W Ontario ogłoszono stan nadzwyczajny; niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że wyposaża to władze prowincji w uprawnienia, które daleko wykraczają poza gwarancje obywatelskie. Prowincja może konfiskować i rozdzielać żywność, ograniczać ruch, a także konfiskować sprzęt konieczny do przeprowadzenia pewnych operacji, w tym między innymi samochody. Teoretycznie odbywać się to musi za odszkodowaniem, oczywiście trudno wyobrazić sobie, że będą konfiskowane prywatne samochody z ulicy, ale sprzęt budowlany czy transportowy – to czemu nie? W tych smutnych czasach tego rodzaju możliwości nie da się wykluczyć. Takie uprawnienia istnieją w prawodawstwie praktycznie wszystkich krajów, różnie się tylko nazywając i różnie też podchodząc do ich zastosowania. Na przykład w Polsce, jeden z użytkowników Facebooka nie mógł się nadziwić dlaczego obecnie lokalna policja, korzystając z uprawnień przysługujących na czas wojny lub mobilizacji zajęła mu ciężarówkę.
Tymczasem polska armia może skonfiskować samochody obywatelom, jeśli uzna, że będą jej potrzebne w czasie działań wojennych. Już w 2014 roku sporządzono inwentarz takich pojazdów znajdujących się w rękach prywatnych obywateli – chodziło głównie o SUVy auta terenowe, ciężarówki i autobusy.
Ich właściciele będą musieli oddać wojsku samochody, jeśli tylko nastąpi powszechna mobilizacja.
Żołnierze mogą też chodzić po domach i sprawdzać, jakimi autami jeżdżą Polacy. Te większe od razu zostają wpisane na specjalną listę.
Oddania pojazdu wojsku nie można odmówić, a za „pożyczenie” wojsko płaci od 150 do 500 zł za dobę.
Dobrze to wszystko wiedzieć, ale też w razie ewentualnego zajęcia warto wcześniej zadzwonić na policję i upewnić się, że nie mamy do czynienia z jakimś wyłudzeniem. Co radziłby w takim wypadku
Wesołych Świąt!
Wasz Sobiesław