Z wielkim żalem zawiadamiamy, że 1 grudnia zmarł w szpitalu w Toronto kapitan Stefan Podsiadło. Więzień NKWD, Sybirak, żołnierz armii gen. Andersa, weteran bitwy o Monte Cassino, wieloletni prezes Weteranów 2. Korpusu otrzymał awans na kapitana Wojska Polskiego w stanie spoczynku w 2019 roku.
8 grudnia będzie miała miejsce wizytacja w domu pogrzebowym na Bloor i Jane w godzinach od 3 do 4, jednorazowo może być tylko 10 osób, pogrzeb odbędzie się 9 grudnia na cmentarzu Park Lawn przy Bloor St. w Toronto
Kapitan Stefan Podsiadło był bohaterem walk o Monte Cassino, był łącznościowcem, który pod ostrzałem rozwijał kable telefoniczne podczas oblężenia i natarcia.
Wielu jego kolegów spoczywa na cmentarzu pod Monte Cassino.
Proszę powiedzieć, jak Pan trafił za Krąg Polarny, jak Pana pojmano?
– To musiałby być troszeczkę dłuższy reportaż, bo ja byłem w szkole podoficerskiej małoletnich w Pińsku; byłem tam tylko rok i nas rozpuścili, bo byłem za młody do walki. Szliśmy do domu, ale Kielce były już zajęte przez Niemców, więc zastanawiałem się, gdzie ja pójść; szedłem w nieznane, do Radomia i dalej na północ. Nie chciałem iść do Warszawy, bo tam były boje, ale poszedłem na wschód, przypomniałem sobie, że mój szwagier i siostra są nauczycielami na Polesiu.
Jakoś dojechałem do Kowla, a wąskotorówką dojechałem do Kamienia Koszerskiego a stamtąd Poleszuk z wozem i koniem takim który miał kabłąki na sobie drewniane, mnie zabrał do Wielkiej Głuszy. Tak się ta gmina nazywała,Wielka Głusza. Moja siostra i szwagier byli nauczycielami we wiosce Pohulanka; bardzo piękna nazwa „Pohulanka”, prawda? I stamtąd poszedłem po pensję dla mojego szwagra do Lubieszowa, tam, gdzie Tadeusz Kościuszko kończył liceum i inspektor zapytał się czy ja bym chciał pójść na kurs pedagogiczny, ja mówię, oczywiście, bo nie mam pracy i zgodziłem się.
Zapytałem się czy mogę również zarejestrować moją szwagierkę, która była w tym samym wieku. Oczywiście – odpowiedział i przyjęli nas do tej samej szkoły pedagogicznej w Lubieszowie. Ale, że ja byłem dobrym sportowcem, grałem w piłkę nożną, należałem do dobrej drużyny i jeździłem pociągami do Kowla i innych miejscowości – nieszczęście się stało bo w tych drużynach byli Żydzi i jeden z nich doniósł na mnie do NKWD, że byłem w polskim wojsku. I zabrali nas do pierdla. Sorry, że tak się wyraziłem. Stamtąd, jak prowadzili mnie do tego pociągu, do Kowla cała szkoła szła za mną mnie pożegnać.
Zajechałem do Kowla, w Kowlu siedziałem rok czasu do najazdu niemieckiego na Rosję i wtedy na 2 tygodnie przed tym wywieźli mnie do Kijowa, a ze Kijowa do Charkowa, a stamtąd do Starobielska.
Jak byłem w Starobielsku wywoływali ludzi przez nazwiska i kazali im kucnąć i ręce trzymać na kolanach. Było ich ze 300 – 400 i jeszcze raz czytali…
I mnie nie wyczytali; ja wróciłem. Tam była cerkiew wielka w Starobielsku, stamtąd zabrali nas dalej na Sybir, do Krasnojarska nad Jenisejem i stamtąd do Norylska, tam gdzie Trudeau chwalił bardzo Rosję za wielkie postępy w technice. Ale nie powiedział, że to robili niewolnicy ten Norylsk.
– Mówi Pan Trudeau, o ojcu obecnego premiera?
– Tak. Początkowo nawet i moja córka szalała za nim, ale później się okazało, że to nie był mój typ.
(…)
Noc 17 maja 1944 roku, godzina 23.30. Pamiętam jak dziś. Jako łącznościowiec 5. Batalionu CKM (moździerzy) 4,5-calowych – 5. Dywizji Żubrów – zostałem wysłany naprawiać kable przerwane nawałnicą ognia w stronę bunkra obserwacyjnego, który znajdował się w odległości około kilometra, na samym cyplu wzgórza – naprzeciwko wzgórza klasztornego Monte Cassino.
Nagle tysiące dział otworzyło ogień na niemieckie pozycje, rozpoczynając natarcie, a ja, samotny, zostałem obnażony w świetle wybuchów artyleryjskich. Padłem, by nie dać się zauważyć niemieckim strzelcom wyborowym. Z tego wzgórza widziałem jak na dłoni naszych braci, podrywających się, to znów padających, atakujących pozycje wroga na Monte Cassino. Trwało to kilka godzin. Gdy zaczęło widnieć, wróciłem do swego bunkra, ale o zgrozo (!), bunkier się palił od amunicji pozostawionej w śmietnisku po poprzednikach. Wkoło pełno rannych.
Nie zważając na niebezpieczeństwo, szczęśliwie zaczołgałem się do bunkra, wyniosłem centralę i natychmiast Agrafką połączyłem się z moim dowódcą, por. Marciniakiem, u którego była już obsługa centrali. Nakazał podłączenie kabli do centrali, co było niemożliwe. „Anyway” – łączenie było zbyteczne, bo nasi żołnierze już zdobyli Monte Cassino, 18 maja 1944 roku o godz. 9.00. Ja za mój wysiłek – otrzymałem Krzyż Zasługi.
(…)
– Niech żyje Polska, panie Kumor, pan zostanie moim ziomkiem do śmierci.
– Dziękuję bardzo
Stefan Podsiadło
15 stycznia 1922 – 1 grudnia 2020
Życiorys napisany na podstawie Jego wspomnień kilka lat temu.
1) Pochodzenie i wczesne lata.
Stefan Podsiadło urodził się 15 stycznia 1922 we wsi Prząsław, pow. Jędzejów, woj. Kielckie. Ojciec był kierownikiem szkoły 7 klasowej. Matka dostała w posagu pole, kawałek sosnowego lasu i łąkę. Kiedy miał 2 lata, zmarła matka, pozostawiając 6 dzieci.
2) Szkoła i wojsko.
Wychowany w duchu patriotyzmu i chrześcijaństwa, od wczesnych lat pokochał wojsko, gdyż w pobliżu stacjonował 5 Pułk Ułanów z Tarnowskich Gór. Po skończeniu szkoly podstawowej poszedł do Szkoly Podoficerskiej dla Małoletnich w Nisku nad Sanem.
3) Wojna, droga na Wschód.
Gdy wybuchła wojna w 1939 r. , był za młody na front, został zwolniony. Ojciec stracił cały majątek. Niemcy zajęli juz Kielce. Do domu nie mogł wracać. Pozostała droga na Wschód. Dotarł do Kowla, potem do Kamienia Koszyrskiego, a stąd do Lubieszowa.
4) Więzienie.
Ktoś doniósł do NKWD, że był w szkole wojskowej. Został oskarżony jako wróg Związku Sowieckiego i osadzony w więzieniu w Kowlu. Stąd został wywieziony transportem do więzienia w Kijowie, następnie do Charkowa, a stamtąd do Starobielska. Był to czerwiec lub lipiec 1941. W Starobielsku wywoływano ich z cerkwi i baraków na Wielki Plac, było ich około 400 i kazano im kucnąć i objąć rękami kolana. Tam ponownie wyczytywano nazwiska i zabierano na transport. Nie został wyczytany. Nie wie, co się stało z tamtymi.
5) Wywózka na roboty w głąb Związku Sowieckiego.
Po paru tygodniach pobytu w Starobielsku, załadowano ich do pociągu i trasą transsyberyjską dowieziono do Krasnojarska, a stamtąd barkami rzeką Jenisej do Dudinki koło Norylska nad Północnymi Morzami. Z Dudinki dojeżdżali wąskotorówką do pracy przy budowie nowej drogi. Dostawali kromkę chleba, cukier i gorącą wodę. Raz dziennie zupę na ościach. Byli pilnowani, spali przy światłach i sypały się pluskwy.
6) Wolność i nowe życie jako sowiecki obywatel.
Pewnego dnia szefowie łagru ogłosili, że Niemcy napadli na naród sowiecki i że od tego dnia oni stają się obywatelami sowieckiej republiki. Dano im wyżywienie, ubrania i ruble na dalszą drogę do wybranego przez siebie miejsca. Im dalej, tym więcej rubli. Wraz z innymi wybrał Bucharę. Podróż z Norylska małym rzecznym statkiem po Jeniseju do Krasnojarska odbyli na własną rękę. Nie musieli płacić za transport. Mijali miasta Omsk, Nowosybirsk i inne. Stawali na stacjach i wychodzili coś kupić do jedzenia. Na jednym postoju Stefan nie zdążył z powrotem i pociąg odjechał. Został okradziony ze wszystkich rubli. W podobnej sytuacji znalazło się kilku innych. Jakoś dojechali do Kaganu.
7) Polskie wojsko. Droga do Europy.
Spędzili jakiś czas na Południu Rosji, kiedy przyszła wiadomość, że tworzy się polskie wojsko na Północy w Tockoje. Znów z gorącego Południa pojechali pociągiem na Północ do 16 Pułku 5 Dywizji Dzieci Lwowskich. Był to listopad 1941 r. Po krótkim pobycie wyjechali do Uzbekistanu do Kitabu nieopodal Buchary. Szerzyła się tam zaraza biegunki, czerwonki i tyfusu. Żołnierze leżeli przy latrynach i czekali na śmierć. W 1942 wyjechali do Persji do portu w Pachlewi. Stamtąd do Iraku – Kizyl, Rybat i Kirkuk, pilnować rafinerię przed napadem Kurdów i niszczeniem Pól Naftowych. Zaczęły się manewry.
8) Spotkanie z gen. Władysławem Andersem.
Przez cały czas pobytu w Iraku, a potem w Egipcie, w drodze do Włoch w 1943 r., Stefan chorował na malarię i pozostawał większośc czasu w szpitalu. Malaria ustąpiła, gdy przybyli do Europy. Na początek przywieźli ich na przyczółek do Aqua Fundata. Jechali dalej wąwozami do pagórka, pod który dowieziono wysokiej rangi oficerów, w tym gen. Władysława Andersa. Zaczęły się plany walki.
9) Monte Cassino.
W maju 1944 dowieźli ich do bunkru, w którym zainstalowano centralę telefoniczną i rozciągnięto kable do 15 dowództw. Stefan od początku był w ogniu walki. Kiedy od strzałów armatnich zginął operator i obsługa radiowa ustała, centrala telefoniczna i kable okazały się najskuteczniejsze. Zadaniem Stefana było utrzymanie kabli. Pociski przerywały ich funkcjonowanie, naprawa odbywała się nocą. Od wybuchów było jasno jak w dzień. Widział padających żołnierzy, a rano, zgliszcza i gruzy, rannych i zabitych i swąd spalenizny. Podczas drugiego ataku znów był w ogniu wybuchów. Wszystkie kable zostały popalone. Bunkier był opustoszały, obsługa uciekła. Stefanowi udało się wyciągnąć z bunkra centralę i połączyć telefonicznie z dowódcą.
11. Po Monte Cassino.
Po Monte Cassino walczyli o Loreto, Anconę i inne mniejsze miasteczka, aż do zagarnięcia Bologny. Po zakończeniu działań wojennych wstąpił do gimnazjum w Modenie. Po przyjeździe do Anglii pracował w różnych zawodach. Ożenił się w 1948 r.
2. Kanada.
Do Kanady przyjechał z żoną w 1952 r. Zamieszkali w Toronto z dwójką dzieci. Niebawem zapisał się do Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej, Placówka 114 i do Organizacji II Korpusu 8 Armii. Od 2005 r. jest nieprzerwanie prezesem tej organizacji. Podczas jego kadencji został postawiony imponujący pomnik Bohaterom Bitwy o Monte Cassino w Parku im. Ignacego Paderewskiego w okolicy Toronto. Odbywają się tu doroczne uroczystości rocznicy tej zwycięskiej bitwy, obchody Dnia Żołnierza Polskiego i inne wielkie wydarzenia polonijne, podczas których sławi się imię polskiego oręża.
Stefan Podsiadło z najwyższymi honorami pożegnał i odprawił na ostatnią wartę, już prawie wszystkich swoich kolegów z II Korpusu, zamieszkałych w Toronto. Bohater Bitwy o Monte Cassino, pyta: Kto mnie pożegna?
(Pan Stefan miałby 99 lat w dniu nadchodzących urodzin),