Kanadyjska urzędniczka z Immigration and Refugee Board (IRB), odrzuciła wniosek o pozostanie w Kanadzie złożony przez ofiarę gwałtu, uzasadniając to tym, że kobieta nie zabiła dziecka, które poczęło się w skutek przemocy. Sarwanjit Randhawa w swojej decyzji wydanej w kwietniu 2019 roku napisała, że wątpi w prawdziwość historii i stwierdziła, że żadna kobieta, która naprawdę została zgwałcona, nie chciałaby zatrzymać dziecka pochodzącego z gwałtu. Jej zdaniem tłumaczenie matki nie miało sensu.

Kobieta pytana o to, czy rozważała aborcję, gdy odkryła, że jest w ciąży, odpowiedziała, że to było jej pierwsze dziecko i że jest przeciwna aborcji. Dziecko nie jest winne gwałtu, dodała.

Takie argumenty nie docierały do proaborcyjnej mentalności Randhawy. Urzędniczka najwyraźniej miała zakodowane, że aborcja jest lekiem na gwałt.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Decyzja Randhawy została niedawno cofnięta.