Jak wskazuje badanie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej (KRD) w okresie pandemii 35 proc. z nas bierze do ręki książkę częściej. Wciągają nas szczególnie kryminały, thrillery i horrory – czyta je 36 proc. respondentów. Książki historyczne oraz romanse i literatura obyczajowa zajmują ponad jedną piątą z nas. Na kolejnych miejscach są książki: kucharskie, naukowe i popularnonaukowe, biografie oraz bestsellery z różnych kategorii.”Wzrost czytelnictwa w Polsce, to jeden z niewielu pozytywnych skutków pandemii.
Nadchodzące święta Bożego Narodzenia także sprzyjają zakupom książek, szczególnie, że – jak pokazuje nasze badanie – większość obdarowuje nimi bliskich” – komentuje dla PAP wyniki badania prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki. Dodaje, że na prezent najczęściej kupujemy literaturę dziecięcą, młodzieżową oraz bestsellery.Książki na prezent wybiera 73 proc. badanych, przy czym “często” decyduje się na taki podarunek 29 proc., a “bardzo często” 8 proc. Natomiast 27 proc. deklaruje, że nigdy nie wybiera książek jako prezentu pod choinkę czy z innej okazji.Blisko czterech na dziesięciu Polaków przyznaje, że książki (w różnej formie) w pandemii kupowało chętniej niż przed pojawieniem się koronawirusa (39 proc.). 17 proc. wskazuje jednocześnie, że oznaczało to dla nich wzrost wydatków w tej sferze, w tym dla 3,1 proc. wiązało się z zakupem stałego dostępu do ebooków lub audiobooków. Dla 40 proc. z nas te nakłady nie zmieniły się w czasie pandemii. 8 proc. ograniczyło takie wydatki. Z kolei książek nie kupuje wcale 34 proc. badanych.
Mimo większego zainteresowania literaturą, długi księgarni i wydawnictw nadal są wyższe niż przed pandemią – wskazują eksperci KRD. Od lutego do końca listopada, zobowiązania księgarń wzrosły o niemal 873 mln zł – z 12,5 mln zł do 13,7 mln zł. “Ale w listopadzie nastąpiła istotna zmiana. Do końca września długi księgarń urosły do 16 mln zł, w październiku utrzymały się na niezmienionym poziomie, by w listopadzie spaść o 2,2 mln zł” – wyjaśnia Łącki. Do 20 grudnia dług zmniejszył się o kolejne 300 tys. zł. Jednak mimo spadku łącznego zadłużenia i zmniejszenia się liczby dłużników nadal średnie zadłużenie w tej branży jest o 10 tys. zł większe niż przed pandemią. W lutym wynosiło ono 67 tys. zł. Teraz jest to ponad 77 tys. zł. “To oznacza, że z Krajowego Rejestru Długów zniknęli ci księgarze, których długi nie były zbyt wysokie, kłopoty pozostałych się pogłębiły” – tłumaczy Łącki.W nieco lepszej sytuacji są wydawnictwa, które są zadłużone na prawie 4,9 mln zł, ale jego wzrost był mniejszy niż w przypadku księgarń i wyniósł niespełna 3 proc. “Dla wydawnictw większy popyt na książki to dobre wieści i szansa na większy zysk. Jednak nie wygenerują go bez księgarni, które sprzedają ich pozycje. Tylko niecałe 3 proc. Polaków kupuje książki bezpośrednio u wydawcy” – zaznaczył. Dodał, że sytuacja obu branż pozostaje “systemem naczyń połączonych”.W małych księgarniach zakupy robi blisko co dziesiąta osoba (9 proc.). Najczęściej w tym celu udajemy się do sieciowych sklepów oferujących literaturę i prasę (34 proc.).
Mniej niż co czwarty czytelnik zamawia pozycje przez księgarnie stricte internetowe (23 proc.), a blisko co piąty (18 proc.) szuka ich na portalach aukcyjnych. Najczęściej o wyborze miejsca zakupu decyduje oferowana cena (30 proc. wskazań) oraz wygoda (28 proc.). Dla 13 proc. liczy się szeroki asortyment, a dla 12 proc. możliwość obejrzenia książki przed zakupem.Jak przyznał Łącki, wiele firm w branży mocno odczuło w tym roku ograniczenia w handlu stacjonarnym. “Najbardziej ucierpiały najmniejsze księgarnie, które stanowią większość dłużników notowanych w naszym rejestrze” – powiedział. Jednak największą kwotę do spłacenia wciąż mają duże podmioty, w tym księgarnie sieciowe. Najlepiej radzą sobie sprzedawcy, którzy oferują swój asortyment w internecie. “Od lat konkurują cenami ze stacjonarnymi księgarniami, ale w obecnych czasach mogą zaoferować nie tylko niską cenę, ale i bezpieczeństwo oraz wygodę, którą dają zakupy z domu” – ocenił.
Polacy chętnie sięgają też po literaturę „z drugiej ręki”. Niemal 40 proc. czytelników pożycza książki od rodziny i znajomych, podobny odsetek korzysta z oferty bibliotek (38 proc.). Najczęściej sięgamy po pozycje z naszej własnej kolekcji książek, którą mamy w domu.Przy wyborze książki pierwszoplanową rolę dla czytelników gra treść (43,6 proc. wskazań), a następnie cena (34 proc.). Dla blisko co czwartej osoby ważny jest także autor, a 18 proc. respondentów kieruje się rekomendacją znajomych, 16 proc. zaś tytułem z okładki.Badanie na temat czytelnictwa i korzystania Polaków z księgarń przeprowadziła firma IMAS International na zlecenie Krajowego Rejestru Długów w dniach 10-17 grudnia 2020 r. na reprezentatywnej grupie 1010 osób.
(PAP)autor: Magdalena Jarco