Ta parafia to jest taka mała Polska
Przez krótki czas trzyletniej służby w parafii św. Maksymiliana Kolbe w Mississaudze o. Paweł Pilarczyk dał się poznać jako kapłan oddany Bogu i ludziom, zaangażowany w pracę z młodzieżą, człowiek prawdziwej wiary. Ojciec Pilarczyk odchodzi do pracy w parafii w Prince George, w Kolumbii Brytyjskiej
GONIEC: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
o. Paweł Pilarczyk: Na wieki wieków amen.
– Wielki to zaszczyt rozmawiać z młodym kapłanem, który oddał swoje życie w służbie Bożej i dlatego chciałem zapytać, jak to było w Ojca przypadku na samym początku, skąd się wzięło powołanie?
– Powołanie rosło z czasem; najpierw w domu potem przy parafii, w której byłem ministrantem; byliśmy w grupie młodzieżowej i widziałem dobry przykład kapłanów, którzy nami się opiekowali. Z czasem, kiedy już byłem bliżej podjęcia decyzji rozeznawałem to na rekolekcjach czy ta droga nie jest czasem też dla mnie pisana i podjąłem taką decyzję i Pan Bóg prowadzi dalej. To tak było w wielkim skrócie.
– Słyszałem, że Ojciec interesował się piłką nożną, że to była pasja w młodzieńczych latach?
– Tak, jak już w jednym z wywiadów tutaj dla parafii mówiłem chciałem być piłkarzem i byłem w szkolnej drużynie, ale potem jakoś te drogi się rozeszły i zostałem tylko w takiej grze w lidze podwórkowej. Ale nie przestałem grać w piłkę, bo w seminarium mieliśmy też seminaryjną drużynę, w której braliśmy udział w Mistrzostwach Polski, w różnych turniejach.
Teraz też, gdy tutaj byłem w parafii, to starałem się grać, czy to z ministrantami czy z młodzieżą, czy też ze starszą grupą Polaków, którzy tu grają w różnych ligach podwórkowych.
– Co daje kopanie w piłkę nożną?
– Przede wszystkim, relaks i trochę sportu, trochę ruchu, tak żeby była taka trochę odskocznia od codziennej posługi, od pracy kapłańskiej, no i budowanie wspólnoty; na boisku rodzą się więzi; czasami człowiek poznaje się cały też, w tych nerwach, w emocjach też człowiek uczy się współpracy.
Zwykłe podawanie piłki do kompana z drużyny. Tak więc to są same plusy.
– Jak Ojciec trafił do Ojców Oblatów? Czy to było jakieś powołanie misyjne od samego początku, marzyły się wyjazdy do krajów afrykańskich, czy zadecydował przypadek?
– Na początku, jak usłyszałam oblaci i że to są misjonarze, to jakoś mnie to nie ciekawiło, bo nie myślałem nigdy o wyjeździe na misje; nie brałem tego tak poważnie, ale z czasem, kiedy poznałem bardziej oblatów jeżdżąc na różne rekolekcje w różne miejsca w Polsce zobaczyłem, że są pewne cechy tego oblackiego charyzmatu życia zakonnego, które są pociągające, za którymi warto iść, chociażby oddanie się, poświęcenie… Bo jesteśmy Oblaci Maryi Niepokalanej; jesteśmy Jej ofiarowani jesteśmy misjonarzami, którzy są otwarci na cały świat, którzy żyją we wspólnocie, tak więc jest dużo możliwości; posłani do różnego rodzaju ubogich; współbracia pracują w dużo biedniejszych rejonach, czy też pracują w więzieniach, pracują w miejscach które są trudno dostępne.
– No właśnie, o to pytałem czy Ojciec nie chciał pojechać gdzieś do krajów bardziej egzotycznych, jak to było z tym przyjazdem do Kanady?
– Z przyjazdem potoczyło się bardzo szybko, bo kiedy prosiłem o święcenia, o śluby wieczyste to trzeba też w tej prośbie napisać, gdzie się siebie widzi i to jest konsultowane z przełożonymi, a ponieważ dostałem wiadomość tu z Kanady, że potrzeba pilnie kapłanów to do tej prowincji Wniebowzięcia Oblatów, która się zajmuje Polonią, napisałem list, że jestem chętny, do prowincjała, że zgłaszam się i to się potoczyło szybko już, krótko przed święceniami wiedziałem, że tutaj przylecę.
Tak więc dużo nie kalkulowałem, tylko po prostu… trzeba zostawić Polskę i iść gdzieś dalej. W Polsce jest dosyć jeszcze dużo kapłanów, chociaż te liczby spadają, też nie ma już tak dużo powołań, a moim takim cichym marzeniem jest, żeby trafić na misje na Północy do Inuitów do Nunavut, tam też są polscy oblaci misjonarze w niezwykle trudnych warunkach i żeby takiej misji właśnie doświadczyć.
– Tam biskup jest Polakiem.
– Tak, bp Wiesław Krótki teraz ma problemy, bo jego siedziba jest w Manitobie, nie może się ruszyć do Nunavut, bo prowincje są zamknięte tak że cały czas prosi o kapłanów, ale on też mówi, że każdy powinien się trochę otrzaskać, popracować w środowisku duszpasterskim tutaj, żeby potem wyjechać tam na misję, ponieważ tam już są śladowe liczby ludzi, do których jest trudny dostęp, w ogóle nie ma dróg, nie ma samochodów.
– Czyli jednak wyzwania Ojca kuszą?
– Tak, teraz mam następne wyzwanie, czyli przemieszczam się do BC do Prince George.
– Ale zanim o to zapytam chciałem zapytać o to „zderzenie z Kanadą”, jakie było wyobrażenie o tym kraju, jak ten obraz się urealnił w momencie, kiedy Ojciec tutaj zaczął pracować?
– To tak trzeba patrzeć z kilku perspektyw; z perspektywy najpierw historii misji tutaj, bo cała Kanada prawie była ewangelizowania przez oblatów, pierwsi właśnie to oblaci docierali do terenów czy to północnej Kanady czy centralnej czy zachodniej Kolumbii Brytyjskiej, a także pierwsi polscy oblaci przyjechali z Winnipegu do Polski, kiedy Polska odzyskała niepodległość, tak że jest bardzo dużo powiązań tutaj Polski z Kanadą.
Drugi aspekt jest taki, że kraj jest troszeczkę inny, ponieważ tutaj jest wielokulturowość, wielonarodowość. I to jest dla mnie najtrudniejsze, w Polsce katolicyzm jest na pierwszym miejscu; tutaj jest wiele różnych wyznań no i też ten świat laicki napiera. To są te wyzwania, to pójście do ubogich, gdzie trzeba głosić Chrystusa w takich miejscach, gdzie nie ma słowa Bóg, gdzie nie ma słowa Chrystus, gdzie Ewangelia jest niemodna, gdzie jest przekształcana na swoje potrzeby, tak że to są te wyzwania, tutaj w Kanadzie.
– Widziałem, że Ojciec zawsze będąc wśród młodzieży szkolnej, w szkole polonijnej był w sutannie, starał się Ojciec zachowywać ten strój kapłański.
– Wiele kontaktu z polską szkołą nie ma, kiedy byłem zapraszane na Jasełka czy zakończenie roku to oczywiście zawsze starałem się być w takim stroju w pełni oblackim, bo nosimy też krzyż misyjny na piersi tak więc zawsze w tym stroju chciałem być i jak najczęściej tu w parafii, tak żeby ludzie też widzieli kim jesteśmy.
– To ważne dawać to świadectwo wśród ludzi w takim kraju jak Kanada?
– Oczywiście, tym bardziej, że tutaj jest taki głód duchowy, jest pustka i okropnie się to wyczuwa. Ludzie to doceniają tak więc, przede wszystkim, utwierdzać ludzi w wierze, jak tutaj w te czasy wirusa, gdzie kościół był zamknięty, to było takie nie do pomyślenia. Naszym zadaniem jest dzisiaj umacniać w wierze; sakramenty, głoszenie słowa, że Pan Jezus dalej żyje, że nie umarł, że żyje dla nas i to jest główne zadanie teraz dla nas.
– Pytałem o to zderzenie z Kanadą czy Ojciec się spodziewał, że tutaj jest tak wielka pustka duchowa, że są tego rodzaju potrzeby? I chciałem zapytać, jakie są największe doświadczenia tej pustki podczas posługi?
– Są różne momenty, chociażby ten fakt, kiedy kościół był zamknięty, i wydawało się, że brakuje nam tutaj wiary w tym wszystkim, takie to było nie do pomyślenia.
Wyczuwa się tę pustkę na przykład, przy sprawowaniu sakramentów. Zauważmy, że ludzi, którzy tu przychodzą, można podzielić na dwie grupy; są parafianie, którzy są z nami w każdą niedzielę, ale są też tacy, którzy przychodząc tylko z potrzeby jednorazowej, przy okazji chrztu, pogrzebu, ślubu. Często nie wiedzą, jak się zachować w kościele i dlatego takim momentem, kiedy można przekazać Ewangelię czy dać świadectwo, powiedzieć Słowo Boże jest właśnie moment pogrzebu bliskiej rodziny, chrzest święty, ślub takie sakramenty, gdzie przychodzą często ludzie z zewnątrz, gdzie trzeba powiedzieć coś ważnego.
– Ojcze Pawle, czym jest dla Ojca Polska którą Ojciec opuścił?
– Polskę kocham bardziej niż Kanadę to miejsce mojego urodzenia, dlatego między Polską a Kanadą jest taka różnica, że tam jest moja Ojczyzna tam mam całą rodzinę, a na Kanadę patrzę jako na miejsce mojego posługiwania; może kiedyś bardziej się zakocham w Kanadzie; kocham przyrodę w Kanadzie lubię hiking i tak dalej, ale bardziej patrzę na to jak na misje, gdzie przełożeni, gdzie Pan Bóg mnie tutaj konkretnie postawił do tych ludzi, żeby spełniać to posługiwanie jak najlepiej, a Polska, to oczywiście kraj, do którego zawsze będę wracał z miłością.
– Ojciec urodził się, kiedy były tzw. przekształcenia, transformacje i wielu ludzi było zagubionych, co to dało Polsce ten cały okres lat dziewięćdziesiątych czy przyniosło odnowę czy wiele zagrożeń?
– Dokładnie nie powiem, jak to było w latach 90. byłem wtedy dzieckiem, ale pasjonuję się historią i według mnie też w Polsce potrzeba na lekcjach historii nowego przekazu, tej historii współczesnej, że trzeba tę historię na nowo poznawać głębiej, jak to było ważne, żeby nie zatrzymywać się na II wojnie światowej.
No i teraz te przemiany, które idą z Zachodu, tak jak ideologia gender, to jest główne niebezpieczeństwo, które niesie zepsucie moralne dla młodych ludzi. Bo wydaje mi się, że młody człowiek w pewnym wieku szuka siebie, szuka tożsamości; kim chcemy być, kim chce go Pan Bóg, szuka swojego powołania, szuka miłości, pierwsze zakochania i to jest tak że kiedy zły duch, szatan może zaatakować i powiedzieć, że w sumie możesz być kim chcesz; możesz być dzisiaj kobietą, jutro mężczyzną, możesz się realizować w tym świecie, korzystać z tego świata i nie licz na Pana Boga, tylko licz na siebie.
Tak więc zagrożeniem jest to, żeby pokazać młodym ludziom, że Bóg cię kocha i ma dla ciebie wspaniały plan i nie przestaje cię kochać mimo tego że jesteśmy grzesznikami i chce cię poprowadzić przez życie.
Często też brakuje tego, żeby powiedzieć jasno co jest zagrożeniem, takiego jasnego stanowiska.
– Jaka jest kanadyjska młodzież, z którą Ojciec tutaj pracował?
– Ta w parafii bardzo fajna, ta parafia to jest tak mi się wydaje – taka mała Polska, taka mała przestrzeń, gdzie oni mogą odpocząć od tego co dzieje się w świecie, co dzieje się w szkole i ci, którzy są tu wychowani przy parafii czy w harcerstwie, Radości Joy, ministrantów i w tych wszystkich grupach, które tutaj się dzieją, wolontariuszy, grupach młodzieżowych, to oni potem mają ten fundament i wychodzą do tego świata z tym fundamentem polskości, katolicyzmu.
Oczywiście, jest to niebezpieczeństwo, że gdzieś mogą to zagubić, ale są duże, ogromne nadzieje, trzeba troszczyć się o te wartości o to przekazywanie, bo jak wiemy młodej Polonii nie ma, ta młodzież zostaje rodzicami i niekoniecznie już te wartości przekazują – tak że to też są te kolejne wyzwania tutaj dla Polonii i dla duszpasterstwa polonijnego.
– Ojciec był na Kaszubach podczas obozów, jak to tam wygląda z tej perspektywy ciągłości życia polonijnego, czy ta ciągłość będzie zachowana, czy jest duża szansa że ta polskość czy sentyment do Polski będzie przekazywany?
– Tu też trzeba rozróżnić, bo dla nas, jako dla kapłanów, duszpasterzy i dla każdego chrześcijanina, najważniejsze jest żeby ta osoba, młodzież, każdy chrześcijanin, katolik, miał w sobie Chrystusa, żeby miał przekazane wartości chrześcijańskie, oczywiście te wartości polskie też są bardzo ważne, ale czasami już w takim tutaj mieszanym środowisku to jest bardzo trudne.
Dlatego też kiedy czasami coś komuś doradzamy, to rodzicom sugerujemy, żeby zatroszczyć się najpierw o te wartości chrześcijańskie; oczywiście polskie też, ale najważniejsze jest prowadzić drugą osobę do spotkania z Panem Bogiem, z Chrystusem, to jest najważniejsze, a polskość cenimy jak najbardziej, tylko że głównym celem dla nas, jako duszpasterzy, jest przekazanie wiary.
– Proszę Ojca, jedzie Ojciec na zachód kraju, jakie są plany, jakie oczekiwania? Ojciec już mówił, że chce pojechać na północ, pracować wśród Inuitów, a czy nie chciałby Ojciec wrócić tutaj do tej parafii?
– Ja nie obiecuję, to zależy od moich przełożonych, ja jestem wdzięczny Panu Bogu, za te 3 lata tutaj, w tej parafii i teraz przede mną jest nowy rozdział, wyzwanie, czyli bycie w angielskim środowisku, gdzie będę się uczył języka angielskiego, ale też będę miał doświadczenie misyjne, bo tam, gdzie będę w diecezji Prince George będę też zastępował kapłanów czy będę jeździł na weekendy do kościołów misyjnych, gdzie nie ma księży, czy też do rezerwatów, tak więc zupełnie inne doświadczenia, zobaczę też inny kościół, inną posługę i duszpasterstwo, tak więc czekam na to, jestem podekscytowany tym, ale też jestem wdzięczny Panu Bogu za każdą chwilę tutaj i jak Pan Bóg da to oczywiście jestem otwarty na to, co powiedzą przełożeni, jestem młodym kapłanem, tak więc jestem gotowy do służby i żeby Pan Bóg prowadził dalej.
– Ojcze Pawle bardzo dziękuję za ten czas posługi tutaj, no i właśnie niech Pan Bóg prowadzi i otacza opieką na co dzień. Zawsze to podkreślam że w dzisiejszych czasach najbardziej nam potrzeba kapłanów; kapłanów wierzących.
– Ja bym miał prośbę, żeby po prostu pamiętać w modlitwie, modlić się za nas, za kapłanów, żebyśmy także czuli się umocnieni w wierze. I o nowe powołania, żeby Pan Bóg dał tutaj nowe powołania z tych wspólnot, parafii polonijnych, bo jak nie będzie nowych powołań, to kto będzie tutaj dalej przekazywał sakramenty i podtrzymywał te polskie parafie?
Bardzo proszę o modlitwę za nas wszystkich, za oblatów, także za mnie, żebym dalej wzrastał żebym był blisko Pana Jezusa. Dziękuję bardzo dziękuję wszystkim.