Spotkała mnie kolejna „przygoda motoryzacyjna”; tym razem za sprawą „dobrze utrzymanych” ulic Toronto. Jechałem prawym pasem po Dundas i wpadłem w dziurę! Nie wiem czy nie było przykrywy studzienki czy też po prostu była to potężna WYRWA w asfalcie…

Samochód zaczął mi ściągać do prawego, zaczęło śmierdzieć gumą i mimo moich zaklęć (było późno w nocy i usiłowałem jechać) niestety w pewnym momencie zeszło całe powietrze z prawej opony, no i zrobiła się kicha.

Szczęśliwie mam CAA; w miarę szybko choć z opóźnieniem spowodowanym przez panią dyspozytorkę, która pomyliła ulice, przyjechał truck. Moje auto siedziało na oponie i w zasadzie nie dało się go ciągnąć na przednich kołach, musieliśmy windować bok, żeby podłożyć pod koła uchwyty podnośnika. W takim stanie zaholowano mnie do warsztatu Autostom (reklama na str. 24), który z czystym sercem wszystkim polecam. Nazajutrz okazało się, że pękła sprężyna, która przebiła oponę, tak że miałem trochę rzeczy do wymiany.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Teoretycznie w takich sytuacjach można dochodzić odszkodowania od miasta, no ale „teoretycznie”, bo przecież musiałbym wrócić na miejsce zrobić zdjęcie, itd, itp..

Jak to w życiu, złe rzeczy odsłaniają też dobre:  kierowca CAA (był to jego ostatni kurs), bardzo miły człowiek z Oakville, nie dość że zawiózł mnie razem z autem pod warsztat to jeszcze zapytał, gdzie mieszkam i po prostu odwiózł do domu. Było późno w niedzielę i nie bardzo miałbym czym jechać. Przy okazji poopowiadaliśmy sobie o życiu, bo mój kierowca kilka lat temu pochował żonę, a ma trójkę dzieci.

Na drugi dzień przekonałem się w przykry sposób, że od Nowego Roku jazda za gotówkę naszym kochanym transportem miejskim, czyli na razie wyłącznie autobusem, podrożała do 4 dolarów. Na moje zdziwienie kierowca  zapytał czy może jestem emerytem, bo mógłbym zapłacić mniej.

Dobre jest natomiast to, że na mapach Google’a, jeżeli wpisze się adres, do którego się jedzie, dostaje się praktycznie rzecz biorąc, wszystkie połączenia do wyboru, a autobusy widać na mapie „na żywo”, czyli nie musimy biec, bo wiemy, że autobus, na przykład, jedzie 3 minuty spóźniony albo i tak nie zdążymy, bo był 2 minuty wcześniej i już odjechał z naszego konkretnego przystanku.

Możemy śledzić, w którym aktualnie jest miejscu i jak się przemieszcza, no po prostu „pełny kontrol”.

Moja droga wymagała jednej przesiadki, więc dokładnie wiedziałem czy się warto spieszyć i gdzie.

Jeśli zaś chodzi o motoryzację, to po raz kolejny sprawa ta zwróciła uwagę na opony.

Tak się składa, że w moim aucie mam zapasowe koło pełnowymiarowe, a na nim oponę „nówkę”. Problem tylko taki, że od ładnych kilkunastu lat siedzi sobie w bagażniku. Pomimo tego że nie działają na nią promienie ultrafioletowe to jednak działają zmiany temperatury. I tu mam poważny orzech do zgryzienia;  wyjąć ją i założyć w zamian za tę zniszczoną czy nie?

        Wszystkiego dobrego w Nowym Roku

 Wasz Sobiesław