Sprzedaż samochodów elektrycznych w Ontario drastycznie spadła po tym, jak rząd Douga Forda zlikwidował rabaty. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2019 roku sprzedano o 55 proc. aut mniej niż w pierwszym półroczu 2018, podaje Electric Mobility Canada. W drugiej połowie bieżącego roku sprzedano na razie 2933 samochody elektryczne, podczas gdy rok temu aż 7110.
Ontario jest teraz jedyną prowincją, która nie odnotowuje wzrostu sprzedaży w kolejnych latach.
Quebec i Kolumbia Brytyjska stosują swoje rabaty i przez lata wiodły prym w sprzedaży aut elektrycznych. Ontario było coraz bliżej, by im dorównać. Do czasu, gdy prowincja dopłacała do zakupu elektryków.
Za czasów rządów liberałów Ontario oferowało do 14 000 dol. zwrotu w przypadku zakupu aut z napędem elektrycznym. Premier Ford położył kres dopłatom mówiąc, że pieniądze trafiają do kieszeni osób, które tak naprawdę ich nie potrzebują, bo i bez rabatu mogą sobie pozwolić na drogi samochód. Tak było w zeszłym roku i decyzja rządu od razu odbiła się na statystykach sprzedaży. Sprzedaż nieco wzrosła, gdy wiosną 2019 roku rząd federalny wprowadził swój rabat w wysokości 5000 dolarów. Obecnie samochody elektryczne stanowią tylko 3,5 proc. wszystkich sprzedawanych aut. Cel Ottawy – 10 proc. – wydaje się bardzo odległy. Co więcej rząd federalny miał nadzieję, że do 2030 roku odsetek sprzedawanych samochodów elektrycznych wzrośnie do 30 proc.
W Kolumbii Brytyjskiej sprzedaż elektryków stanowi 10 proc. całkowitej sprzedaży samochodów. W Quebecu jest to 7 proc. W Ontario w szczytowym momencie było około 3 proc., potem spadło do 1 proc., a obecnie wynosi 2 proc.
Zdaniem ekspertów zachęty są kluczowe dla zwiększenie sprzedaży. Samochód z napędem elektrycznym to wydatek o 10 000-30 000 dol. większy niż w przypadku zakupu auta z silnikiem spalinowym. Przewodniczący Canadian Vehicle Manufacturers’ Association ocenia, że teraz przemysł motoryzacyjny traci na każdym samochodzie elektrycznym co najmniej 10 000 dol. Koszt technologii jest jeszcze bardzo wysoki, ale pewnie z czasem będzie spadał i jest szansa, że pod koniec przyszłej dekady auto elektryczne będzie do nabycia w podobnej cenie jak to z silnikiem benzynowym.
Poprzedni rząd Ontario przeznaczył jeszcze 20 milionów dolarów na budowę 500 stacji do ładowania pojazdów elektrycznych. Uruchomiono prawie 350. Konserwatyści zaprzestali takich inwestycji. Budową zajęły się jeszcze firmy prywatne, tak że obecnie działa około 1400 stacji. Eksperci twierdzą, że więcej nie potrzeba.
Konserwatyści znieśli jeszcze wymóg, by w nowo budowanych domach sieć energetyczna była przystosowana na wypadek, gdyby właściciel zechciał zainstalować stację ładowania.