42-letnia Melanie Fournier z okolic Montrealu w czwartek półtora tygodnia temu kładła się spać z myślą, że na szczęście jest zdrowa i w wyjątkowo dobrej formie. Następnego dnia obudziła się z uczuciem drapania w gardle. Zaczął ją męczyć kaszel, po czym, dosłownie w ciągu 20 minut, dostała gorączki. W kolejnych dniach czuła, że zaczyna ogarniać ją panika, gdy nie mogła się dodzwonić na żadną z montrealskich infolinii zdrowotnych. Później jeszcze musiała walczyć o zrobienie testu, bo nie była za granicą ani nie znała osoby, która mogłaby ją zarazić. W końcu w zeszły poniedziałek dostała wynik – pozytywny. Czuła palący ból w płucach, miała kaszel i gorączkę, a do tego bóle mięśni gorsze niż w czasie grypy. Wspomina, że najgorsze było jednak odosobnienie – kazano jej bowiem pozostać w domu, brać tylenol, dużo pić i dzwonić pod 911, gdyby nie mogła oddychać.

Również 33-letnia Kyla Lee z Vancouver podkreśla, ze COVID-19 to nie zwykła grypa. Lee nie ma żadnych tzw. chorób towarzyszących. Mówi, że poczuła się chora kilka dni po powrocie z konferencji w Ohio. Została zakwalifikowana jako domniemany przypadek, gdy wystąpiła u niej gorączka, uczucie zmęczenia i kaszel. Jeszcze tydzień później było jej chwilami trudno złapać oddech. Czuła, jakby jej płuca były czymś ściśnięte.

Lee i Fournier opisały swoje objawy, by pokazać, że osoby, którym normalnie nic nie dolega, też są narażone na COVID-19. Fournier podkreśla, że koronawirus odciska piętno psychiczne. Chory wciąż zastanawia się, ile osób mógł zarazić i czy ktoś przez niego nie umrze.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

O mentalnym aspekcie choroby mówią też Julien Bergeron i Manon Trudel, oboje mają po 61 lat i byli na pokładzie Diamond Princess w lutym. Para musiał spędzić tygodnie w pokoju bez okien na statku zacumowanym u wybrzeży Jokohamy. Instrukcje podawano przez głośnik, a personel co chwila pukał do drzwi. Trudel, która zawodowo zajmuje się bezpieczeństwem w miejscu pracy, dodatkowo zdawała sobie sprawę, że procedury kwarantanny nie są przestrzegane.

Bergeron otrzymał pozytywny wynik testu 18 lutego, a Trudel kilka dni później. Ona nie miała żadnych objawów, u niego natomiast pojawił się ból w płucach i zmęczenie. Mężczyzna spędził 22 dni w szpitalu. Trudel zauważa, że w Japonii osoby z objawami od razu były izolowane. Martwi się, że w Quebecu mają po prostu zostawać w domach.