Rodziny 228 mieszkańców Copernicus Lodge czuły ulgę, gdy domowi opieki udało się uniknąć zakażeń koronawirusem w czasie pierwszej fali pandemii. Za drugim razem niestety nie było już tak dobrze. 16 grudnia Copernicus Lodge podał informację o ognisku. Od tego czasu członkowie rodzin pensjonariuszy, którzy wcześniej mieli status “essential caregivers”, nie moga odwiedzać swoich bliskich.

Do 1 stycznia zakażenie koronawirusem potwierdzono u 42 mieszkańców domu. Sześć osób wyzdrowiało, a trzy zmarły z powodu COVID-19. Do tego pozytywny wynik testu miało 28 osób z personelu. Dwie z nich wyzdrowiały i wróciły do pracy.

Monika Quinn, której matka i teściowa (obie mają 94 lata) mieszkają w “Koperniku”, mówi, że rodzina chciała pomóc i była gotowa dostosować się do wszelkich zaleceń. John Jarema pogodził się z myślą, że nie będzie mógł osobiście złożyć swojej mamie życzeń urodzinowych. Kobieta kończy 93 lata i mieszka w jednym z tych oddziałów, na których są chorzy na COVID-19. Ma jednak trochę żalu, że nie wpuszczono go do matki przed Bożym Narodzeniem, gdy na jej piętrze jeszcze nikt nie był zakażony. Dodaje, że podobno inne domy opieki, w których pojawiając się ogniska koronawirusa, pozwalają na odwiedziny “essential caregivers”.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Mary Oko nie widziała swojej matki od połowy grudnia. Mówi, że od tamtego czasu mieszkańcy Copernicus Lodge muszą zostawać w swoich pokojach i dostają jedzenie w styropianowych pojemnikach. Wizyty członków rodzin są zakazane od 20 grudnia. Wtedy chorych było 9 pensjonariuszy “Kopernika”, wszyscy z jednego oddziału mieszkalnego. Oko podkreśla, że zgodnie z prowincyjną dyrektywą osoby świadczące “essential support services” są jedyną grupą, która może wchodzić do ośrodka, w którym LTCH zadeklarowało wystąpienie ogniska COVID-19. Ale oni i tak na s nie chcą wpuścić, mówi Oko. Tymczasem z każdym tygodniem jest coraz gorzej, personelu brakuje, a ci, którzy pracują są u kresu wytrzymałości. Mają pod opieką więcej osób niż zwykle i nawet nieświadomie mogą się przysłużyć do rozprzestrzeniania koronawirusa.

Dr Elizabeth Rea z Toronto Public Health wyjaśnia, że według dyrektywy wstrzymanie odwiedzin w czasie występowania ogniska choroby zależy od decyzji lokalnego oddziału agencji zdrowia publicznego. W Copernicus Lodge zdecydowano się na zakazanie odwiedzin, dzięki czemu personel mógł się skupić na wprowadzeniu dodatkowych środków ostrożności. Takie podejście zaczyna przynosić efekty. Dlatego w ostatni weekend Copernicus, TPH i Unity Health zaczęły otwierać niektóre oddziały.