Pierwszy tekst w nowym roku nie może nie być o przepowiadaniu przyszłości; od dawna mówiłem, że Stany Zjednoczone przegrały już wojnę z Chinami i to, czego jesteśmy świadkami obecnie, to układania nowego ładu z azjatyckim hegemonem w roli głównej. USA przegrały, bo straciły ducha i przestały wychowywać własną młodzież.

Wojny nawet te „kinetyczne” prowadzi się dzisiaj po nowemu, a co tu dopiero mówić o tych niekinetycznych, które polegają na „uzbrojeniu” czy też wrogiej weaponizacji instytucji międzynarodowych i wewnętrznych instytucji atakowanego kraju.

Przejęcie amerykańskiej demokracji pozwala wygrać ze Stanami Zjednoczonymi rękami samych Amerykanów.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Kinetyczna wojna w dzisiejszym świecie – jak pokazują najnowsze konflikty proxy – odbywa się głównie przy pomocy bojowych automatów powietrznych, naziemnych i podwodnych, tych przypominających obecne samoloty wojskowe, ale także przypominających małe drony „cywilne” krążące w liczbie, na przykład kilku tysięcy egzemplarzy. Chmary dronów połączone ze „świadomością pola walki” i działania głęboko wewnątrz terytorium przeciwnika  będą wygrywały wojny nawet te między mocarstwami.

Proszę sobie wyobrazić, że na przykład, w okolicach miasta typu Waszyngton, albo Los Angeles wypuszczamy z kontenerów chmary dronów bojowych i niszczymy sieć energetyczną (transformatory) i telekomunikacyjną; wyłączamy telefonię komórkową i internet. Czyż nie jest to skuteczny atak? Nie trzeba  wielogłowicowych rakiet międzykontynentalnych, wystarczy wiedzieć, gdzie i jak boleśnie uderzyć.

A dzisiejszy świat, przy tym poziomie urbanizacji, bez prądu, sieci i infrastruktury nie istnieje; w ciągu tygodnia mamy do czynienia z sytuacją trudną do opanowania, spanikowanymi ludźmi głodnymi, ogarniętymi psychozą, plądrującymi, co można splądrować. Po kilku tygodniach tacy ludzie podporządkują się każdemu, kto obieca, że „będzie, jak było” i zacznie rozdawać jedzenie, lekarstwa i jakieś fanty.

Taki ktoś wygra konflikt samą obietnicą zaprowadzenia porządku  i wizją rozdawnictwa.

Nie są to żadne odkrywcze scenariusze, na polskich terenach przyłączonych do Rzeszy po wrześniu 39. roku pierwszą rzeczą, którą nowa władza zrobiła była wypłata bezrobocia, czyli pokazanie kto karmi.

Wojna zawsze zajmuje nam wyobraźnię obrazami poprzednich konfliktów heroicznie opowiadanych w kinie i telewizji, nowe starcie w czasach tak wielkich przemian technologicznych musi być inne.

Stany Zjednoczone przegrały, bo zaniedbały kształcenie i wychowanie młodzieży. Nie można rządzić światem nie wychowując nowych pokoleń do rządzenia światem.

Proszę zwrócić uwagę na idiotyzmy które opowiadają publicznie nawet ludzie całkiem – wydawałoby się – wykształceni Amerykanie; tak niski poziom nie tylko powszechnego wykształcenia, ale i zdrowego rozsądku, brak racjonalnego myślenia elit leży w interesie konkurencyjnego mocarstwa wschodzącego, bo jest to stan bezbronności.

Rozprucie kohezji społecznej, podważenie autorytetu władzy i procesu jej wybierania (a więc i legitymizacji) to akt wojny, jeśli jest dokonywany przez zewnętrzne siły. A wszystko to mamy, jak na dłoni w Stanach Zjednoczonych, dlatego nastąpiła tam weaponizacja instytucji wewnątrzamerykańskich, dokonana przez część elit.

Dużo się mówi o neomarksistowskim marszu przez instytucje, ale marsz trzeba zorganizować, na to potrzebne są pieniądze. Te środki wyłożyła część amerykańskich elit z przysłowiowym już Sorosem na czele, elit, które jowialnie dogadują się tutaj z chińskimi towarzyszami, którzy globalistyczny neomarksizm współtworzą; wszak w Chinach taka forma ustrojowa już dawno sprawnie działa.

A pandemia? Skończy się z dnia na dzień jeśli tylko padnie taki rozkaz.

A więc  AVANTI O POPOLO, ALLA RISCOSSA, BANDIERA ROSSA.

Szczęśliwego Nowego Roku

Andrzej Kumor