W Stulecie Bitwy Warszawskiej członkowie Związku Polaków w Kanadzie oddali hołd jej bohaterom podczas uroczystości, która odbyła się w niedzielę, 23 sierpnia pod Pomnikiem Patrioty w Mississauga. Prowadząca uroczystość prezes Teresa Szramek przypomniała historię pomnika, który jest wyrazem hołdu i wdzięczności wszystkim, dla których służba Ojczyźnie, walka o jej wolność były najwyższym celem. Piękny wykład na temat “Cudu nad Wisłą” wygłosił historyk i nauczyciel Wojciech Michał Wojnarowicz, a następnie delegacje z Grup związkowych przybyłe z wielu miast prowincji Ontario złożyły kwiaty i zapaliły znicze jako wyraz naszej pamięci o tych, którzy za “Wolność Waszą i Naszą” oddali swe życie. Dalsza część uroczystości miała miejsce na terenie Grupy 29 ZPwK w Oakville, gdzie przy ognisku śpiewaliśmy najpiękniejsze piosenki legionowe. Teresa Szramek
***
Goniec: Pani Prezes, dlaczego obchody dopiero teraz?
Teresa Szramek Prezes Zarządu Głównego Związku Polaków w Kanadzie: Obchody były już tydzień temu, a ponieważ Bitwa Warszawska trwała od 13 do 25 sierpnia więc jeszcze zmieściliśmy się w czasie, poza tym nasze grupy związkowe są rozlokowane w miastach ontaryjskich i odbywały się też tam uroczystości; dzisiaj między innymi w Sarni odbywa się uroczystość podobna do naszej, więc ci ludzie nie będą mogli tutaj przyjechać i wymyśliliśmy sobie, że ponieważ poprzedni tydzień był bardzo… myślałam, że będzie bardzo bogaty w uroczystości 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej, więc pomyślałam, że tutaj nasze zakończenie przy Pomniku Patrioty; pomniku, który jest nam szczególnie bliski ze względu na to, że stał on niegdyś w Place Polonaise w Grimsby, a w 2010 r. został tutaj przewieziony.
– Pani Prezes, mam niecodzienne pytanie, kiedy Pani dowiedziała się o Bitwie Warszawskiej, bo w Polsce Ludowej dużo się o niej nie mówiło?
– Jestem z wykształcenia polonistką, ale bardzo lubię historię, dowiedziałam się bardzo dawno, jeszcze w Polsce. Tatuś szeptał nam o różnych rzeczach z historii, mówił, dziecko, jak będziesz dorosła to się wszystkiego dowiesz, opowiadał nam o tym, bo nas jest pięcioro, więc nam te historie przybliżał, ale nie za wiele chciał mówić, ze względu na to, że tato był w Armii Krajowej, miał też swój kawałek życiorysu w więzieniu, tak że było mu trudno i chciał chronić dzieci.
A w tej chwili, ponieważ jestem uczestnikiem Polonijnych Spotkań z Historią Najnowszą, które organizuje Biuro Edukacji, Instytutu Pamięci Narodowej dla nauczycieli polonijnych z całego świata, jeżdżę tam co roku – jakoś mam szczęście, że jestem zakwalifikowana – więc w tej chwili na bieżąco wszystko to, co mogę, to przenoszę na ten teren tutaj do szkół kanadyjskich; redaguję kwartalnik nauczycielski.
– To chyba jedna z najważniejszych rocznic, formująca państwo polskie; bitwa zwycięska.
– Tak, ta bitwa jest szczególna i ten Cud nad Wisłą, o którym się ciągle mówi, że to był cud, niech zostanie w tej sferze cudów; było to ważne wydarzenie historyczne, powinniśmy o nim pamiętać, przypominać i popularyzować wśród młodzieży szkolnej, bo to jest najważniejsze. Moi uczniowie na pewno wszyscy wiedzą…
•••
Zanim złożono kwiaty przed pomnikiem, głos zabrał Wojciech Michał Wojnarowicz, publicysta, nauczyciel, wolnomularz, powiedział m.in. że Bitwa Warszawska miała wielkie znaczenie dla umiejscowienia niepodległej Polski w świadomości elit europejskich.
Przed I wojną światową Polacy byli jedynie jakąś etniczną częścią innych państw, w rezultacie Bitwy Warszawskiej Polska nie mogła już zostać wymazana z mapy; mogła być zwasalizowana, przesunięta, ale nawet Stalin postanowił że w nowej komunistycznej Polsce „zachowa orzełka”. Bitwa Warszawska przywróciła Polskę w świadomości elit Europy. Jego zdaniem, też nie powinno się, zwłaszcza mówiąc po angielsku, nazywać tej bitwy „warszawską”, lecz „bitwą o Europę pod Warszawą”, bo „my Polacy mamy kilka bitew, które zadecydowały o losach świata i innych narodów takimi są bitwa pod Wiedniem, właśnie bitwa warszawska czy może powstanie warszawskie” i to jest nasz wkład w Europę.
•••
Goniec: Wojciechu, mówiłeś o tym znaczeniu Bitwy Warszawskiej dla ukonstytuowania państwowości polskiej w umysłach elit europejskich; że wcześniej to było coś zupełnie rozmytego, jacyś etnicy, nie sądzisz, że jednak nie do końca ten proces się zakończył; że wciąż elity Europy mówią o Polsce jako „wypadku przy pracy”; że do dzisiaj pokutuje wśród elit niemieckich, a może rosyjskich i francuskich takie oświeceniowe podejście do Polaków, jako nie potrafiących się rządzić, wymagających kurateli?
To wpływa również na ocenę Bitwy Warszawskiej, która – słusznie mówiłeś – powinna być nazwana Bitwą o Europę; Rosjanie mówią że Budionny i tak by nie poszedł na Europę, Tuchaczewski by nie poszedł, że to nie była sprawa europejska. To samo zaczynamy widzieć w komentarzach prasy niemieckiej, że to nie była bitwa, która zadecydowała o Niemczech, czy o Europie tylko sprawa Polaków, takie po prostu ustalanie granic.
Wojciech Wojnarowicz: – Jeżeli pojawiają się tego rodzaju dementi; jeżeli ambasador rosyjski uważa za celowe mówienie, że Armia Czerwona nie poszłaby na zachód, że to była operacja lokalna, to znaczy, że ona ma swoją wagę i że temat jest znaczący.
My powinniśmy czasami mniej mówić sami, a słuchać tego, co ludzie mówią na nasz temat i wyczuwać bieżące dyrektywy; jeżeli jest w tej chwili ten taki wspólnej koncert niemiecko-rosyjski, że ta bitwa jest w zasadzie bez znaczenia, to znaczy, że ona ma ogromne znaczenie i że wybicie tej bitwy (ze świadomości) wymaga również wybicia genezy tej bitwy, bo ona się nie wzięła znikąd – bitwy mają swoje powody, bitwa jest tylko i wyłącznie wykwitem myśli politycznej i później strategicznej.
Istnieje wystarczająco dużo dokumentów rosyjskich i niemieckich, żeby zadać tego rodzaju stwierdzeniom kłam. Mamy do czynienia z propagandą polityczną; właśnie wtedy, w trakcie roku 1920 pojawiło się pojęcie „Saisonstaat“, to niemieckie ukucie politycznego terminu, który miał przekonać samych Niemców, że Polska to jest byt tymczasowy.
I rzeczywiście, można powiedzieć, że w oczach elit niemieckich czy rosyjskich tych elit, które widzą przyszłość swojego kraju jako dominującego i organizującego przynajmniej Europę środkową, jeśli nie całą, Polska jest pewnego rodzaju zakałą, ponieważ nie daje się wygodnie wbudować…
Węgry są krajem na tyle małym i pokrojonym przez Zachód, że Węgry mogą być lojalnym partnerem niemieckim, bo są do tego przymuszone – ja Węgrów o to nie winię. Czesi mają tradycję bycia i funkcjonowania w krajach niemieckojęzycznych i z tego odnosiły bardzo pokaźne benefity – tutaj nie ma problemu z zagospodarowaniem żywiołu czeskiego, natomiast Polska jest zawsze problemem, bo jest za duża, wobec tego zagospodarować ją za bardzo nie ma jak, podzielić jej w dzisiejszych warunkach już się nie da, a podział byłby tą gwarancją…
I to też proszę pamiętać, ty wiesz lepiej przecież niż ja, jak głębokie są te zakodowane pruskie koncepcje podziału Rzeczpospolitej, bo Rosjanom na rozbiorach mniej zależało, to Prusom zależało na zabraniu tylko tego, co mogą strawić.
Dlatego układ Ribbentrop-Mołotow, też jest bardzo ciekawy do przeanalizowania; co Rosjanie proponowali Niemcom, że Niemcy chętnie oddaliby dużo więcej, ale Stalin twierdził, że jednak trudno będzie przekonać świat, iż Warszawa i Lublin to są miasta ukraińsko-białoruskie…
– Nie sądzisz, że ślad tego myślenia jest dzisiaj w tym, że inwestycje niemieckie docierają tylko do linii Wisły?
– Tego nie wiem, bo to są kwestie, do których nie mam żadnego dojścia, do dokumentów, ale sam fakt że naszemu wejściu do NATO towarzyszyła umowa, że wojska NATO nie będą stacjonowały w Polsce, od razu tworzył tę szarą strefę, że NATO, ale jakie NATO? NATO-bis, prawda, czyli te trzy kraje, które wchodziły. NATO weszło też do Polski tylko dlatego że Amerykanie powiedzieli, że tak ma być, bo Unia Europejska i państwa europejskie były temu przeciwne.
Do dzisiaj pokutuje przekonanie, że rozszerzenie Europy na wschód to był problem, bo Europa, by sobie doskonale poradziła gdyby nie kraje wschodnioeuropejskie.
Są zawsze dwie szkoły myślenia.
Jedna to szkoła zamykająca Europę na linii – powiedzmy – Karola Wielkiego czy Adenauera, który godził się z utratą wschodnich Niemiec; Adenauer zdawał sobie sprawę, że za jego życia Niemcy się nie odbudują i nie rozbudują i postawił na dominację niemiecką w ramach koncertu zachodnioeuropejskiego.
To była ta podstawa, na której później Monnet czy Schuman stworzyli Unię Europejską z lojalną współpracą Niemiec, które postanowiły budować swoją siłę na Zachodzie.
Ale kiedy pojawiła się okazja, natychmiast nastąpiło bezproblemowo połączenie Niemiec i powrót do programu z 1915 r. Wbrew pozorom to te tradycyjne Niemcy kajzerowskie były groźniejszym strategicznym przeciwnikiem Polski niż Hitler, dlatego że Hitler wywracał całą budowę państw europejskich i stawał się automatycznie wrogiem Zachodu; i był „nie do umówienia się” z Anglikami czy Amerykanami. Stąd żądanie bezwarunkowej kapitulacji, które z punktu widzenia strategii wojennej mogło być uważane za błąd, bo przedłużyło wojnę, natomiast kajzerowskie Niemcy, te Niemcy po Rapallo to są Niemcy, które są partnerem francuskim, angielskim; to są Niemcy, które są uważane za pełnoprawnego członka europejskiej rodziny narodów; to są Niemcy, które mają ogromne, silne lobby w Stanach Zjednoczonych i te Niemcy, Niemcy demokratyczne, czy quasi-demokratyczne były dużo gorsze w polityce rewizjonistycznej przeciwko Polsce.
Proszę pamiętać też taką rzecz, że kiedy Hitler doszedł do władzy to pozornie ta retoryka antypolska osłabła i to właśnie Niemcy te pseudoeuropejskie były najbardziej polakożercze, stąd dzisiaj czasami dziwi, że polscy politycy przyjmują medale Stresemanna czy innych niemieckich polityków… Być może działa tutaj ignorancja…
Stresemann, owszem, był autorem programu pokojowego na zachód, po to, żeby stworzyć program wojenny, rewizjonistyczny na wschód.
– Dziękuję bardzo, bo to już inny temat temat jakości i odbudowy polskich elit politycznych…
– Jakich elit, jakich elit…