W projekcie nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa są zapisy pozwalające na odłączenie serwisów online decyzją ministra.
Chodzi o tzw. polecenie zabezpieczające, jakie minister właściwy do spraw informatyzacji – te kompetencje są obecnie w gestii premiera – może wydać m.in. operatorom telekomunikacyjnym „w przypadku wystąpienia incydentu krytycznego”. Polecenie jest decyzją administracyjną i może obowiązywać dwa lata. Wymaga od firm podjęcia oczekiwanych przez ministra działań – w tym zakazania połączeń z określonymi adresami IP lub stronami internetowymi.
Celem tych przepisów „jest pilne podjęcie skutecznych działań w przypadku wystąpienia incydentu krytycznego”, czyli takiego, który skutkuje „znaczną szkodą dla bezpieczeństwa lub porządku publicznego, interesów międzynarodowych, interesów gospodarczych, działania instytucji publicznych, praw i wolności obywatelskich lub życia i zdrowia ludzi”. KPRM podkreśla, że proces reagowania na incydenty krytyczne „wymaga uzupełnienia o mocniejszy środek” i jest nim właśnie polecenie zabezpieczające.
Utrudnianie lub wręcz uniemożliwianie dostępu do internetu lub części jego funkcjonalności od dawna jest stosowane przez różne rządy jako element walki z innymi państwami lub własnym społeczeństwem.
Indie blokują np. dziesiątki chińskich aplikacji – w tym popularny serwis społecznościowy TikTok.
Na szerszą skalę mechanizmy kontrolowania i cenzurowania treści w internecie stosują Chiny, Iran i Rosja.
Iran zakazuje też wykorzystywanie technologii VPN. Nie wolno tam także korzystać z innych niż państwowy serwisów poczty elektronicznej.