nie można było zebrać pieniędzy a przepis był taki, że trzeba było rozpocząć budowę do 10 lat. Nie było na tyle funduszy, żeby budować tak jak pierwotnie zakładał plan. Tak, jak państwo stoją frontem do wejścia, to po lewej stronie miało być jeszcze takie centrum administracyjne, gdzie miała być Nasza Unia Kredytowa, różne instytucje polonijne, ale ze względu na ograniczenia czasowe i brak funduszy, tylko częściowo został zrealizowany ten projekt.
Centrum działa na zasadzie fundacji i musi się samo utrzymać. Korzysta z tego budynku bardzo dużo organizacji polonijnych, czy to młodzieżowych czy dla dorosłych osób, ale brakuje funduszy.
Każdy chce wynająć salę czy pomieszczenie jak najtaniej, ale tutaj też potrzebny jest parking, który obecnie jest w bardzo kiepskim stanie.
Parking, który jest przy kościele i Centrum należy do 3 właścicieli, jedna część, która jest od ulicy Meadows do granicy Centrum należy do parafii, to co jest od granicy parafii, ta cześć wyasfaltowana należy do Centrum, a pozostała część należy do Ministerstwa Transportu. Jest to dzierżawione prawdopodobnie przez parafię, z tego co wiem.
– Czyli mamy apel do wszystkich, żeby jeśli ktoś chce, by kultura polska tutaj w Toronto kwitła, wsparł Fundację, wsparł finansowo Centrum.
– Nie chodzi o duże jakieś fundusze, ale każdy może zostać członkiem fundacji, za 25 dol. i dajemy zaświadczenie do odpisu podatkowego. Jest to po prostu składka członkowska i wtedy to upoważnia do różnych zniżek, a także świadczy o żywotności Polonii.
– Zapraszamy, zachęcamy do zapisywania się.
– Tak, zapraszam, jest bardzo dużo imprez, takich które wciągają tę młodą Polonię urodzoną tutaj, albo która przyjechała w młodym wieku; są takie imprezy jak św. Mikołaj, gdzie dzieci dostają prezenty od Świętego Mikołaja, jest Dzień Familijny i jest Dzień Dziecka. Te wszystkie imprezy są za darmo, są organizowane na koszt fundacji.
Wiele osób rozumuje w ten sposób, że jeżeli cokolwiek się w Centrum dzieje to organizuje Centrum ale każdy tutaj może wynająć pomieszczenie czy salę; często się zdarza, że ze względu na naprawdę niskie koszty, wynajmują to Hindusi, czy Chińczycy, Wietnamczycy, czy Filipińczycy. na zabawy czy jakieś inne uroczystości.
– Dziękuję bardzo