Białoruś – gorące dni

1 września pod wieczór moc młodych wyszło na Plac Niepodległości gdzie ich pałowano i aresztowano, podobnie było w innych miastach, a to powoduje wzrost opozycji, bo ich rodzice przestają być bierni.

Była też w środę konferencja prasowa ministra SZ Rosji Ławrowa i jego białoruskiego kolegi w Moskwie, gdzie „pewnie” członkowie powołanej przez panią Ciechanowską Rady Koordynacyjnej byli oskarżeni o antyrosyjskość.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Ci dwaj panowie nie rozumieją, że sama Rosja tworzy antyrosyjskie uczucia bo popiera coraz bardziej znienawidzonego Łukaszenkę?

Najbardziej znany członek prezydium tej Rady, były minister kultury pan Łatuszka opuścił Białoruś. Jest już w Warszawie i ma uczestniczyć w Forum Wschodnim, które tym razem ma odbyć się nie w Krynicy, a w Karpaczu.

Ostatnio Kołchoźnik poinformował, że połowa wojsk Białorusi stoi nad granicą z Polską i Litwą oraz, że nigdy nie zgodzi się by polska flaga powiewała w Grodnie. A to – mości prezydencie – przypomnę zezwala konwencja o mniejszościach -narodowych, nagminnie gwałcona przez naszego satrapę i np. przed polską szkołą w Wołkowysku, gdzie są dwa maszty, by na jednym powiewała flaga polska.

To też mógł mu przypomnieć Ambasador RP.

Trzeba dodać, że wedle jego danych na Białorusi jest 200000 Polaków.  Czysta bzdura, jest nas z  milion, bo co najmniej 75 % katolików to Polacy, a tych jest do 1 700 000.

Dodam, że moc białoruskich nacjonalistów chętnie jeździ do Polski, korzysta z polskiego wsparcia, ale nie chce zauważyć, że mniejszości polskiej w ich kraju „coś się należy”.

W 2010 roku podczas konferencji prasowej zadałem Kołchoźnikowi pytanie czemu brak w Parlamencie choć jednego Polaka? Wykręcał się jak mógł, by nie przyznać mi racji, a nawet jeśli jest nas tylko 200 000, to powinno być co najmniej 6 polskich posłów.

Jest moc przykładów poszanowania porządku podczas demonstracji przeciw reżimowi Łukaszenki. W sieci możemy znaleźć fotografie pokazujące, jak protestujący przed wejściem na ławkę zdejmują buty lub idą tylko jedną stroną ulicy, by nie blokować samochodów jadących w przeciwnym kierunku. Zdarzało się też, że manifestanci zatrzymywali się na przejściach dla pieszych na czerwonym świetle, a po zakończonym proteście sprzątali pozostawione śmieci.

Stałym elementem demonstracji są również piosenki. W Polsce już od czasów kampanii wyborczej Swietłany Cichanouskiej szczególną uwagę zwraca się na wykonywanie białoruskiej wersji  piosenki Jacka Kaczmarskiego “Mury”.

Lokatorzy jednego z bloków w Mińsku wymienili żarówki na klatce schodowej w ten sposób, że światła widziane z zewnątrz budynku układają się w biało-czerwono-białą flagę niepodległej Białorusi, będącej jednym z symboli oporu wobec Łukaszenki.

Kilkadziesiąt ludzi „zaginęło”, a jeden członek komisji wyborczej w Wołkowysku, który odmówił podpisania protokołu wyborów po dwóch dniach został znaleziony martwy.

W niedzielę w Mińsku była znów wielka demonstracja, jak w poprzednie niedziele i teraz pytanie jak długo obywatele będą chcieli dalej demonstrować.

Nie tylko ja, ale moc ludzi zastanawia się, jak się skończy ta rewolucja. Wielokrotnie wspominany przez mnie dziennikarz ukraiński Gordon twierdzi, że po dłuższych demonstracjach Łukaszenko zostanie obalony przez ludzi Putina i na jego miejsce zostanie postawiony ktoś odpowiadający Kremlowi

 

Adrian Carton de Wiart

Ten wspaniały angielski generał przybył w 1919 r., by wspomagać Polaków w walce z Ukraińcami i Bolszewikami. Był wielokrotnie ranny, w 1898 roku w Somalii stracił oko, a pod Ypres rękę w 1914.

W Afryce Południowej przestrzelono mu płuco, czaszkę, nogę w kostce nad Sommą, postrzał w biodro otrzymał pod Passchendaele, a w nogę pod koniec Wielkiej Wojny w bitwie pod Cambrai.

W czasie pierwszej wojny światowej został ranny aż osiem razy, a do kliniki dla weteranów w londyńskim Park Lane przybywał tak często, że jako jedyny żołnierz miał tam zarezerwowaną piżamę z wyhaftowanym imieniem. Zapoznawanie się z Polską rozpoczął w sposób typowy dla brytyjskiego dżentelmena: przyjął honorowe członkostwo warszawskiego klubu myśliwskiego. Kilkakrotnie musiał dobyć pistoletu i strzelał do atakujących pociąg Ukraińców czy do kozackiego oddziału zwiadowczego.

Zorganizował przemyt broni z Węgier do Polski przez terytorium Czechosłowacji, której władze były wrogo nastawione do rządu w Warszawie.

Doskonale odnalazł się w Polsce po wojnie, ale miał konflikt z zwierzchnikami w Londynie, o którym niestety szczegółowo nie pisze. Rauty, bale i wspaniałe polowania tak mu się spodobały, że po zakończeniu misji w 1924 roku został w Polsce. Pomógł mu w tym książę Karol Radziwiłł z Nieświeża, który podarował mu majątek Prostyń, leżący przy ówczesnej granicy ze Sowietami. Anglikowi wyjątkowo zasmakowały nocne wyścigi konne i kuligi. Równie szybko jak kuchnię polubił nasze destylaty. „Wódka znacząco poprawia konwersację i rozumiem dlaczego Polacy to tak rozmowny naród” – pisał.

Miał też wzięcie u polskich arystokratek i sporo ich dzieci miały jego za ojca.

Ten uczestnik wielu wojen, inwalida, bez jednej ręki i jednego oka był wspaniałym strzelcem.

W swych wspomnieniach trzy rozdziały poświęca pobytowi w Polsce i przytacza ciekawą wypowiedź marszałka Piłsudskiego, który do niego miał powiedzieć:

Gdy mamy jakiś projekt to zawsze Anglicy się nam przeciwstawiają, a czy może być tak, że nigdy nie mamy racji?

W sierpniu 1939 roku znów został szefem angielskiej misji wojskowej w Polsce. Namówił marszałka Rydza Śmigłego by większa część polskiej marynarki wojennej popłynęła do Anglii a za nimi ruszyła tam cała polska flota handlowa.

Gdy po kampanii wrześniowej wrócił do Londynu szef imperialnego sztabu powiedział doń:

nie popisali się pańscy Polacy. Na to generał miła odpowiedzieć: zobaczymy jak się popiszą jeszcze inni.

Kto pomyśli o wystawieniu my tablicy pamiątkowej np. w farze w Nieświeżu?

 

Rychło w porę

Szef KPRM Michał Dworczyk podał 04.09.2020., że Rząd rozpoczyna pracę nad rozwiązaniami, które pozwolą na uproszczenie procedur i możliwości związanych z osiedleniem się w Polsce wszystkich potomków mieszkańców I i II Rzeczypospolitej, którzy deklarują związek z Polską.

Przypomnę komu trzeba, że NRF nadwołżańskich Niemców sprowadziła do siebie już 25 lat temu choć niektórzy z własnej woli w Rosji pozostali. Ponadto zarówno władze Węgier jak i Słowacji swym rodakom na Ukrainie bez ceregieli dają swe paszporty.

 

Zdziadziałem.

Mówiąc szczerze powinienem opuścić ziemię już w lutym, a tu nadal żyję, choć doskwierają mi prostata i żołądek. Ponoć mam żyć jeszcze 8 lat, ponownie się ożenić, mieć syna i stanąć na czele Białorusi.

Fajne przewidywania, ale czy stan zdrowia się o tyle poprawi, że będę mógł owocnie działać?

 

Szpieg.

Pół wieku temu zmarł Leonid Teliga – pierwszy polski żeglarz, który samotnie opłynął świat na jachcie – Opty-a w nagrodę za jego osiągnięcie ukazał się nawet znaczek pocztowy.

Okazuje się jednak, że był szpiegiem. Miał sprawdzić warunki dopłynięcia do kilku portów Azji. Jego zadaniem było zbadanie wejść do kilku portów w Azji dokąd nie wpływały sowieckie statki.

Służba specjalna wyspy Fidżi wykryła, że miał tajną radiostacje na pokładzie choć mógł mieć taką oficjalnie oraz zawsze mimo różnych zaproszeń musiał być na jachcie o 24:00 czasu miejscowego.

Aleksander Pruszyński