15 maja Platforma Obywatelska ogłosiła zmianę kandydata w wyborach na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Został nim Rafał Trzaskowski. Pani Małgorzata Kidawa-Błońska oficjalnie wycofała się z kandydowania.
Obejrzałem konferencje Komitetu Obywatelskiego, na której poinformowano o zmianie kandydata i później do chwili pisania tego tekstu obejrzałem wszystkie wystąpienia Rafała Trzaskowskiego, a także inne towarzyszące wystąpienia posłów PO i osób związanych z kampanią wyborczą Rafała Trzaskowskiego na prezydenta i doszedłem do wniosku, że Platforma Obywatelska zatrudniła jakąś bardzo dobrą firmę doradczą zajmującą się (Public Relations) doradztwem i organizacją wyborów rządowych czy prezydenckich.
Wszystkie wystąpienia Rafała Trzaskowskiego są bardzo dobrze przygotowane i wyreżyserowane.
To dotyczy również otoczenia Rafała Trzaskowskiego. Rzuca się w oczy olbrzymia dyscyplina osób występujących w otoczeniu Rafała Trzaskowskiego i brak spontaniczności. Prawdopodobnie wszystko dzieje się według dobrze przemyślanego scenariusza.
Charakterystyczna cechą aktualnych wystąpień jest to, że Rafał Trzaskowski nie występuje teraz razem ze swoim pierwszym zastępcą Pawłem Rabiejem. Schował go.
Dla przypomnienia Paweł Rabiej jest aktywnym działaczem środowiska LGBT. Jest zwolennikiem aborcji, małżeństw osób tej samej płci.
Od strony organizacji kampania wyborcza Rafała Trzaskowskiego przypomina mi kampanię wyborczą Aleksandra Kwaśniewskiego. Dla przypomnienia, obojętnie co powiedzielibyśmy o Lechu Wałęsie na podstawie tego, co dzisiaj o nim wiemy, to wówczas startował on z pozycji człowieka, który przyniósł Polakom wolność, natomiast Kwaśniewski startował z pozycji człowieka, z którym łączyła się i bieda i niewola. Co po paru latach wyszło na jaw to, że do organizacji wyborów Aleksandra Kwaśniewskiego została wynajęta francuska firma Public Relations. Firma ta sprytnie zakryła niewygodne cechy tego ostatniego, a uwypukliła słabość Lecha Wałęsy, a szczególnie w finałowej debacie wykorzystała na jego niekorzyść jego temperament.
Inną cechą kampanii wyborczej Rafała Trzaskowskiego jest to, że wykorzystuje ona to co spowodowało, iż Andrzej Duda wygrał 5 lat wcześniej z Bronisławem Komorowskim. Wówczas Andrzej Duda przemieszczał się szybko z miejsca na miejsce, odbył setki bezpośrednich spotkań z wyborcami, robił wrażenie prężnego i pełnego wigoru polityka.
W końcu w ostatecznej debacie wyborczej po prostu zagadał nieco ociężałego Bronisława Komorowskiego.
Dzisiaj Rafał Trzaskowski korzysta z tego że panuje pandemia, i że z jej powodu Andrzej Duda nie może się przemieszczać i nie może wykorzystać swojej naturalnej przewagi oratorskiej i dobrego bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Może tuż przed wyborami przepisy dotyczące bezpośrednich kontaktów międzyludzkich zostaną rozluźnione i Andrzej Duda będzie mógł jeździć po Polsce, żeby spotykać się z ludźmi, ale tego cennego czasu na bezpośrednie rozmowy z przeciętnymi Polakami mu już zabraknie.
Inną cechą, którą wykorzystuje Rafał Trzaskowski jest to, że swoim kandydowaniem mobilizuje administracje większości miast do tego, żeby ludzie zatrudnieni w administracji zaangażowali się osobiście w jego wybory. Tu dla przypomnienia – w Polsce w większości miast samorządy, stanowiska burmistrzów są obsadzone przez przedstawicieli Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Ci ludzie związani z administracją miast i wsi będą, o ile nie bezpośrednio, zastraszać to swoją szeptanką i plotkowaniem zniechęcać ludzi do wzięcia udziału w wyborach na prezydenta.
Szczególnie w drugiej turze wyborów na prezydenta ta szeptanka, to intencjonalne poniżanie rozmówców, zwolenników PiS’u będzie miała znaczenie. Przypomnijmy sobie ile czasu zabrało Polakom do przekonania się do tego, że tak zwane 500 + jest dobre, niewstydliwe jest jego pobieranie, i że PiSowcy nie są pijakami, warchołami i że przekażą te pieniądze na wychowanie dzieci, czyli dla dobra ogółu społeczeństwa. Ale na początku, w fazie propozycji wyborczych część ludzi, zwolenników PiSu ulegała szeptance i się często wstydziła pobierania 500+.
Ponadto Andrzeja Dudę ścigają jego błędy. Jednym z nich było to, że dwa lata temu zawetował (pod wpływem Angeli Merkel) ustawy dotyczące reformy sądownictwa. Dzisiaj, w środku kampanii wyborczej, sędziowie niechętni PiSowi celowo opóźniają wybór prezesa Sądu Najwyższego, robią w mediach wokół tej sprawy przysłowiową hucpę. Robią to najwidoczniej właśnie po to, by zaszkodzić jego kampanii.
Tego zamieszania z wyborem na stanowisko prezesa Sądu Najwyższego, zamieszania odwracającego uwagę od zalet prezydenta, można byłoby uniknąć, gdyby te ustawy były 2 lata temu przyjęte.
Bardzo ważnym błędem było zwolnienie Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. Stało się to nie tak dawno, bo 10tego marca 2020 roku, a więc na początku kampanii wyborczej. W związku z tym, że opinii publicznej nigdy nie wyjaśniono powodów, dla których został on zwolniony postrzegane to może być przez wielu potencjalnych wyborców jako kaprys.
Dla przypomnienia, to właśnie za prezesury Jacka Kurskiego oglądalność TVP wzrosła tak bardzo, że stała się ona dominującą platformą i skutecznie konkurująca z TVN i Polsatem. Pośrednio TVP może konkurować z całą gamą innych mediów w tym tych papierowych. Jacek Kurski był takim pośrednim spiritus movens kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. Jacek Kurski ma elastyczność umysłową, która powodowała, że w okresie swych rządów w TVP był nowatorski, był na czasie, i widz, ten szczególnie młody widz nie uciekał do innych mediów, w tym tych społecznościowych. Po zwolnieniu Jacka Kurskiego w pracy dziennikarzy TVP można dostrzec, jeśli nie pewną szablonowość, to brak entuzjazmu.
12 maja 202 prezydent Andrzej Duda podpisał nową Strategię Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej. “Dokument wskazuje na obszary: obwodu kaliningradzkiego i Morza Bałtyckiego, ćwiczenia wojskowe oparte o scenariusze konfliktu z państwami Sojuszu Północnoatlantyckiego, szybkich przerzutów dużych zgrupowań wojsk i użycie broni jądrowej.” Już trzy dni później, po podpisaniu przez prezydenta Dudę tego dokumentu o nowej strategii bezpieczeństwa ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher oświadczyła, że jeśli Niemcy nie chcą uczestniczyć w programie udostępniania broni jądrowej w ramach NATO to być może Polska przyjmie u siebie ten potencjał jądrowy. Czyli jest to informacja dla Polaków na miarę tej, którą przekazał Amerykanom pułkownik Kukliński, który jak wiadomo kierował się w tym co zrobił chęcią uratowania Polski i życia milionów Polaków.
Innymi słowy umowy na zakup ofensywnych samolotów F-35, i wiele innych umów na zakup sprzętu z USA zostały zawarte i teraz Amerykanie mówią OK: umowy mamy w kieszeni, Polacy muszą się z nich wywiązać, miliardy dolarów mamy. Teraz możemy załatwiać nasze sprawy wewnętrzne, teraz już możemy zadowolić lobby Izraela w USA.
Żydzi zadecydowali, że Polska ma być wepchnięta pod kontrolę zupełnie zlaicyzowanych, a właściwie pogańskich już Niemiec. Zrobili to zapewne bo uważają, że Niemcy są bardziej w tym co robią skuteczni. Nieważne przy tym jest dla Izraela to, że chyba najbardziej szczerym sprzymierzeńcem USA, nie tylko w Europie, ale i na świecie jest Polska i rząd PIS’u, nie ważne jest to że Polska jest w Europie ostatnim dużym krajem, który nie przyjął waluty euro, przez co podtrzymuje pośrednio dominację dolara amerykańskiego, ważne jest to żeby nie rządził PiS.
Dlaczego?
Polska jest ostatnim wielkim krajem białej cywilizacji, gdzie tak dosłownie i na poważnie traktuje się religię chrześcijańską. Dla żydów 10 przykazań przekazanych im przez Mojżesza to są przykazania prawdziwe. Te 10 przekazań przypomnianych Polakom przez Jezusa Chrystusa (to dotyczy również wszystkich chrześcijan) to są przykazania, których dokonał ktoś kto się z religii żydowskiej wyłamał.
Te aktualne wybory to dalszy ciąg (wojny religijnej?) schizmy religijnej. W Polsce szczególnie młodsze pokolenie już nie patrzy na stosunki polsko-żydowskie pod kątem religijnym, ale w Izraelu tak. Żydzi cały czas udowadniają samym sobie i innym, że są narodem wybranym. Dla Polaków bycie na rodem wybranym nie ma znaczenia, znaczenie ma przestrzeganie samego dekalogu.
Polityka PiS i polityka Andrzeja Dudy polegająca na lawirowaniu i spełnianiu zachcianek USA legła w gruzach. USA w jasny sposób wypowiedziały się, nie po raz pierwszy zresztą, ustami ambasador Mosbacher, że nie będą dalej popierać prawicowych rządów w Polsce.
Po raz któryś już z rzędu Polska nie doceniła tego prostego faktu, że USA myślą w cyklu 8mio letnim, czyli (maksymalnego okresu bycia na stanowisku prezydenta) kadencyjności prezydenta USA. W USA przychodzi nowy prezydent, i mówi do innego państwa: życie zaczyna się na nowo, co było to nie jest. Tylko że USA jako mocarstwo może sobie na taką niestabilną politykę pozwolić. Natomiast Polska nie może sobie na nią pozwolić. Stało się. USA zadecydowały że jej strategicznym partnerem jest na pierwszym miejscu Izrael. Jeśli chodzi o Europę, i ten region, w którym znajduje się Polska, to okazało się, że wszystkie ważne strategicznie sprawy USA będą rozstrzygać w negocjacjach z Niemcami.
“ABY POLSKA BYŁA POLSKĄ” śpiewa Jan Pietrzak.
Jaki jest ratunek dla uratowanie ponownego wyboru na prezydenta Andrzeja Dudy? Również jednak ratunek dla utrzymania się rządów PiS przez kolejne 3 lata, bo przecież jest tylko kwestia chwili, kiedy po wyborze innej osoby na prezydenta, rządy tej partii upadną.
15 maja podczas konferencji prasowej Krzysztof Bosak porównał czas antenowy na platformie TVP, w którym obecny był prezydent Andrzej Duda do czasu, w którym on sam był obecny. Według Krzysztofa Bosaka w miesiącu kwietniu prezydent był obecny na antenie TVP przez 543 minuty, natomiast on sam był obecny 4 minuty.
Teraz drugie porównanie. Na podstawie sondaży badania opinii publicznej na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy liczba osób głosujących na Andrzeja Dudę spada, natomiast liczba osób głosujących na Konfederację utrzymuje się mniej więcej na takim samym poziomie około 10% (rozpiętość od 8 procent do 10 procent). Ten procent głosujących na Konfederację jest porównywalny z liczbą chętnych do zagłosowania na Krzysztofa Bosaka. Skąd taka różnica w skuteczności przekazu? Powodem jest obecność Konfederacji w tak zwanych mediach społecznościowych.
W Polsce media społecznościowe to są: Facebook – 17 mln użytkowników, 52 proc. kobiet i 48 proc. mężczyzn. Instagram – 6,80 mln użytkowników, z czego 58 proc. to kobiety i 42 proc. mężczyźni; Snapchat – 3,80 mln użytkowników, 58 proc. kobiet i 41 proc. mężczyzn .LinkedIn – 3,30 mln użytkowników, 48 proc. kobiet i 52 proc. mężczyzn, Twitter – 934 tys. Do tej wyliczanki należy doliczyć platformę Youtube, no i oczywiście sam internet, z różnymi mailami, z platformą wyszukiwarki Google, itd.
Wpływ organizatorów kampanii tak Andrzeja Dudy, jak i Rafała Trzaskowskiego na to, co jest przekazywane w mediach społecznościowych jest ograniczony i porównywalnie taki sam.
Przy okazji tych wyborów na prezydenta, jeśli się zliczy głosy podawane przez różne ośrodki badania opinii publicznej, głosy potencjalnych twardych wyborców PO, PSL, SLD i Szymona Hołowni to oscylują one wokół tej samej liczby jaką ma PiS. W drugiej turze wyborów te głosy pochodzące od tak zwanych twardych wyborców PIS są podobna do tych, które otrzyma Rafał Trzaskowski i jest liczba: 50% na 50% procent.
Jedynym ratunkiem dla Andrzeja Dudy wydaje się być do sięgnięcie do wyborców Konfederacji. Organizatorzy wyborów Andrzeja Dudy nie mogą ot tak sobie zakładać, że w drugiej turze wyborów wyborcy Krzysztofa Bosaka, tak wiele razy poniewierani przez PiS, nie zostaną w domach tylko pojadą na wybory, by wesprzeć Andrzeja Dudę.
Te rozmowy rozjemcze trzeba zacząć już teraz. Dwa tygodnie przerwy między pierwszą, a drugą turą wyborów to może być zdecydowanie za mało czasu, żeby zjednać Andrzejowi Dudzie wyborców Konfederacji.
Janusz Niemczyk