Oto kilka wiadomości, które otrzymałem za pośrednictwem socjologa z jednego z instytutów badań opinii publicznej w Mińsku na temat obecnej sytuacji na Białorusi. Trzeba to oczywiście wziąć z dystansem, ale jego instytucja działa całkiem poważnie i nie jest przekaźnikiem głosu “Pana Prezydenta” :
– Szef rosyjskiej firmy Ural firm, Mazepin, od dawna próbuje przejąć wartą około 150 mld dolarów firmę z siedzibą w Soligorsku, co władze w Mińsku systematycznie odmawiają, dlatego on wpompował dużo pieniędzy w “przekupstwie” wysokich urzędników białoruskich gotowi zmienić stronę przeciwko prezydentowi, tak aby zapewnić prywatyzację kraju na zasadzie fifty/fifty pomiędzy rosyjskimi i zachodnimi oligarchami. Gazprom (właściwie prywatni oligarchowie-akcjonariusze w tej firmie) uczestniczy również w tej grze.
Demonstracje są dla tych oligarchów błogosławieństwem, ponieważ spychają Łukaszenkę z powrotem w ramiona Rosji, tam gdzie oligarchowie mają wystarczające wpływy, aby zmusić potem Putina do wymuszenia od Mińska prywatyzacji.
– Ogółem, białoruskie KGB szacuje, że w ciągu ostatnich czterech lat z różnych źródeł, zarówno zachodnich jak i rosyjskich, wpompowano na Białoruś 1,8 miliarda dolarów, aby sfinansować albo siły opozycyjne, albo wysokich urzędników gotowych sprywatyzować gospodarkę. W ten sposób w Mińsku powstała warstwa skorumpowanych ludzi, która jest bardziej zainteresowana prywatyzacją niż utrzymaniem się na stosunkowo nisko płatnych stanowiskach rządowych.
– Z Wielką Brytanią związany jest zwłaszcza Białoruski minister spraw zagranicznych, a także kilku innych ważnych przedstawicieli kadry kierowniczej w kraju, przed czym Putin ostrzegał Łukaszenkę, ale ten ostatni odmówił wysłuchania go i wolał mieć po jednej stronie pro-anglo-saski klan, obok pro-rosyjskiego oraz pro-niepodległości, na zasadzie utrzymania równowagi, ni Wschód, ni Zachód.
– Istnieją oznaki wskazujące, że brutalność represji może pochodzić od wysokich funkcjonariuszy mających powiązania z prorosyjską oligarchią, którzy chcą naciskać aby dolewać olej do ognia, zmuszając tym samym Łukaszenkę do podporządkowania się polityce prywatyzacyjnej kraju przy okazji ponownego uciekania w objęcia Rosji.
– Te środowiska pro-oligarchiczne w KGB zdaja się teraz wykorzystać z kolei obecnie przeprosiny Łukaszenki dotyczące ekscesów represji “wobec osób nie podejrzewanych o przemoc”, aby oskarżyć Łukaszenkę o zdradę, skoro ten mógłby rzucić na nich winę za ekscesy i od tego się odciągnąć. Takie ekscesy to fakt, nigdy nie miały miejsca dotychczas na Białorusi mimo kolejnych epizodów represji ale znacznie lżejszej, stąd łatwo podejrzewa się u wielu Białorusinów, że jest “coś nie naturalnego” w tych nagłych ekscesach. W związku z tym nie jest wykluczone, że “twardogłowi” lub prowokatorzy pro-rosyjscy wewnątrz władzy mogą przystąpić do “prorosyjskiego”, w rzeczywistości do pro-oligarchicznego, zamachu stanu. KGB jest więc podzielony od wewnątrz i jeśli Łukaszenko chce pozostać przy władzy, będzie musiał także szybko posprzątać własna administracje i rząd.
– Badania opinii publicznej przeprowadzone przez ten ośrodek ankiety opinii pokazują obecnie, że około 45% mieszkańców Mińska (2 mln. mieszkańców) stoi za opozycją, pozostali są nadal raczej lojalni wobec Łukaszenki, choć często wstrząśnięci brutalnością milicji, ale opozycja ma znacznie mniejsze poparcie na prowincji (7,5 mln. mieszkańców), gdzie tak naprawdę niewiele się dzieje, albo raczej na poziomie grupek manifestantów i małych ruchawek, nawet jeśli z Brześcia i Grodna czy Żodino są wieści, że próbują przeniknąć przez granice demonstranci, białoruscy czy nie, z Polski. Faktem jest, że dziwne że pogranicznicy białoruscy podlegający KGB przepuścili przed wyborami z Ukrainy, z Litwy i z Polski ludzi, o których było wiadomo, że nie jadą do Mińska w celach turystycznych. Do tego wiadomo też, że kandydatka opozycji została przetransportowana po wyborach do Wilna przez KGB… co może tłumaczyć jej początkowo mętny dyskurs pełen sprzeczności zaraz po przybyciu na Litwę.
– Ukraina Zielenskiego jest zadziwiająca “wstrzemięźliwa” w swych reakcjach wobec Łukaszenki.
– Ambasada Brytyjska w Warszawie odgrywa dużą rolę w poparciu dla opozycji radykalnej, przy dużej wstrzemięźliwości Niemiec za to.
– W Moskwie, w otoczeniu Kremla, wydaje się, że istnieje chęć pchania ku władzy Wiktora Łukaszenki, najstarszego syna prezydenta, który od dawna nawiązał bardzo silne więzi na wysokim poziomie w Rosji.
Krótko mówiąc, nawet w Moskwie trzeba oddzielić to co pochodzi od oligarchów, to co pochodzi od pro-zachodnich rosyjskich ministerstw ekonomicznych, to co pochodzi od “centrowego” Putina i to co pochodzi od “etatystyczno-patriotycznego” antyzachodniego skrzydła władzy, szczególnie w tzw. ministerstwach siłowych.
Na Zachodzie z kolei jest trochę tak samo, między “umiarkowanymi” np. Niemcy, Austriacy, Węgrzy…, którzy próbują ratować “niezależną” politykę Łukaszenki, a bardziej radykalnymi Anglikami, Bałtami i Polakami odpowiadającym interesom City of London, gdzie oligarchowie rosyjscy obok zachodnich i arabskich mają wiele wpływów, i którzy woleliby “kolorową rewolucję”. Komunikat UE póki co raczej pokazuje, że nie ma zgody co do dalszych decyzji, skoro ogłoszone sankcje są póki co “symboliczne” i mało przeszkadzające dla Łukaszenki.
W każdym razie, od dłuższego czasu, toczą się nie tylko rozmowy między rządami różnych państw Zachodu i Rosji w sprawie Białorusi, ale także między głównymi rosyjskimi i zachodnimi prywatnymi przedsiębiorstwami, z celem tu jak popchnąć Białoruś w kierunku prywatyzacji, po to żeby ewentualnie podzielić się najbardziej rentownymi łupami… co nie wyklucza możliwości, że jeśli im się to uda, będą potem konkurować i ostro się zwalczać między sobą w drugiej fazie.
Nigdy nie należy zapominać o tym, że poza strategicznym położeniem, Białoruś ma dużo zakładów przemysłowych najwyższej jakości technicznej i rentowności, rafinerie, kosmonautyka, przemysł zbrojeniowy, hyperciagniki i ciężarówki kopalniane, itp. Ciekawy kąsek więc dla Wschodu, jak i Zachodu… i dla Chin.
….