10-go listopada 1444 roku w tym miejscu, niedaleko Warny w Bułgarii była jedna z najsłynniejszych bitew w Europie, pomiędzy Polską a Turcją. Polskimi wojskami dowodził młody, bo 20-to letni król syn Jagiełły, Władysław III znany potem Warneńczykiem. Jak doszło do tej bitwy i jak ona przebiegała, można znaleźć wiele informacji na Internecie. Ja natomiast chcę się skupić na losach polskiego króla po 1444 roku.
Na dowód śmierci króla ścięto jego głowę i przyniesiono ją w garnku z miodem sułtanowi. Ten jednak zaprzeczył, że to głowa króla.
Na polu bitwy nie znaleziono ani ciała monarchy ani jego zbroi. Nikt też nie widział jak zginął król.
Na Wawelu obok krypty Jagiełły jest krypta Warneńczyka, ale jest pusta. Sułtan Murad wyznaczył olbrzymią nagrodę dla tego, kto znajdzie ciało króla, które było łatwe do rozpoznania. Król miał sześć palców u jednej nogi. Takiego ciała nie znaleziono.
Więc nie zginął, ale uciekł z pola bitwy. Podobno widziano go w Wenecji i Portugalii. Zarówno Włosi, jak i Portugalczycy pomagali zbiegowi jak mogli, a szpiegów otomańskich wprowadzano w błąd. Portugalczycy przewieźli króla na wyspę Maderę. Tym razem sułtan wyznaczył jeszcze większą nagrodę, ale nie było chętnego, kto zapuszczałby się do krajów zamieszkałych przez „niewiernych”.
Król Władysław III Warneńczyk po latach wędrówek osiadł na Maderze. Na wyspie nie przyznawał się do swojego pochodzenia. Znany był tam jako Henrique Alemao (Henryk Niemiec), rycerz św. Katarzyny na górze Synaj. Wziął za żonę miejscową dziewczynę Annę. Wzniósł tam kościół w Madalena do Mar (na zdjęciu), w którym spoczywają jego zwłoki.
Wiele razy wysyłano delegacje z Polski z prośbą aby osiadł na polskim tronie. Zawsze odmawiał, tak bardzo się bał tureckiego władcy. Tylko na Maderze czuł się bezpiecznie.