Poniższy tekst stanowi stenogram wystąpienia dra Leszka Sykulskiego na konferencji zorganizowanej przez Konfederację Korony Polskiej „Zagrożenia dla pokoju w Europie Środkowej”.
Na wstępie pozwolę złożyć moje podziękowania na ręce pana posła Grzegorza Brauna, pana Włodzimierza Skalika za zaproszenie na dzisiejszą konferencję.
Ubolewam nad tym, że Sejm Rzeczpospolitej nie jest dzisiaj Forum dla obywateli, nie służy dzisiaj obywatelom, ale zamyka się przed debatami eksperckimi, które służą nam wszystkim, a przynajmniej powinny służyć i Sejm powinien być takim forum, na którym obywatele mogą również zabierać swój głos na konferencjach chociażby takich, jak ta dzisiejsza.
Szanowni państwo, ja mam przyjemność i zaszczyt reprezentować dzisiaj Polskie Towarzystwo Geostrategiczne i właśnie o znaczeniu geostrategicznym Republiki Białoruś chciałbym powiedzieć słów kilka. Chciałbym także powiedzieć oczywiście w kontekście europejskiej architektury bezpieczeństwa kilka słów na temat bezpieczeństwa Rzeczpospolitej; jakie zależności zachodzą między tym, co dzisiaj obserwujemy w Republice Białoruś a naszym bezpieczeństwem.
12 maja 2020 r. w tym roku prezydent Andrzej Duda podpisał Strategię Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczpospolitej Polskiej, jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy dokument, który wyznacza ramy, który wyznacza granicę przedstawia priorytety dla naszej polityki zagranicznej i polityki bezpieczeństwa RP. Moje pytanie do Szanownych Gości dzisiejszej konferencji, jest bardzo proste: ile razy w tym dokumencie wymienione jest słowo „Białoruś”, ile razy pada nazwa jednego z naszych najważniejszych sąsiadów? Ile razy pada tam słowo/określenie „racja stanu”, „polska racja stanu”?
Odpowiedź jest niestety retoryczna: ani razu; w jednym z najważniejszych dokumentów strategicznych Rzeczpospolitej nie pada ani razu nazwa „Republika Białoruś”. No i właściwie na tym mógłbym zakończyć moje wystąpienie, mówiąc o geostrategii w kontekście tego, co dzieje się na Białorusi, wpływu tego na bezpieczeństwo Rzeczpospolitej.
Oczywiście obserwując doniesienia medialne widzimy, że wielu dziennikarzy, wielu polityków bardzo martwi się stanem demokracji na Białorusi, bardzo martwi się o prawa człowieka, o to, że ludzie są torturowany, zamykani w więzieniach na Białorusi.
Pytanie, czy tak naprawdę o to chodzi, czy to, co obserwujemy w mediach to jest właśnie to? Czy to jest rdzeń tej polityki, czy też strategii, którą ma prowadzić Rzeczpospolita?
Szanowni państwo, gdyby tak było, gdyby nasi przywódcy, gdyby establishment okrągłostołowy, który wykształcił się z takiego zgniłego kompromisu po roku 1989 między elitami komunistycznymi, a tak zwaną opozycją demokratyczną tak bardzo martwił się o demokrację, prawa człowieka; o to, że ludzie są torturowani, to nie byłoby takiej sytuacji, w której mniej więcej na przełomie roku 2002 i 2003 na terytorium Polski dochodziło do złamania konstytucji i torturowania ludzi przez obce służby specjalne. Oczywiście, pytanie czy tylko obywateli obcych państw; czy nie byli tam również torturowani obywatele Polski? – To jest pytanie, które czeka jeszcze na swojego prokuratora.
Natomiast doskonale wiemy, że raport Rady Europy z 2006, że wyrok Międzynarodowego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z roku 2014 dobitnie potwierdziły, iż na terytorium Rzeczpospolitej były nielegalne, tajne więzienia CIA, w których nielegalnie przetrzymywano i torturowano ludzi, oczywiście, za wiedzą, zgodą i prawdopodobnie także pomocą „polskich” funkcjonariuszy, polskich mówię w cudzysłowie.
Zatem tutaj jakoś nikt nie protestował, nie powstawały i nie powstają „komitety obrony demokracji”, które martwią się o złamanie konstytucji na przełomie lat 2002/2003, a wiemy, że ten proceder trwał przynajmniej do roku 2005.
Czy obecnie tajne więzienia CIA czy innych służb amerykańskich są na terytorium Rzeczpospolitej?
No nie mnie tutaj wyrokować, jednak ostatnio podpisana umowa o tak zwanej „wzmocnionej współpracy obronnej” między Rzeczpospolitą, a Stanami Zjednoczonymi, może wskazywać na to, że z uwagi na eksterytorialny charakter baz amerykańskich jest taka dopuszczona możliwość.
Właściwie zrzekliśmy się jako państwo prawa do nadzoru nad tym co będzie bazach amerykańskich, co moim zdaniem, jest sprzeczne z Konstytucją Rzeczpospolitej i co warte podkreślenia, nikt Polaków o zdanie w tej sprawie nie zapytał, tak jak nikt nie zapytał Polaków w roku 1999, czy chcieli wstąpienia do NATO, nigdy nie było takiego referendum. Ja nie twierdzę, że wstąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego było złe, niemniej jednak faktem jest, że referendum w sprawie przystąpienia do NATO nie było, w odróżnieniu od referendum o przystąpieniu do Wspólnoty Europejskiej. Nie było referendum w sprawie budowy bazy w Redzikowie, bazy bardzo niebezpiecznej, narażającej ponad stutysięczne miasto na ewentualny odwetowy atak rakietowy.
Czy polscy obrońcy praw człowieka i obrońcy demokracji przejmują się tym, że na terytorium Rzeczpospolitej szkoleni są żołnierze z Arabii Saudyjskiej, jednego z najkrwawszych reżimów na świecie; reżimu, w którym kobiety praktycznie nie mają większych praw obywatelskich, reżimu, który dokonuje regularnych morderstw, tortur?
Wiemy, że w Jemenie mamy do czynienia z hekatombą humanitarną. Konflikt w Jemenie, w którym tysiące ludzi chorują na cholerę, w którym setki tysięcy ludzi są pozbawione dostępu do bieżącej wody pitnej, i nie ma jakiś wielkich protestów.
A ja szanowni państwo pod koniec 2017 r. będąc na kursie oficerów rezerwy w Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu miałem nieprzyjemność właśnie spotkać pododdział żołnierzy z Arabii Saudyjskiej, którzy wesoło po arabsku sobie podśpiewywali będąc szkolonymi przez państwo polskie; zatem mamy do czynienia z podwójnymi standardami. t
Ten mój nieco przydługi wstęp ma pokazać tylko, że tak naprawdę nie chodzi tutaj o demokrację; nie chodzi tutaj o prawa człowieka; nie chodzi tutaj o prawa obywatelskie, o kwestię tortur, bicia ludzi, absolutnie nie! Państwo polskie, a właściwie jego funkcjonariusze konkretnie zorganizowana grupa przestępcza w polskich służbach specjalnych tak zwanym cywilnym wywiadzie i kontrwywiadzie dopuściły dla złamania konstytucji – jak powiedziałem na przełomie 2002/2003; od tego czasu mamy do czynienia z nagminnym łamaniem podstawowych zasad konstytucyjnych.
Szanowni państwo, Białoruś ma znaczenie geostrategiczne, ma znaczenie geostrategiczne od wieków, wynika to nie tylko z geografii, z ukształtowania terenu, z faktu że sama Polska w obecnym swoim kształcie leży na styku Niziny środkowo i wschodnioeuropejskiej – przez Białoruś przechodzą jedne z najważniejszych traktów i handlowych i wojennych, które przez ostatnie kilkaset lat decydowały o losach Europy.
To właśnie przez Bramę Brzeską przez Bramę Smoleńską przez obszar Pojezierza Białoruskiego, Grzędy Białoruskiej przez Grzędę Smoleńsko-moskiewską szły przecież inwazje wgłąb rosyjskiego ośrodka siły, czy to w roku 1610, w roku 1812, czy wreszcie w 1941.
Białoruś stanowi niezwykle istotne z punktu widzenia geostrategicznego, wojskowego, politycznego terytorium w rosyjskiej myśli geostrategicznej.
Oczywiście, także w okresie międzywojennym stanowiło przedmiot bardzo wnikliwych studiów chociażby kapitana Jerzego Niezbrzyckiego, pułkownika Romana Umiastowskiego, a także wybitnych białoruskiej geografów geostrategów, takich jak Arkad Smolisz, zresztą postać zapomniana, dzisiaj nawet przez tak zwanych opozycjonistów białoruskich.
Jest to terytorium kanalizujące ruch, terytorium, przez które przechodziły najważniejsze kampanie wojenne, które zagrażały rosyjskiemu ośrodkowi siły, stąd dzisiaj Rosja przywiązuje tak wielką wagę do kontroli tego obszaru.
Oczywiście, z punktu widzenia gospodarki, z punktu widzenia wojskowego, Białoruś jest ściśle zintegrowana z Federacją Rosyjską.
Moim zdaniem to, co dzisiaj obserwujemy na terytorium tego państwa jest związane ściśle ze projektem integracyjnym, z projektem zacieśnienia integracji między Białorusią a Rosją; chodzi tak naprawdę, o wdrożenie w życie tego wielkiego projektu państwa związkowego Rosji i Białorusi, w Polsce bardzo ochoczo nazywanego w mediach mianem ZBiR – zresztą bardzo niepoprawnie ale chodzi oczywiście o oddanie pewnej atmosfery, chodzi o pewną manipulację opinią publiczną, wiemy doskonale, że Aleksander Łukaszenka nie godził się na szereg żądań rosyjskich zacieśnienia tej współpracy, wiemy doskonale, że opozycyjne siły, które dzisiaj wychodzą na ulice nie byłyby w stanie zmobilizować robotników w wielkich zakładach przemysłowych czy to w zakładach produkujących traktory czy w zakładach produkcji zbrojeniowej na potrzeby zbrojeniówki rosyjskiej czy białoruskiej; moim zdaniem, nie byłoby tych protestów w takiej sile, w takiej mierze, gdyby nie przyzwolenie Moskwy.
Szanowni państwo, mamy dzisiaj do czynienia ze skrzyżowaniem się wpływów przede wszystkim wielkich mocarstw na terenie Białorusi, mam tu na myśli przede wszystkim Stany Zjednoczone i Federację Rosyjską. I tak jak pisał New York Times przed kilkoma dniami, nie ma dzisiaj sprzeczności między interesem rosyjskim, a amerykańskim na Białorusi.
Moim zdaniem, porozumienie zostało zawarte już dawno temu i mamy do czynienia z przyzwoleniem amerykańskim na zmianę, na ewentualną zmianę ekipy Aleksandra Łukaszenki na polityka nastawionego powiedzmy, że werbalnie pro-europejsko.
Oczywiście, jeśli spojrzymy na te protesty na terytorium Białorusi, zobaczymy, że tam nie ma flag Unii Europejskiej, tam nie ma wznoszonych haseł antyrosyjskich. Spójrzmy na wypowiedzi Swietłany Ciechanowskiej, spójrzmy na wypowiedzi Walerija Cepkały tak ochoczo witanego przez jednego z liderów, z posłów Platformy Obywatelskiej na Okęciu. Poseł Platformy Obywatelskiej witał pana Walerija Cepkałę, który niedługo wcześniej napisał wiernopoddańczy list do Władimira Putina, narzekając, jak to Aleksander Łukaszenka słabo integruje Białoruś z Federacją Rosyjską.
Zatem mamy do czynienia tak naprawdę z wielkim niezrozumieniem tych mechanizmów, które dzisiaj dzieją się wokół Białorusi i na samej Białorusi.
Szanowni państwo tym wielkim mechanizmem, który wpływa, dyktuje i warunkuje kierunki rozwoju sytuacji polityczno-gospodarczej jest proces policentryzacji świata, jest wielka rywalizacja między Stanami Zjednoczonymi, a Chińską Republiką Ludową. Nie od dziś wiadomo, że Stany Zjednoczone potrzebują Federacji Rosyjskiej, potrzebują przynajmniej życzliwej neutralności Rosji w swojej rozgrywce z Chińską Republiką Ludową i moim zdaniem Stany Zjednoczone są w stanie bardzo wiele poświęcić, aby zyskać przychylność Rosji czy też właśnie życzliwą neutralność.
I myślę, że wariant armeński na Białorusi jest bardzo prawdopodobny.
Być może sam Alieksiej Nawalny zostanie użyty przez służby specjalne Federacji Rosyjskiej. Jak wiemy, już po raz kolejny został w jakiś sposób „skrzywdzony” przez służby rosyjskie, pamiętamy to „oślepienie” z 2017 r. teraz próbuje się zalegendować czołowego opozycjonistę rosyjskiego poprzez tzw. otrucie.
I być może Aleksiej Nawalny będzie jednym z tych czynników negocjacyjnych z opozycją białoruską.
Pamiętajmy, że opozycja białoruska, to ludzie w większości nie nastawieni negatywnie wobec Rosji i nie wznoszący proeuropejskich haseł.
Problemem są nacjonaliści ta garstka nacjonalistów, do których powstania, do których utrzymania przyczyniła się władza w Warszawie.
Pamiętam jeszcze w latach 90., kiedy jednym z częstych gości na łamach „Gazety Wyborczej” był jeden z liderów Białoruskiego Frontu Narodowego pan Zenon Paźniak. Tutaj pan poseł Grzegorz Braun powiedział bardzo słusznie że między Polakami, a Białorusinami nie ma złej krwi, nie ma tych konfliktów terytorialnych i też potencjalnych konfliktów terytorialnych jakie moglibyśmy znaleźć z kilkoma innymi sąsiadami Polski.
Pełna zgoda natomiast problem jest taki, że ci nacjonaliści białoruscy, którzy są finansowani przez Warszawę i byli i są finansowani, no niestety pozwalają sobie na formułowanie tego typu roszczeń.
Ja pamiętam wypowiedź pana Zenona Paźniaka jeszcze z lat dziewięćdziesiątych, w której mówił że będzie rozmawiał z Polakami wtedy, kiedy granica polsko-białoruska będzie w okolicy Łomży. W zeszłym roku w okrągłą rocznicę wybuchu II wojny światowej Gazeta Wyborcza po raz kolejny zrobiła wywiad z panem Zenonem Paźniakiem z Białoruskiego Frontu Narodowego, w którym nazwał inwazję Armii Czerwonej na terytorium II Rzeczpospolitej z 17 września 1939 roku „wyzwoleniem narodu białoruskiego”.
Szanowni państwo i to jest efekt 30 lat polskiej polityki wschodniej. Pan Zenon Paźniak jest taką personifikacją właśnie tej polityki.
Czy w interesie Polski jest hodowanie białoruskiego, ukraińskiego czy litewskiego nacjonalizmu?
No wręcz odwrotnie, ale jeśli czytam dzisiaj jednego z czołowych rządowych ekspertów do spraw wschodnich – pan Marek Menkiszak z Ośrodka Studiów Wschodnich pisze – odpowiadając na pytanie co możemy zrobić dzisiaj dla Białorusi? że możemy „przyjąć imigrantów z Białorusi”. Czyli możemy zwiększać nadal imigrację.
Jeżeli jedna z czołowych obecnie twarzy rządzącej ekipy pan Paweł Purski, dyplomata w ambasadzie polskiej na Litwie, mówi że gra mocarstw to jest kwestia wiary, że istnienie Pomostów, takich jak Pomost Bałtycko-czarnomorski to jest kwestia wiary, to ja przypomnę że to jest człowiek który kilka lat temu domagał się przyznania imigrantom zarobkowym z Ukrainy praw wyborczych w Polsce.
I to jest, proszę państwa, taka kwintesencja polskiej polityki zagranicznej, jeżeli chodzi o kierunek wschodni – po pierwsze kompletne niezrozumienie tego, że dzisiaj mamy do czynienia z wielkim procesem, który jest rozgrywany ponad naszymi głowami; mam na myśli rywalizację amerykańsko-chińską – a terytorium Polski służy wyłącznie instrumentalnie do realizacji interesów amerykańskiej – niestety instrumentalnie,
Po drugie, nie mamy żadnego pomysłu na politykę wschodnią jako państwo, jako elity obecnie decyzyjne, mówię tutaj oczywiście o tych elitach od czasu Okrągłego Stołu, nie ma żadnego pomysłu na polską politykę wschodnią.
Wszelkiego typu pomysły typu Międzymorze, Trójmorze, Porozumienie Lubelskie, Trójkąt Lubelski, Dziewiątka Bukaresztańska – długo by wymieniać – są tylko protezami. Dodam tylko, że żaden z tych projektów… – Inicjatywa Trójmorza zainicjowana przez pana prezydenta Andrzeja Dudę, oczywiście została zainicjowana tak naprawdę w Waszyngtonie, a nie we Warszawie; doskonale znamy wypowiedzi i doktora Gerogea Friedmana i profesora Chodakiewicza, którzy wprost powiedzieli, że jest to inicjatywa służąca Stanom Zjednoczonym.
Zresztą George Friedman wprost powiedział kilka lat temu w Chicagowskiej Radzie Spraw Globalnych, że chodzi o stworzenie kordonu sanitarnego, który będzie oddzielał Niemcy od Rosji.
Więc powstaje dzisiaj pytanie, czy Polska ma stać się terytorium proxy war, wojny zastępczej między Stanami Zjednoczonymi a Rosją?
Oczywiście, Stany Zjednoczone są w stanie bardzo wysoko zajść na tej drabinie eskalacyjnej, aby przymusić Rosję do polityki takiej, jaka powinna – zdaniem Waszyngtonu – być prowadzona względem Chin i oczywiście istnieje potencjalna groźba, że terytorium Polski i Białorusi będzie objęte czymś, co możemy nazwać wojną zastępczą niekoniecznie wojną kinetyczną, ale to jest jedno z większych zagrożeń.
Pamiętamy polityków polskich, którzy obiecywali uczynić z Rzeczpospolitej drugą Japonię, następnie pojawił się dżentelmen, który obiecywał drugą Irlandię, a moim zdaniem, dzisiaj bardzo często obserwujemy takie dążenia polskich strategów warszawskich, aby uczynić z Polski drugą Syrię.
I to jest niestety wielkie zagrożenie dzisiaj.
Widzimy doskonale, że polscy politycy nie są w stanie przeciwstawić się oskarżeniom Władimira Putina o współudział Polski w wywołaniu II wojny światowej, o współudział w Holokauście – nie są w stanie się przeciwstawić oskarżeniom czy też wprost bezczelnym żądaniom takich polityków jak Mike Pompeo w sprawie „zwrotu”, a tak naprawdę wydania tak zwanego mienia bezspadkowego”. Ustawa 447 nie jest jakimś pustosłowiem, jest realnym zagrożeniem.
Dzisiaj widzimy, że polscy politycy stali się zakładnikami tej niestety bardzo mocno obciążonej hipoteki geostrategicznej. Ta obciążona hipoteka geostrategiczna, od roku 2002 niestety bardzo mocno rzutuje i rzutować będzie.
I kończąc ten oczywiście taki punktowy swój wykład na temat tego co się dzieje obecnie w zakresie polskiej polityki wschodniej i znaczenia geostrategicznego Białorusi chciałbym podkreślić że w moim głębokim przekonaniu nie będzie zmiany strukturalnej – głębokiej zmiany strukturalnej – polskiej polityki wschodniej, jeśli nie doprowadzimy do rozbicia zorganizowanej grupy przestępczej w służbach specjalnych, zarówno w tak zwanym cywilnym wywiadzie, jak i kontrwywiadzie.
Sejmowa komisja śledcza, specjalna grupa prokuratorska do rozliczenia tajnych więzień CIA na terytorium Rzeczpospolitej, kwestia dokładnego przyjrzenia się kulisom negocjacji i temu czy mamy do czynienia dzisiaj ze złamaniem, kolejnym już, konstytucji w sprawie tak zwanej wzmocnionej współpracy obronnej ze Stanami Zjednoczonymi jest dzisiaj kwestią najpilniejszą.
Nie będzie tak, jak podkreślam, suwerennej polityki polskiej, nie będzie resuwerenizacji polityki zagranicznej i polityki z bezpieczeństwa Rzeczpospolitej, jeżeli nie doprowadzimy do osądzania tych przestępców w mundurach czy to wywiadu cywilnego czy kontrwywiadu.
Taka jest moja opinia. Mam nadzieję, że doczekamy się sytuacji, w której Polska zdobędzie się na resuwerenizację swojej polityki.
Oczywiście kwestie takie, jak modus operandi przeprowadzenia weryfikacji służb czy przeprowadzenia tego typu śledztwa, są absolutnie w zasięgu państwa polskiego; pewne mechanizmy zostały już wypracowane, kadry w tym zakresie jak najbardziej są. Środowisko eksperckie, które jest dzisiaj w stanie bez problemu zastąpić takich, no nazwijmy, to „pracowników” Ośrodka Studiów Wschodnich czy tym podobnych rządowych ośrodków analitycznych bez problemu się znajdzie.
Oczywiście konieczna jest do tego koniunktura polityczna i konieczna jest wola polityczna. Dziękuję państwu.
dr Leszek Sykulski