Dzisiaj ponownie o samochodach elektrycznych; proszę sobie wyobrazić że najwięcej samochodów elektrycznych na drogach, to te, które zostały przerobione ze zwykłych.Mamy po prostu jakiegoś starego gruchota, kupujemy sobie zestaw do konwersji elektrycznej w cenie 7 – 14 tys. i robimy elektryczne auto wyścigowe.
Oczywiście, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, ale samochód elektryczny nie wymaga wielu podzespołów, które się psują; nie ma w nim chłodnicy, nie ma oleju silnikowego, co trochę niewygodne nie ma także ogrzewania, które musimy sobie jakoś dorobić.
Możemy oczywiście poprzestać na bardzo prostej konwersji montując się na przykład pakiet baterii od Volta z dokupionym jednym silnikiem elektrycznym (Tesla ma dwa) wymaga to trochę pracy, bo:
1. trzeba wyrzucić silnik benzynowy, zbiornik na benzynę, system wydechowy, sprzęgło i chłodnicę.
Z tą chłodnicą nie do końca jest pewne, dlatego że niektóre systemy elektronicznej kontroli mają chłodzenie płynem, inne są chłodzone powietrzem.
2. musimy do skrzyni biegów zainstalować specjalną płytę adaptacyjną, a silnik zazwyczaj wymaga opracowania montażu w karoserii gdyż nie pasuje do tych samych otworów w których montowany jest silnik spalinowy, chociaż są też firmy, które usiłują proces ten bardzo ułatwić i oferują silniki w postaci bardzo przypominającej kształtem silnik spalinowy co pozwala go montować na tych samych uchwytach.
3. zazwyczaj silnik elektryczny potrzebuje też redukcji obrotów, a można to zrobić przy pomocy istniejącej przekładni ręcznej na przykład podłączając go do 1. czy 2. biegu na stałe – to zaoszczędzi nam konieczność budowania własnego przełożenia
4. musimy zainstalować grzałkę elektryczną do wody abyśmy mieli jednak jakiś nadmuch ciepłego powietrza zimą
5. do rozwiązania jest kilka innych systemów, jak wspomaganie hamulców; wymagana jest pompa próżniowa; jeżeli mamy klimatyzację trzeba ją podłączyć elektryczny silnik do kompresora,
6. podłączyć woltomierz abyśmy znali stan naładowania baterii, to nam zastąpi wskaźnik poziomu paliwa.
Oczywiście to nie wszystkie konieczne przeróbki.
Jeśli chodzi o koszt, to wszystko zależy od tego jakie i ile baterie baterii chcemy mieć ich koszt to kilka tysięcy do kilkunastu tysięcy dolarów – jeśli chcemy mieć mega zasięg. Silnik elektryczny kosztuje 1 – 2 tys., kontroler 1 – 2 tys., ale jeżeli ktoś ma tylko trochę zmysłu technicznego jest w stanie prosty stary samochód, jak honda, przerobić na napęd elektryczny.
Wówczas powstaje pytanie jak go zarejestrować i jak go ubezpieczyć.
Warto zapytać mechanika na początku zanim zabierzemy się za pracę, na co potrzebujemy zwrócić uwagę, żeby auto dostało certyfikat bezpieczeństwa.
Jak mamy taki certyfikat dzwonimy do ubezpieczalni. Niestety wiele firm stroni od samochodów które są zmodyfikowane dlatego, jeśli pytamy, nie używajmy słowa zmodyfikowany, a raczej przerobiony na alternatywne paliwo.
Jedne firmy ubezpieczeniowe są łatwiejsze, inne trudniejsze, inne odmawiają całkowicie. Na przykład TD ubezpieczy przerobiony samochód elektryczny w Ontario a może wymagać inspekcji przez specjalistę zanim wystawią polisę. W każdym razie warto przecierać nowe szlaki, warto się pobawić w elektryka.
O czym zapewnia Wasz Sobiesław