W elitach politycznych państwa polskiego zapadła decyzja, którą widać, decyzja geostrategiczna. Tak, że są jakieś przemyślenia i ona zapadła. Uważam, że po części jest wadliwa.
Jest przede wszystkim wadliwa w czasie; uważam, że należało się przyjrzeć trochę rozwojowi sytuacji, a przede wszystkim zwrócić uwagę na swoje zależności względem reszty Europy, już nie mówię o tym, że przeceniono siłę Stanów Zjednoczonych, ale jest to standardowa procedura w państwie polskim wobec Anglosasów.
Dlatego o tym mówię, że ja jestem z tymi Anglosasami. Nie po to 6 lat mam te wykłady, żebyśmy takie decyzje, w taki sposób podejmowali. To jest moja osobista gorycz. Świat się fundamentalnie zmienia, Polska nie jest trading nation, Polacy nie rozumieją strategicznych przepływów, nie rozumieją, o co chodzi z geopolityką i źle oceniają parametry siły.
Druga rzecz jest taka, że moralność ani wdzięczność nie są walutą w stosunkach międzynarodowych, natomiast wiarygodność jest. I amerykańska pozycja, wszelkie wpływy polityczne, w tym również wchodzenie do nas z wpływami politycznymi, zależy od wiarygodności. Ta wiarygodność ma w percepcji naszych polityków 100/100 , tymczasem należy ją testować, czego nie robimy.
Konkretnie: państwa bałtyckie, okręg kaliningradzki, konkretne plany operacyjne, konkretnie – szuflady jeden, dwa i trzy wobec naszych wojskowych. Bo to my będziemy musieli je otwierać. Nasze wojsko, siły zbrojne RP będą ich największą siłą lądową, która będzie musiała zabezpieczać interes światowy, przed czym przestrzegał Józef Mackiewicz w broszurce “Optymizm nie zastąpi nam Polski” napisanej po powstaniu warszawskim jesienią 44 roku w Krakowie.
W 1944. roku pomyliliśmy interes światowej z interesem narodowym państwa polskiego; ochroną substancji biologicznej, materialnej, kulturalnej całej przestrzeni, za którą odpowiadała Armia Krajowa i zamiast likwidować tych, którzy likwidują biologicznie Polaków to oni wybrali interes światowy.
A później ktoś musi jeść, rodzić dzieci, żyć, a ich nie było.
I to jest ta różnica i wchodzimy w ten czas; to powoduje geografia – same konkretne rzeczy. Zagrożeniem dla państwa jest Brama Smoleńska, Brama Brzeska, Pierwsza Gwardyjska Armia Pancerna i Wojsko Polskie ma się ćwiczyć do tego, a nie iść na pomoc Państwom Bałtyckim, a mamy wojska na przedmieściach Rygi.
Jakie są rozkazy kierownictwie państwa polskiego wydane na wypadek, jakby się coś działo; szuflada jeden, dwa i trzy; czy wchodzimy do wojny, czy nie? Kto zadecydował, że oni tam są, gdy Amerykanów nie ma w państwach bałtyckich; gdy nie ma planów operacyjnych likwidacji obwodu kaliningradzkiego, bez czego nie da się pomóc państwom bałtyckim, a my jesteśmy jedyną siłą lądową i Amerykanie będą naciskać na nas, że mamy się tam pchać.
To są konkretne rzeczy! Mało tego, musimy się zmierzyć z naszą przestrzenią, ona jest za duża na nasze zdolności ekonomiczne i etniczne, ale leżymy, tu gdzie leżymy i mamy strefę buforowa od nas wschodzie i nikt nas nie zwolni. Wojsko Polskie o tym myśli są oficerowie nowych roczników, dowódcy nowych roczników, nowe wojsko, które zaczyna to rozumieć.
Moim zdaniem, jest spora przepaść między decydentami, a ludźmi, którzy muszą w terenie pojechać przez Przesmyk Suwalski i rozumieją o co w tym chodzi. Tak, jak było za hetmana Tarnowskiego, tak jest i teraz; komunikacja, logistyka, łączność; niebezpieczeństwo odcięcia podstawy operacyjnej. To wciąż funkcjonuje i to są konkretne rzeczy!
Dlaczego Donald Trump nie tylko, że nie przyjechał do Polski, ale dlaczego my nie zażądaliśmy żeby na placu Piłsudskiego powiedział, że obowiązuje rozszerzone odstraszanie nuklearne również nowe państwa członkowskie, czytajcie z moich ust – Rosjanie. Zamiast tego jest opowiadanie o wolności, o prawach człowieka, bohaterskich czynach przyszłości…
Chodzi o konkretne rzeczy, bo Kurdowie raptem nie są już sojusznikiem Amerykanów. To są konkretne rzeczy, do uzyskania jest jeszcze bardzo wiele innych, nie ma w tej chwili czegoś takiego jak interes światowy. Ja też bym chciał, żeby Amerykanie wygrali, ich prymat był utrzymany i żebyśmy mogli w ramach tego miłego prymatu funkcjonować.
Nie możemy.
Bardzo chciałbym, żeby ta debata się przetoczyła. Oficerowie Wojska Polskiego chcą wiedzieć do czego mają się przygotowywać, do jakiej wojny Polska ma ćwiczyć, ale wojna to jest mała sprawa.
Jest kwestia Rosji – zawsze jest pole manewru we wszystkim. My się zamykamy na Rosję. I tu nie chodzi mi o jakiś alignment, tylko chodzi o to, że Amerykanie musieliby dużo więcej nam dawać gdybyśmy się nie zamykali.
I też jest konkretny przykład. Układ geograficzny wojskowy na wschodniej flance powoduje, że w polityce ma znaczenie siła; siła to jest instrument nacisku; albo nie dajemy komuś węgla, albo nie dajemy protekcji wojskowej, albo nie dajemy dolarów, jak na przykład gospodarce tureckiej. I my mamy instrument nacisku na państwo amerykańskie, pomimo tego, że jesteśmy dużo mniejsi. Ten instrument nacisku daje nam geografia, bez nas nie ma pomocy państwom bałtyckim i ład światowy upada. I to jest bardzo proste; Rosjanie wchodzą na Łotwę, a my nie podnosimy broni; Rosjanie nas proszą żebyśmy nie wchodzili do wojny. Ale Amerykanie będą chcieli, żebyśmy weszli do wojny…
Czy my mamy na to scenariusz? A to przecież determinuje tylko geografia, że jesteśmy w takiej sytuacji języczkiem u wagi i Rosjanie będą chcieli, żebyśmy nie weszli; będą nam chcieli dużo dać żebyśmy nie weszli. Czyli: łamiemy ład światowy, nie pomagamy go utrzymać naszą krwią – Rosjanie uzyskują swoje cele, ale my żyjemy.
I co, czy tu jest tożsamość naszych interesów z Amerykanami?!
Czy są takie debaty?!
Myślicie, że Francuzi nie mieliby takich debat? Albo Brytyjczycy? Albo Niemcy?
To jest konkretny żywotny interes państwa polskiego, a dlaczego my nie jesteśmy we wszystkich formatach? Mińskim, normandzkim, dotyczących kolejnego żywotnego interesu, jakim jest Ukraina; dlaczego nasz kapitał nie jest tam wręcz subwencjonowany, żebyśmy tam penetrowali?
Dlaczego nasze siły, nasze służby specjalne nie penetrują życia politycznego Ukrainy? Przecież to jest nasz bufor! Turcy wchodzą zawsze w bufor, a mają bardzo podobną sytuację jak my. Wystarczy wyobrazić sobie niestabilność na Ukrainie i co my będziemy wtedy robić? A to jest bardzo możliwe, gdy hegemon upadnie.
Po prostu, jest bardzo dużo konkretnych rzeczy, co zrobimy, gdy tak dziarsko wybraliśmy łamanie ładu globalnego, gdy Chiny zostaną odcięte?
Jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałem powiedzieć, zresztą tyle jest tych wątków do rozwiązania… Dwa tygodnie temu byłem w Waszyngtonie, pytali mnie tam analitycy czy Polska ma wystarczający kapitał, gdyby oni otworzyli Łukaszenkę i Białoruś; czy Polska zainwestuje? Czy my mamy tutaj takie debaty? A o wolności i wspomaganiu demokracji na Białorusi mówi się non-stop.
A to jest racja stanu; a może trzeba byłoby sprawić, żeby spółki skarbu państwa tam zainwestowały przymusowo gdyby Amerykanie dali opiekę. Nie wiem jak jest w praktyce, ale czyż nie mogłoby tak być? To jest prawdziwa polityka!
Ostatnio rozmawiałem z architektami amerykańskiej polityki zagranicznej w latach dziewięćdziesiątych, opowiadali mi szczegółowo, jak wyglądał rok 91. i 92.; jak Sowiety się rozpadały. I okazało się, że Sowieci nam proponowali niesamowite rzeczy, to znaczy Rosjanie w ramach rozpadających się Sowietów – to była kwestia Ukrainy; mieliśmy na stole wszystko. Mieliśmy tę unię celną z Białorusią – Białorusini nam proponowali. Rozmawiałem z ludźmi, którzy byli przy tych spotkaniach.
Innymi słowy, wchodzimy znowu w okres napięć; nie jesteśmy tylko “jakimś tam państwem” – geografia powoduje, że jesteśmy łącznikiem całej Europy morskiej z Eurazją i generalnie Białoruś może się tylko obracać, jeżeli ma nas po swojej stronie. Ukraina istnieje tylko dzięki państwu polskiemu. Gdybyśmy rozumieli, jaki mamy instrument nacisku; a niepodległość państw bałtyckich gaśnie bez nas w jednej chwili. Tak, jak było to w 39. roku i w 20. roku było tak samo. Ich niepodległość rozstrzygała się na równinie białoruskiej, w bitwie nad Niemnem, a wcześniej ofensywie znad Wieprza.
Teraz jest tak samo, jest identycznie i czy my mamy na to odpowiedź?
Czy my komunikujemy sojusznikom amerykańskim, że “nie podoba nam się wasza postawa”, że ona nie obsługuje naszych interesów? Gdzie jest ta debata?! Gdzie to się toczy? My zasługujemy na taką debatę, jesteśmy wystarczająco duzi i na nas będzie spoczywał ten obowiązek.
Trochę tutaj mówię za bardzo emocjonalnie, bo naprawdę, tyle lat rozmawiamy już na ten temat, a to się teraz wszystko dzieje, są konkretne sprawy, a my dalej dywagujemy o sprawach abstrakcyjnych.
Na samym końcu chciałem powiedzieć o Chinach. Podjęta została geostrategiczna decyzja. Elity państwa polskiego uznały, że Chiny już przegrały -wystarczy, że Amerykanie powiedzieli, że powstrzymują Chiny, więc w związku z tym “już wygrali”.
Właśnie dlatego elity państwa polskiego tak uznały, bo nie mają kontaktu z rzeczywistością. Tymczasem Chiny mogą wygrać i co my wtedy zrobimy?
Ameryka jest w głębokim kryzysie, to jest wciąż potężne państwo, ale przeżywa ogromny kryzys projekcji siły w Eurazji i kryzys całego systemu politycznego.
Chciałbym, żeby nasze ośrodki analityczne codziennie analizowały siłę, bo od tej siły zależy wiarygodność gwarancji na wschodniej flance i Amerykanie, moim zdaniem, żeby wygrać będą musieli włożyć bardzo dużo pieniędzy w pomoc sojusznikom w Eurazji, żeby powstrzymać ekspansję ekonomiczną Chin, a Amerykanie nie mają na to w ogóle apetytu.
Póki co. Wszystko jest w grze. Szczerze mówiąc, są same znaki zapytania, na które ja oczywiście nie dam żadnych odpowiedzi, ale chciałbym, żebyśmy te debaty odbyli.
Nie wiem skąd Polacy myślą, że nie ma horyzontów odwracanie się Rosji (od Chin) i potencjału nowej Jałty?! Widzę coraz bardziej ten potencjał nowej Jałty i moim zdaniem w Stanach Zjednoczonych są w tej chwili dwa stronnictwa.
Jest tzw. stronnictwo mentalności supermocarstwowej, które nie rozumie, że czas możliwości wygrywania przeciwko Rosji i przeciwko Chinom i przeciwko Iranowi się skończył; i jest drugie stronnictwo, które chce detante z Rosją. Trump też chce, tylko właśnie ciągle go zwalcza cały establishment, który dalej uważa, że ogarnie wszystko.
I to wynika z geopolityki z Mackindera i z tego wszystkiego o czym mówimy. Odbyłem mnóstwo rozmów na ten temat przez te lata i my musimy się zmieścić z naszą polityką; znowu A,B,C – jak to rozegrać z Rosją i też żądać od sojusznika amerykańskiego – na ile to się da z mocarstwem – transparencji w jego postępowaniu względem Rosji, postępowaniu często kosztem naszych żywotnych interesów, na przykład Ukrainy.
Całość debaty tutaj: