Miało być super-anonimowo, a “jest jak zwykle”.
Nowa aplikacja rządu federalnego COVID Alert nie zapewnia stuprocentowej prywatności i może umożliwić identyfikację niektórych osób, które mają pozytywny wynik testu na koronawirusa, szczególnie tych, które żyją w małych społecznościach lub nie wchodzą w interakcję z wieloma innymi osobami.
Kiedy rząd zaprezentował aplikację w piątek, podkreślił, że prywatność użytkowników jest chroniona, ponieważ „nie ma możliwości poznania lokalizacji, imienia i nazwiska czy adresu” danej osoby.
Ci, którzy pobiorą aplikację, a następnie uzyskają pozytywny wynik testu, wprowadzają specjalny kod, aby powiadomić osoby, które były w pobliżu ich telefonu przez co najmniej 15 minut w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Powiadomienie nie określa, kto uzyskał wynik pozytywny, i zachowuje prywatność, poinformował rząd.
Tymczasem Komisarz ds. prywatności Daniel Therrien ostrzegł, że „Ktoś mieszkający na odludziu i wchodzący w interakcję tylko z jedną lub dwiema innymi osobami mógłby teoretycznie zostać zidentyfikowany przez swoich sąsiadów, gdyby na przykład otrzymali ostrzeżenia o narażeniu się”.
Biuro Therriena ostrzega również, że chociaż korzystanie z aplikacji jest dobrowolne, niektóre firmy mogą próbować zmusić pracowników lub klientów do jej używania.
Biuro Therriena ostrzegło też, że niektóre „podmioty komercyjne” będą w stanie określić, kto pobrał i korzystał z aplikacji.
„A podmioty te nie powinny mieć możliwości monitorowania korzystania przez swoich klientów z aplikacji COVID Alert”.
Chociaż aplikacja ma „wyjątkowo silne funkcje szyfrowania kryptograficznego”, system zachowuje adresy IP użytkowników, które według biura komisarza ds. prywatności „mogą być udostępniane organom ścigania w celu ułatwienia dochodzenia”.
Raport zawiera również pytania, w jaki sposób Ottawa planuje udostępnić aplikację osobom otrzymującym opiekę zdrowotną od rządu federalnego, takim jak ludzie żyjący w rezerwatach, Eskimosi, wojsko, weterani i ubiegający się o status uchodźcy.