Przedstawiciele Światowej Organizacji Zdrowia są pod wrażeniem działań podjętych przez władze Chin ludowych w reakcji na epidemię nowego koronawirusa; podkreślają że tylko w takich krajach, gdzie reżim jest autorytarny możliwe jest przedsięwzięcie tak szeroko zakrojonych środków i oczekiwanie, że ludzie tym decyzjom się podporządkują.
Reakcja na nowy wirus dostarcza ciekawych obserwacji specjalistom od broni biologicznej. Chińczycy w dziedzinie tej obronności mają przewagę zarówno nad Stanami Zjednoczonymi jak i Europą – społeczeństwami tak zwanej demokracji.
Światowa Organizacja Zdrowia podkreśla że na razie pochodzenie wirusa nie jest znane. Zakłada się, że jest to odzwierzęcy koronawirus, który przeszedł gdzieś tam z nietoperzy na jakieś zwierzątka i z tych zwierzątek przeskoczył na ludzi. Byłby to taki trzeci wypadek w minionych dwóch dekadach pokonania międzygatunkowej granicy.
Z drugiej jednak strony, warto przypomnieć, że już w 2015 roku ostrzegano nad eksperymentowaniem z proteiną powierzchniową koronawirusa SHC014 obecnego w chińskich nietoperzach, ostrzegano że badania takie są bardzo niebezpieczne, ponieważ mogą prowadzić do hybrydowych postaci zdolnych pokonywać barierę międzygatunkową bez rozwijania się w nosicielu. W 2013 rząd USA zaprzestał finansowania z funduszy federalnych takich badań, które niosą ze sobą zbyt duże bioryzyko, gdyż powinno ono być najpierw lepiej zrozumiane. Chodzi o to, że możemy zmanipulować wirus, który będzie posiadał zdolność zarażania ludzi, jakiej pierwotny wirus był pozbawiony.
Nie jest wcale wykluczone, że obecny nowy koronawirus jest właśnie takim zmanipulowanym frankensteinem, który wymknął się z laboratorium, co tłumaczyłoby również alarmistyczny ton wypowiedzi władz chińskich i ich zdecydowane zakrojone na szeroką skalę bezprecedensowe działania w celu opanowania sytuacji. Działania, które z perspektywy amerykańskiej wydają się być drakońskie i przesadne.
Władze w Pekinie być może nie tylko uświadamiają sobie poziom zagrożenia, ale również testują mobilizację społeczną na wypadek ewentualnych wrogich aktów przeciwko Chinom. I najwyraźniej są w tym o wiele bardziej sprawne niż Zachód. Scentralizowana władza pozwala na o wiele szybsze i skuteczniejsze wprowadzenie środków zaradczych w wypadku nadzwyczajnych sytuacji.
Coś takiego jest i tutaj możliwe, ale z bardzo dużym opóźnieniem.
Tak więc, jeśli nawet nowy koronawirus nie jest tak bardzo niebezpieczny jak go Chińczycy malują, to pokazuje sposób działania konieczny dla opanowania zagrożeń epidemicznych.
Czy władze kanadyjskie mają podobne procedury? Czy są przygotowane na wypadek tego, co dzisiaj jest nie do pomyślenia? Czy wiemy kto ma chodzić do pracy, a kto powinien zostać w domu, gdzie będzie rozdawana żywność, lekarstwa i przez kogo?
Czy też to wszystko jest w rozsypce i będzie organizowany na bieżąco, czyli w chaosie i dezorganizacji?
Mamy prawo wiedzieć czy władze kraju, gdzie żyjemy są gotowe również na sytuacje nadzwyczajne, a podejrzewać można, że ten stan gotowości jest bardzo niski, albo żaden, co choćby obserwować można było po niedawnym alarmie nuklearnym, rozesłanym pomyłkowo przez tutejszą elektrownię atomową.
W zasadzie, oprócz podenerwowania, spowodowanego otrzymaniem takiej informacji nikt nie wiedział co dokładnie ma robić; czy ma uciekać; czy ma się pakować, czy ma zamknąć okna…
Po prostu czeski film, nikt nic nie wie – ostrzeżenie sprowadzało się do samego ostrzeżenia, typu „uwaga, jest groźnie, może być groźniej”.
A sytuacja może się zmienić z godziny na godzinę i wówczas zostaniemy boleśnie wyrwani z naszego wygodnego bąbla, do którego większość z nas przyzwyczaiła się, i w którym od lat żyje.
Taką mamy naturę, że nie wierzymy w wojnę dopóki nie zaczną spadać pierwsze bomby.
Andrzej Kumor