Po kilkudziesieciu latach daremnych poszukiwań udało się wreszcie zlokalizować pozostałości modeli samolotów Avro Arrow spoczywających na dnie jeziora Ontario.
Po drugiej wojnie światowej Kanada znalazła się w środku zimnej wojny – pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Obawiając się ataków sowieckich, na początku lat 50. rozpoczęto program budowy myśliwców przechwytujących Avro Arrow. Samolot miał mieć zasięg 300 mil morskich, startować z pasa o długości 6000 stóp i osiągać prędkość przelotową równą 1,5 Macha na wysokości 70 000 stóp. Pierwszy lot odbył się w marcu 1958 roku. Niestety niecały rok później rząd premiera Johna Diefenbakera zdecydował o przerwaniu kosztującego miliony dolarów programu. Konserwatyści chcieli skierować środki na inne cele. Dziesiątki tysięcy osób straciło pracę, a fragmenty konstrukcji trafiły do muzeów.
Po programie została jeszcze jedna pamiątka, która działała na wyobraźnię kolejnych pokoleń – 12 modeli samolotów wystrzelonych w kierunku jeziora Ontario w latach 1954-57. Analizy lotów posłużyły do opracowania ostatecznego projektu aerodynamiki maszyny.
Szukaniem skarbów na dnie jeziora zainteresował się John Burzyński, dyrektor firmy wydobywczej Osisko Mining Inc. Inspiracją dla Burzyńskiego były dwa inne odkrycia z 2014 i 2016 roku. Wtedy to odnaleziono dwa statki ekspedycji sir Johna Franklina, które w XIX w. zaginęły podczas przeprawy przez Przejście Północno-Zachodnie.
Większość modeli Avro Arrow Mk. 1 przeznaczonych do lotu swobodnego (bez aktywnej kontroli po starcie) było wystrzeliwanych w kierunku jeziora Ontario z bazy wojskowej Point Petre in Prince Edward County, Ont. Burzyński tłumaczy, że projektanci prawdopodobnie nie mieli dostępu do odpowiedniej wielkości naddźwiękowego tunelu aerodynamicznego, by osiągać pożądane prędkości, dlatego musieli sobie radzić inaczej.
Od lat 90. podejmowano co najmniej pięć prób odnalezienia modeli Avro Arrow spoczywających na dnie jeziora. Burzyński najpierw zebrał pieniądze od sponsorów i założył OEX Recovery Group Incorporated. Grupa nawiązała kontakty z muzeami, wojskiem czy strażą przybrzeżną. Poszukiwania trwały cztery lata.
Najpierw należało określić, gdzie w ogóle szukać. Tą częścią zajął się główny historyk RCAF, Richard Mayne, który mówi o trzech wskazówkach. Pierwszą był raport znaleziony w archiwach National Research Council w Ottawie dotyczący modelu nr 7. Na tej podstawie można było w przybliżeniu określić trajektorię lotu. Dalej raport został przekazany byłemu pracownikowi zakładu aerodynamiki Avro, który obliczył lokalizację kilku możliwych stref lądowania. W końcu informacje skonfrontowano z wypowiedziami innego pracownika Avro, który podczas testów obsługiwał kamery nagrywające lot.
Mayne mówi, że Burzyński i jego zespół zgromadzili wiele drobnych szczegółów, które udalo się złożyć w całość. Do przeszukania zostało wytypowanych 100 kilometrów kwadratowych dna jeziora. Zdecydowano się na użycie sonarów. Problem polegał na tym, że w tamtym rejonie, położonym w pobliżu bazy wojskowej, na dnie leży pełno sprzętu wojskowego. Co więcej, wraki są oblepione inwazyjnymi małżami, które przyklejają się do wszystkiego, co spotkają. Obiekty zajęte przez małże są trudne do identyfikacji przez radar. Dlatego ostatecznie pod wodę schodzą nurkowie.
Pierwszy model znaleziono w 2017 roku, ale był trudny do identyfikacji. Po ostrożnym wyłowieniu z wody i oczyszczeniu z kilku warstw małż okazało się, że to Delta Test Vehicle, przodek modeli Arrow. Zespół miał potwierdzenie, że poszukiwane artefakty rzeczywiście znajdują się w wytypowanym miejscu. Eksponat trafił do Canadian Aviation and Space Museum w Ottawie w 2019 roku.
Burzyński nie dał jednak za wygraną. Jego zespół dalej szukał pięciu ostatnich modeli Arrow, które były praktycznie takie same jak docelowa konstrukcja.
Odkrycia dokonano w połowie września 2020. Sonar wykrył część kadłuba. Burzyński uświadomił sobie wtedy, że przecież modele po zderzeniu w wodą pod wpływem siły uderzenia rozpadały się, a nie opadały na dno w całości. Obecnie w dalszym ciągu trwa obmyślanie planów wydobycia znalezisk z wody. Poszukiwacze analizują zdjęcia wykonane sonarem i szukają kolejnych kawałków.