Około 300 km na północny wschód od Toronto leży dolina Madawaska, a w niej wśród lasów, wzgórz i jezior powstała pierwsza polska osada w Kanadzie. Był rok 1858, gdy ok. 300 emigrantów z kaszubskich wsi spod Bytowa i Kościerzyny przybyło do Kanady na pokładzie żaglowca przypominającego karawelę Kolumba.
Kanadyjski rząd przydzielił im działki na terenie skalistym, porośniętym gęstym lasem 200 km na zachód od Ottawy. Ziemię przybysze musieli przygotować pod uprawy, karczując kilkusetnie drzewa i usuwając niezliczone głazy. W tym samym czasie przybysze z Niemiec dostali żyzną ziemię stepową w okolicach Kitchener. Polacy zbudowali potem drogi i domostwa dysponując jedynie siłą własnych rąk.
Pierwszą polską osadą nie tylko w Dolinie Madawaska, ale w całej Kanadzie było Hagarty, które w 1885 roku zostało nazwane Wilnem na cześć ówczesnego proboszcza ks. Władysława Dembskiego, pochodzącego z Wileńszczyzny.
Na początku lat 2000 postanowiłem pojechać tam, aby spotkać się Kaszubami. Zamieszkałem w harcerskiej stanicy Giewont, gdzie miałem spanie i kuchnię wyposażoną we wszystko, co jest potrzebne do przygotowania posiłków. Miejsce to udostępnił mi mój znajomy harcerz Heniek Pyza. Umówił Kaszubów na spotkanie ze mną. Było to niesamowite, tak jakbym przeniósł się w czasie o 150 lat wstecz. Ci ludzie wyglądali tak samo jak wtedy, a co najważniejsze mówili tylko gwarą kaszubską. To oni powiedzieli mi o Januszu Żurakowskim. Dali mi mapkę z jego domem Kartuzy Lodge i numer telefonu. Tego samego dnia zadzwoniłem do Żurakowskiego i umówiłem się na spotkanie. Kiedy przedstawiłem się Żurakowski powiedział: O, ja pana znam. Proszę przyjechać jutro, bo mam panu dużo do powiedzenia.
Następnego dnia już podjechałem do Kartuzy Lodge. Janusz i jego żona Ania już czekali na mnie przed domem. Rozpoznałem go natychmiast gdyż widziałem mnóstwo jego zdjęć. Zaprosili mnie do wnętrza tego drewnianego wspaniałego budynku. Wnętrze było pięknie urządzone: czerwone cegły i drewno. Wypytał mnie gdzie mieszkam, czy mam co jeść i od razu przeszedł do rzeczy.
Zaczął najpierw mówić o samolocie. Był to myśliwiec przechwytujący CF-105 Arrow. W zgodnej opinii fachowców był to najlepszy ponaddźwiękowy samolot tamtego czasu, wyposażony w najnowocześniejszą aparaturę nawigacyjną i łącznościową oraz elektroniczne sterowanie ogniem. Współpracował z inżynierami-konstruktorami i był pierwszym oblatywaczem.
Spytałem jak było. Odpowiedział, że miał wielkie doświadczenie w oblatywaniu różnych nowoczesnych samolotów ale wsiadając do tego samolotu miał tremę jak początkujący artysta na scenie. „Kiedy samolot ruszył, zapomniałem o tremie i skupiłem się na sterowaniu i stałem się częścią tej maszyny. Potem przyszła fascynacja. Szybowałem w niebiosach i próbowałem wiele elementów lotu. Kiedy już wylądowałem, czułem się jak po narkotykach. Byłem oszołomiony, a ludzie rzucali mnie w górę jak piłkę. Był krzyk ale nie rozumiałem ani jednego słowa. Tej nocy nie mogłem zasnąć”.
Jan Żurakowski siadł za sterami samolotu w wieku piętnastu lat. W 1935 roku ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Lotnictwa, a dwa lata później Szkołę Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Po promocji przydzielony został do 161 eskadry myśliwskiej 6 pułku lotniczego we Lwowie.
W marcu 1939 przeniesiony został do Ulęża na stanowisko instruktora. Był honorowym członkiem Klubu Pilotów Doświadczalnych w Polsce, z legitymacją nr 2. Brał udział w kampanii wrześniowej 1939, następnie przedostał się do Wielkiej Brytanii i służył w RAF. Od 5 czerwca do 28 grudnia 1942 dowodził 316 dywizjonem myśliwskim, Warszawskim. W 1943 awansowany na kapitana, przydzielono mu funkcję zastępcy dowódcy skrzydła w Northolt. Otrzymał wiele odznaczeń bojowych za udział w misjach na terenie Niemiec oraz w Bitwie o Anglię, m.in. Virtuti Militari i Krzyż Walecznych (trzykrotnie).
Końcowy okres wojny spędził w Imperialnej Szkole Pilotów Doświadczalnych w Boscombe Down (Anglia).
Był oblatywaczem większości typów myśliwców RAF-u oraz samolotów brytyjskiej i amerykańskiej marynarki wojennej. Znany z umiejętności wykonywania akrobacji powietrznej, opracował i wykonywał nowe figury – Zurabatic Cartwheel i Falling Leaf, wcześniej w oczach fachowców uchodzące za niemożliwe do wykonania. Jego pokazy akrobacji w Farnborough przeszły do legendy. Pobił także rekord szybkości przelotu na trasie Londyn-Kopenhaga-Londyn. Oblatał blisko sto nowych konstrukcji lotniczych.
W 1952 roku zamieszkał w Kanadzie. Pracował jako pilot doświadczalny z zakładach Avro Canada, był pierwszym pilotem testującym pierwszy kanadyjski myśliwiec przechwytujący CF-100 Canuck, uchodzący za jeden z najnowocześniejszych w latach 50, na którym jako pierwszy lotnik w Kanadzie pokonał barierę dźwięku oraz osiągnął 1,000 mil na godzinę. W marcu 1958 rozpoczął testowanie myśliwca przechwytującego CF-105 Arrow.
Żurakowski opowiadał długo i widać było na jego twarzy radość i fascynację. W pewnej jednak chwili zamilkł, spoważniał, broda zaczęła mu skakać a w oczach pojawiły się łzy. Powiedział: Po całych dniach byłem w Avro. Doglądałem pracy mechaników, sprawdzałem co robią i jak robią, doradzałem, rozmawiałem z inżynierami. Aż pewnego dnia kazano nam zatrzymać pracę przy samolotach. Wszystko ucichło, to była złowroga cisza, to mi wyglądało na ciszę przed burzą. Do hali weszła grupa mężczyzn. Jak się potem okazało to byli ludzie premiera Diefenbakera i Amerykanie. Kazano nam iść do domu bo dzisiaj będzie przerwa w produkcji. Następnego dnia dostaliśmy informację, że produkcja Arrow jest wstrzymana, a 13 tys. pracowników Avro i Orenda Engines zostało z tego powodu zwolnionych z pracy”. Zniszczono dziesiątki tysięcy rysunków konstrukcyjnych i planów samolotu.
Samolot, który miał szansę zmienić stan wyposażenia myśliwskiego państw NATO w okresie zimnej wojny – przestał istnieć.
Żurakowski: Pomyślałem sobie, coś tu śmierdzi. Nie wierzyłem, żeby premier Diefenbaker podjął tak głupią decyzję. Wychodzi na to, że ktoś go do tego zmusza. Tym kimś okazał się prezydent USA, Dwight D. Eisenhover.
Dlaczego prezydent Stanów Zjednoczonych? Otóż USA prowadziły w tym czasie zimną wojnę z ZSRR. To była wojna propagandowa. Żeby jakaś tam Kanada miała sprzęt lepszy od USA?! Tego prezydent USA nie mógł znieść. Wydał rozkaz skończyć z tym natychmiast. Odbył rozmowę z premierem Diefenbakerem i powiedział mu o swojej decyzji. Diefenbaker nie miał wyboru. Samolot pocięto na kawałki. Te resztki są w Muzeum Aviacji w Ottawie.
Zabrano dokumentację, choć Żurakowski twierdził, że te najważniejsze zostały ukryte ale nie mógł powiedzieć gdzie są. Żurakowski dostał sporo pieniędzy aby być cicho. Powiedzieli mu, że wszystko co wie, ma zostawić dla siebie. Jeżeli piśnie choć słowo, najpierw zginie jego żona i dzieci a potem on sam. Doradzili mu też aby opuścił Toronto i zamieszkał jak najdalej. Wtedy jego myśl padła na Kaszuby. Wkrótce już mieszkał w pięknym domu, który nazwał Kartuzy Lodge. Dobudował potem kilka pokoi i dom ten stał się ośrodkiem wypoczynkowym, którym jest do tej pory.
A oto adres Kartuzy Lodge: 104 Arrow Dr., Barry’s Bay, Ontario, K0J 1B0, tel. 613-756-2015.
Czynne całą dobę. Mają też wypożyczalnię sprzętu wodnego.
Jan Żurakowski został odznaczony Krzyżem Virtuti Military, Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP, trzykrotnie Krzyżem Walecznych i Medalem Lotniczym. Był również wyróżniony m.in. członkostwem honorowym Międzynarodowego Stowarzyszenia Pilotów Doświadczalnych w Los Angeles, które umieściło jego imię na liście najwybitniejszych lotników wszechczasów. Był też wyróżniony tytułem „Pioniera lotnictwa kanadyjskiego” i członkostwem lotniczego „Hall of Fame” w Kanadzie. Miasto Barry’s Bay otworzyło park im. Żurakowskiego wraz z jego pomnikiem i modelem samolotu CF-105 Arrow. W 1996 wydano srebrną monetę o nominal 20 dolarów kanadyjskich z jego wizerunkiem.
Mamy wielu Polaków, z których jesteśmy bardzo dumni.
Ich lista byłaby bardzo długa, wymienię więc tylko kilku: Jan Paweł II, Józef Piłsudski, Tadeusz Kościuszko, Kazimierz Pułaski, Ryszard Kukliński, Jan III Sobieski, Adam Mickiewicz, Fryderyk Chopin, Mikołaj Kopernik, Maria Curie-Skłodowska i oczywiście Jan Żurakowski.
Leszek Samborski