W ramach kanadyjskiego systemu opieki medycznej kupuje się leki na raka za miliony dolarów, które potem lądują w śmieciach. Powodem marnotrawstwa jest sposób pakowania leków przez producentów – we fiolki jednego rodzaju, których pojemność jest za duża dla większości pacjentów.
W ciągu trzech lat wyrzucono leki za 102 miliony dolarów, wynika ze studium opublikowanego dwa lata temu w czasopiśmie medycznym Cancer. Autorzy analizowali, jaka część zawartości probówki jest wylewana – wyniki mieściły się z przedziale od zera do 87,5 proc. Wzięto pod uwagę 12 drogich leków podawanych dożylnie w leczeniu nowotworów.
Problem polega na tym, że dawka leku zależy od wagi i/lub wzrostu pacjenta. Reszta zawartości fiolki jest wyrzucana z obawy przed możliwym skażeniem. Niektóre szpitale próbują ograniczyć ilość wyrzucanego leku, ale dzielenie dawki z jednej fiolki jest możliwe tylko wtedy, gdy ta sama substancja ma być podana pacjentom tego samego dnia.
W Wielkiej Brytanii w 2016 roku rząd nakazał firmom farmaceutycznym, które chciały brać udział w rządowych przetargach, pakowanie niektórych leków w taki sposób, by zmniejszyć ilość odpadów. Od tamtej pory brytyjski National Health Service oszczędza rocznie około 18 milionów funtów (31 milionów dolarów kanadyjskich).
Therapeutics Initiative, grupa analityczna założona na wydziale medycyny University of British Columbia, uważa, że kanadyjska jednostka negocjująca ceny leków, Pan-Canadian Pharmaceutical Alliance (PCPA), również powinna wymagać od producentów stosowania mniejszych fiolek i zwracania pieniędzy za niewykorzystane leki. Sam proces negocjowania cen też powinien być bardziej przejrzysty. PCPA pytany o negocjacje twierdzi, że rozmowy są utajnione na prośbę producentów leków.
Wielkość fiolek jest ustalana, gdy lek ma być zatwierdzany do użytku przez Health Canada.