Nasz zaprzyjaźniony portal kresy.pl omawia wywiad szefa rosyjskiego wywiadu zagranicznego SIERGIEJA NARYSZKINA DLA RIA NOVOSTI pisząc m.in.
Prowadzący wywiad Dmitry Kiselyov rozpoczął od tematu otrucia Aleksieja Nawalnego. Naryszkin twierdzi, że w czasie, gdy Nawalny przebywał na terenie Federacji Rosyjskiej w jego ciele nie znajdowały się żadne toksyczne substacje, a to „co wydarzyło się wtedy, kiedy po raz pierwszy pojawił się na pokładzie niemieckiego liniowca, a potem na terytorium Republiki Federalnej Niemiec, jest kwestią sporną”.
Nasze odpowiednie służby, a mianowicie Prokuratura Generalna, wielokrotnie zadawały pytania, nie otrzymując ani jednej odpowiedzi. Strona niemiecka milczy, więc jest coś do ukrycia. Przyznam szczerze, że nie mamy potwierdzonych dowodów na zaangażowanie służb specjalnych. Tutaj w tym, w całej tej historii, w całej tej prowokacji. Ale są pewne pośrednie dowody… – dodał Naryszkin.
Szef SWR „po raz pierwszy” przedstawił wspomniane „dowody pośrednie”. Około rok temu otrzymaliśmy informację, sprawdzoną, wiarygodną, że na terytorium jednego z krajów NATO – powiem od razu, że to nie Niemcy – odbyło się spotkanie z udziałem przedstawicieli służb specjalnych. Tam dyskutowali o tym, jak wesprzeć i ożywić ruch protestacyjny w Rosji, który całkowicie się skurczył i niemal przestał istnieć. Wiecie, jako jedną z opcji, mechanizmów, na tak poważnym poziomie omówiono kwestię tak zwanej świętej ofiary. Co więcej, mówiono, że byłoby lepiej, gdyby ta „święta ofiara” była jednym z liderów opozycji – stwierdził Naryszkin – Niestety nasi zachodni przeciwnicy używają tego narzędzia od czasu do czasu. Tak jak używali go w byłej Jugosławii, na Ukrainie (…) Znana jest formuła tzw. „Nowiczoka”. A w każdym kraju, który ma mniej lub bardziej rozwinięty przemysł chemiczny, nie jest trudno stworzyć pilotażową produkcję takich lub podobnych substancji – dodał.
W piątkowym oświadczeniu rosyjskie MSZ stwierdziło, że „sekwencja wydarzeń w rzekomym zatruciu rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego pokazuje, że jest to dobrze zaaranżowany wypadek, który ma na celu nałożenie sankcji na Rosję”.
Szef SWR zapytany o pochodzenie koronawirusa stwierdził, że „nie ma tak rozsądnych i wiarygodnych danych mówiących, że jest to wytwór ludzkich rąk i ludzkiej inteligencji”. Dlatego jesteśmy skłonni wierzyć, że jest to produkt pochodzenia naturalnego – dodał.
Kolejnym poruszanym tematem była sytuacja na Białorusi. Naryszkin ocenił, że Zachód próbuje przez destabilizację Białorusi wpływać na Rosję. Ale trzeba przyznać, że na Białorusi nie było innowacji. Technologie kolorowych rewolucji są znane od dawna i stosowane od dwóch do trzech dekad w wielu, wielu krajach świata (…) I oczywiście nie ma w tym nic dobrego. Martwimy się wydarzeniami, które mają miejsce na Białorusi, staramy się zasugerować naszym kolegom, co myślą, co robią nasi zachodni przeciwnicy i mamy nadzieję, że to doświadczenie będzie przydatne – powiedział szef SWR.
Naryszkin poinformował, że Rosja współpracuje z obiema stronami konfliktu w Górskim Karabachu. Mamy dobrze funkcjonujący mechanizm współpracy ze służbami specjalnymi, ze służbami wywiadowczymi wszystkich krajów obszaru WNP, w tym Służbą Wywiadu Zagranicznego Azerbejdżanu oraz z oddziałem Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego Armenii, który zajmuje się działalnością wywiadowczą – powiedział. Podkreślił także fakt aktywności w konflikcie islamistycznych bojowników oraz tureckiego wywiadu.
Poruszony został również temat współpracy z Władymirem Putinem. Pracuje jak profesjonalista, rozumie, ile warta jest ta lub inna informacja, robi notatki. Pracujemy z tymi notatkami, wyjaśniamy coś, odpowiadamy na pytania prezydenta. I oczywiście praca z menadżerem, który zna subtelności i specyfikę tej pracy to ogromna przyjemność – stwierdził Naryszkin.