Kanadyjscy wydawcy domagają się od rządu federalnego interwencji w sprawie wykorzystywania wytwarzanych przez nich treści przez takich gigantów jak Google czy Facebook.
Kanadyjczycy coraz częściej korzystają z wiadomości publikowanych w internecie, również lokalnych. Problem w tym, że dochód generowany przez te treści trafia do kieszeni Google’a albo Facebooka, a nie do kas organizacji, które je wytworzyły.
News Media Canada w swoim raporcie pisze o potrzebie wprowadzenia nowych zasad licencjonowania wiadomości. Bez tego typu zmian lokalni wydawcy będą w dalszym ciągu tracić przychody i likwidować miejsca pracy, a to z kolei oznacza, że lokalnych, wiarygodnych treści będzie coraz mniej.
News Media Canada jednocześnie podkreśla, że tacy potentaci jak Facebook czy Google zgarniają 75 proc. dochodów z reklam w Kanadzie, przy czym nie wytwarzają treści, które mogłyby „napędzać ruch” w internecie. Te platformy nie zatrudniają dziennikarzy, bazują tylko na tym, co stworzą pracownicy innych wydawców, oczywiście za swoje pieniądze. Wykorzystują te treści, by przyciągać użytkowników.
Według News Media Canada duże platformy musiałyby negocjować z wydawcami możliwość korzystania z ich treści. Teraz platformy narzucają swoje warunki.
W tej sprawie w zeszłym tygodniu amerykańscy prokuratorzy złożyli pozew przeciwko Google’owi, zarzucając mu stosowanie niedozwolonych praktyk zwalczania konkurencji i nadużywa swojego monopolu reklamowego. Ograniczenie możliwości działania gigantów szykują też Australia, Francja, Hiszpania i Wielka Brytania.