Spotkałam przypadkowo w sklepie pewnego pana. Dawno się z nim nie widziałam, ale rozpoznaliśmy się bez trudu.
– Co słychać? – Zaraza.
– A co u ciebie? – Tak samo.
No a potem zaczęło się! Powiedział mi przyciszonym głosem, że to wszystko spisek. Potem powtórzył głośniej, łamaną angielszczyzną, rozglądając się dookoła. Wyglądało na to, że chciał innych zainspirować. Ale wszyscy omijali nas kołem – na całe szczęście.
– To spisek – mówi – aby 60% powyżej 60-tki wytłuc.
Nieśmiało zapytałam, a dlaczego tylko 60%? No bo jakby wszystkich, to by było wiadomo. A zaczynają do najsłabszych, tych co w domach opieki, potem zabiorą się za tych na zasiłkach i w mieszkaniach rządowych, a potem za resztę.
– Chyba to jednak nie tak – próbowałam wtrącić – bo przecież rząd Ontario akurat stara się o poprawę sytuacji w domach opieki dla seniorów. Poza tym cały świat chce sprowadzić w ramach łączenia rodzin do Kanady swoich seniorów, ze względu na opiekę zdrowotną, zasiłki i mieszkania prawie za darmo.
– To tylko mydlenie oczu, nic więcej.
– Nie zgadzam się z tobą – mówię. Bardzo go to rozsierdziło, i wyraźnie poirytowany mówi mi, że to ignoranci nic nie wiedzą, ale on jest poinformowany.
– A skąd wiesz? -pytam.
– Ach jest taka jedna pani magister, która wszystko opisuje, i dzwoni do niego. A jak się spotkają to dyskutują.
No tak, spotykają się i nie dyskutują, tylko nakręcają się nawzajem. Po co? Czy lepiej im z tym żyć, czy też jest to upust ich sfrustrowanego życia? Chyba jednak tylko upust ich sfrustrowanej osobowości, która za wszelką cenę musi znaleźć winnego. Im wcale nie chodzi o lepsze samopoczucie rodzące się z wiedzy, im chodzi o gorsze samopoczucie. Im gorzej, tym bardziej przeciwko nim spiskują. A kto? I rząd, i świat, i rodzina, i koledzy, i chyba oni sami na siebie. No cóż, ja też magister, ale pewnie mniejszy niż ta pani, to moje słowo liczy się mniej.
– A dostałeś $500 z rządu – pytam, a wiem, że ten zawsze wie gdzie są konfitury.
– Od jakiego rządu, polskiego czy kanadyjskiego?
– Tu go mam.
– Nic nie dostałem, bo takim jak ja się nie daje.
– Ale przecież masz mieszkanie rządowe (Ontario housing), i zasiłek dla niepełnosprawnych masz, i emeryturę z Polski masz. No to coś dostajesz.
– Nie dostaję, tylko sobie wypracowałem.
A potem, żeby zmienić temat, zaczyna od bogactwa polskiego ministra zdrowia profesora Łukasza Szumowskiego. To, że akurat Łukasz Szumowski sprawdził się jako lider w czasie epidemii, nie ma znaczenia. Ważne, że bogaty. A bogaty, bo mu i jego rodzinie policzono.
– A co ty chcesz, żeby ministrem zdrowia był bezrobotny?
– Tak. Wszyscy powinni dostać po równo.
Jak nie kijem go, to połą – jak mawiali w Wielkopolsce.
Zostawiłam pana, nie jestem dobrą partnerką do nakręcania w głupocie. Choć to nie tylko lokalna scenka, a zjawisko ogólnopolskie. Na przykład, obejrzałam jak nijaki poseł Sławomir Nitras (PO) atakuje wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego za stan majątkowy i rodzinę ministra Szumowskiego. Co za styl, co za hucpa! Gdzie się ten facet wychowywał? Ale, tak jakbym widziała mojego lokalnego rozmówcę.
To początkowy etap kampanii prezydenckiej: ośmieszyć, zbluzgać, nakłamać. Po co? Po to aby tym opierającym się tylko i wyłącznie na emocjonalnych sensacjach pomieszać w głowie. Założę się, że wiem, na jakiego kandydata na prezydenta, ten mój rozmówca ze sklepu głosował nie będzie.
A to, że Polska jako kraj została zauważona i otrzymuje pochwały za strategię walki z epidemią, to się nie liczy.
Ostatni numer magazynu Forbes zachęca do wakacji na Helu, podkreślając równocześnie, że Polska jest jednym z krajów ze znakomitą strategią obrony przed COVID-19.
Inny taki polityk, Andrzej Sośnierz (nie mylić z synem Dobromirem Sośnierzem) – lekarz i poseł na sejm, pyskuje, że Polska radzi sobie najgorzej na świecie w sprawie walki w koronawirusem.
Tak pyskuje, jakby to powiedział nasz premier kanadyjski Justin Trudeau, aż przekazuje wilgotność (‘spread the moisture’), że aż pluje.
Heh? To nieważne, czy te oskarżenia mają pokrycie w rzeczywistości, ważne, że on tak twierdzi. I do tego nasz ulubieniec, co to chciał z Polonii zrobić na siłę diasporę jako minister spraw zagranicznych za rządów PO/PSL. Wcześniej był w rządzie PiS – taki spryciarz, będąc wiceministrem obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego, wiceministrem spraw zagranicznych w gabinecie Jerzego Buzka. Potem powąchał lepsze konfitury w obozie kosmopolitów spod znaku Angeli Merkel i przeszedł do PO. Obecnie jest eurodeputowanym. A kariera jego się skończyła, kiedy to na słynnych taśmach od Sowy, wypowiadał się o ‘murzyńskości’. Fe, bardzo niepoprawnie politycznie, i tego określenia nie tylko neo-marksiści i lewacy mu nie wybaczą – nigdy.
Tym razem Radosław Sikorski napisał do profesor Krystyny Pawłowicz (profesor prawa, sędziny w Sądzie Konstytucyjnym) ‘zamknij się, wariatko’. Czy oni wszyscy dostają lekcje głupoty i chamskiego zachowania od tej wzmiankowanej na początku pani?
Na pewno pobierają lekcje jak się nawzajem napędzać, a szczególnie napędzać lud miły, z niskim ilorazem inteligencji, podchodzący do wszystkiego emocjonalnie. To jest takie napędzanie wielopoziomowe.
Był taki film ‘Dzień świra’, o facecie, który od samego rana nie cierpiał wszystkiego i wszystkich. Przypominał w tym jednego takiego w moim życiu, który jeszcze z podjazdu nie wyjechał, a już psioczył na innych kierowców ile wlezie. Na całe szczęście uwolnił mnie od siebie, i pomstuje na wszystko i wszystkich dalej, ale na cudzym podjeździe.
A całe to napędzanie nabrało rozpędu, bo rozpoczęła się kampania prezydencka w Polsce. Kampanie prezydenckie są bardzo skrupulatnie planowane i podzielone na fazy. Na obecnym etapie, chodzi o zagwarantowanie, aby zwolennicy danego kandydata dostali to czego oczekują. Po to, aby przypadkiem nie zmienili zdania. Stąd te bezsensowne ataki na ministra Szumowskiego, obelgi pod adresem profesor Krystyny Pawłowicz, i ataki nowego kandydata na prezydenta z ramienia PO Rafała Trzaskowskiego, na wszystko co robi obecny rząd. Ten to by chciał, żeby jedyne inwestycje w Polsce były niemieckie. Został on namaszczonym kandydatem na spotkaniu Bildenbergów, gdzie dostał się za sprawą wspomnianego wyżej Radzia Sikorskiego, który wraz z żoną Anną Appelbaum jest stałym uczestnikiem tych spotkań, na których ustala się globalną politykę. Z namaszczeniem Trzaskowskiego na spotkaniu Bildenbergów przyszły i grube pieniądze, i fachowy zespół ekspertów. Jednym z elementów tego planu jest zniknięcia z tła kampanii zastępcy prezydenta Warszawy Pawła Rabieja. Dlaczego? Zawsze był przecież obok. To ciekawe, jak taką kampanię wyborczą się planuje i nią steruje spoza naszego kraju, ile ona ma etapów, w jaki sposób manipuluje się emocjami Polaków, i ile ona kosztuje.
O tym wkrótce.
A co do nakręcania, to niestety nasi lokalni nakręcani nawet nie zdają sobie sprawy, że są wykorzystywani w kampanii prezydenckiej rozsiewając emocjonalne bzdety. A mnie jest po prostu przykro, bo myślałam, że Polacy, szczególnie ci osiedli w Kanadzie, są nie tylko dobrze wychowani, wykształceni i kulturalni, ale i oczytani, i potrafią oddzielić ziarno od plew. Niestety, wielu nie potrafi.
No cóż, jeszcze jeden błąd poznawczy w moim życiu.
Alicja Farmus