Od powietrza, głodu i wojny – wybaw nas Panie. Tak modlili się nasi przodkowie. To powietrze, to powietrze morowe, niosące śmierć. Czyli zaraza. A było ich wiele w historii ludzkości. Dżuma, trąd, czarna ospa, cholera, tyfus plamisty, gruźlica, HIV, cała plejada gryp, i ostatnio rak – wymieniając te najważniejsze. Grypy występują cyklicznie co kilka lat.
Co prawda, jest dostępna szczepionka, ale tylko na kilka rodzajów wirusa. Nigdy tak do końca nie wiadomo, który zaatakuje. Więc jest to taka gra w trafienie na podstawie źródeł historycznych. Już kilka razy zawiodła, kilka razy się powiodła. Niby wytwarzamy odporność po przejściu grypy, ale coraz to nowe zmutowane odmiany nas atakują. Niby jest szczepionka, niby są antywirusowe lekarstwa, ale grypa dalej jest chorobą groźną.
Nikt się tego nie spodziewał, że 1-szy kwartał 2020 będzie początkiem paraliżu społeczeństw wywołanego nowym wirusem korona COVID-19. Do końca nie wiadomo, jakie są jego początki. Przynajmniej nie wiadomo na naszym poziomie zwykłego obywatela. Także nikt nie wie jak to się wszystko dalej potoczy. Życie już jednak nie będzie takie jak było, bo nigdy ono nie wraca do poziomu sprzed kryzysu, czy to gospodarczego, czy też epidemiologicznego. I znów ktoś zbije niezłe miliardy na tym kryzysie. Kto bo będzie? Raczej nie Wokulski z “Lalki’ Bolesława Prusa, który dorobił się i majątek zbił na wojnach napoleońskich.
Powrót do narodowych strategii.
W obecnym kryzysie epidemiologicznym każde państwo radzi sobie samo. Nagle w Unii Europejskiej obowiązują granice! Zapobieganie rozprzestrzenianiu się wirusa jest pierwszym etapem walki z epidemią.
Następny to próba rozłożenia w czasie zachorowań – to słynne spłaszczenie góry wykresu. Tyle samo zachorowań, ale rozciągniętych w czasie.
Trzecie rozwiązanie to model UK premiera Borisa Johnsona, który do niedawna twierdził, że 60% tych, którzy zachorują, będą odporni na drugą falę epidemii. Tylko nie wiadomo, czy taka druga fala będzie. To że była druga i nawet trzecia fala grypy hiszpanki, nie znaczy że obecny nowy wirus będzie przebiegał tak jak wirus grypy.
COVID-19 to nie grypa. Strategia UK została ostro skrytykowana, i najnowsze wiadomości wskazują, że osoby powyżej 70 roku życia, będą się musiały izolować przez cztery miesiące. Jedno jest pewne, obecny wirus szczególnie upodobał sobie schorowane osoby starsze, i te szczególnie powinny redukować zagrożenie złapania wirusa.
Hiszpanka natomiast (grypa szalejąca na świecie w 1918-1920) upodobała sobie głównie młodych mężczyzn. I co ciekawe, wcale nie była związana z Hiszpanią. Najpierw pojawiła się w USA. Okręty zmierzające do Europy aby wspomóc państwa Ententy w 1-szej wojnie światowej, były zapełnione chorymi na grypę żołnierzami. Sytuacja podobna obecnie do dużych statków wycieczkowych, na których setki pasażerów jest zarażona COVID-19, a tysiące płynących jest poddana kwarantannie.
Proszę zwrócić uwagę, że kanadyjscy kadeci Błękitnej Armii Obozu Kościuszko spoczywający na cmentarzu w Niagara-on-the-lake, zmarli w 1918 roku na hiszpankę. Jeszcze przed wyjazdem do Europy. Potwierdza to tylko, że grypa hiszpanka nie zaczęła się w Hiszpanii. Amerykanie ocenzurowali informacje na temat grypy wśród swoich żołnierzy. Nazwa hiszpanka wzięła się od króla Hiszpanii Alfonsa XIII (13), który obwieścił, że zachorował, ale został wyleczony. A ponieważ Hiszpania była neutralna, to nie miało to żadnego politycznego znaczenia propagandowego, aby użyć terminu grypa hiszpańska, choć powinna być amerykańska.
Co to będzie?
Nagle bezgraniczna Europa ze strefą Schengen przestała istnieć. Każde państwo radzi sobie samo. Niektóre lepiej, niektóre mniej lepiej. Sytuacja jest najcięższa we Włoszech i Hiszpanii. Hiszpania nie posłuchała zaleceń Komisji Europejskiej o zaniechaniu tłumnych spotkań, i z okazji Dnia Kobiet odbyły się masowe demonstracje, oraz konwencje polityczne. Dużą zachorowalność mają także Niemcy, Francja i Austria. W Polsce na razie sytuacja wydaje się być pod kontrolą. Tym razem rząd polski, na czele z premierem Morawieckim i ministrem zdrowia Szumowskim zbierają pochwały, za wdrażanie jasnego i zdecydowanego planu przeciwdziałania rozprzestrzeniania się wirusa. Za to Mutter (Mutter to po niemiecku matka) Merkel zaniemówiła. Podobnie jak i zaniemówiła w sprawie nowych najeźdźców zaklęśniętych między granicami Turcji i Grecji, uwolnionych przez Erdogana z Turcji. Już ich jednak Mutter nie woła ‘Willkommen’ (witamy). Postanowiła pozyskać lud pracujący z Ukrainy, a konkretnie Ukraińców pracujących w Polsce. Ktoś przecież na rasę panów musi pracować! I ktoś musi kupować niemieckie produkty. Wygląda na to, że Unia Europejska rozsypuje się pod naporem nieprzewidzianego elementu – pandemii wirusa. Tutaj wymarzona przez Merkel i Macrona armia Unii Europejskiej i wspólne euro nie pomoże. Włochy skarżą się, że nie dostały żadnej pomocy z UE. Efektem tego, jest pomoc Chin w zaopatrzenie szpitali włoskich w niezbędne środki medyczne. Nie wiadomo jaka jest występowalność nowego wirusa na terenie Rosji. Ale my batogiem ćwiczeni w rozumieniu co to znaczy komunizm, wiemy że zawsze co innego deklarują, a co innego jest – zazwyczaj w imię zwycięstwa jakiejś międzynarodowej elity. Nie wiadomo jak potoczą się losy świata po tej pandemii. Wiadomo jedno, że do tej samej rzeki już nie wejdziemy, i życie nie wróci do tego co było. Jakie będą skutki? Tak do końca nie wie nikt. Na pewno chwilowe obniżki ceny benzyny w Kanadzie (obecnie w granicy 80 centów za litr), ani obniżka stopy procentowej przez kanadyjski Bank Centralny niczego dobrego na dłuższą metę nie wróżą. Świadczą one jedynie o zapaści ekonomicznej, a obniżki te mają tę zapaść chociaż trochę zniwelować. Wiadomo także jeszcze jedno, że to śmierć globalizacji i powrót do państw narodowych. Tylko. My już w tych państwach narodowych niewiele potrafimy wytworzyć. I tu zapewne ulegnie przestawienie zwrotnicy.
Samowystarczalność – to czego brak, i do czego po tej pandemii będą dążyły państwa narodowe. Tylko państwa narodowe są w stanie dbać i zabezpieczać dobro swoich obywateli. I pomyśleć tydzień temu miałam pełen kalendarz różnych zajęć i obowiązków. Obecnie mój kalendarz się samo oczyścił z obowiązków społecznych, a zawodowe wykonuję z domu. Wizyty lekarskie mi skasowano, widać nie tak konieczne, jak mi się tydzień temu zdawało. Nowe normalne się krystalizuje. Codzienne komunikaty naszych rządów przynoszą za każdym razem nowe obostrzenia. Wyczekuję tego dnia, kiedy mozaika się przestawi tak, że zaczną te obostrzenia być anulowane. Optymiści twierdzą, że nastąpi to z wiosną, bo wirusy lubią być sezonowe. Więc na razie – byle do wiosny.
Alicja Farmus