Polski cmentarz w Dreźnie

Saksonia to kraina historyczna, która stanowiła dawniej samodzielne księstwo. Leży w dorzeczu Łaby zwanej również Elbą. Na południowy wschód od Drezna rozłożyła się Saska Szwajcaria, po której wije się wspo­mniana rzeka, tworząc liczne meandry. Charakterystyczną cechą tej krainy są pionowo sterczące skały o fantastycznych kształtach, Góry Stołowe o płaskich powierzchniach szczytowych.

Nasyciwszy oczy tym pełnym uroku krajobrazem, nasza grupa, grupa nauczycieli emerytów, udaje się w kierunku stolicy tej krainy. Niebawem na horyzoncie pojawia się Drezno, kiedyś siedziba królów polskich i saksoń­skich: Augusta II Mocnego i Augusta III. Miasto powstało na początku XIII w. i dosyć szybko rozrosło się dzięki swemu dogodnemu położeniu.

Kiedy Canaletto malował jego panoramę, miał przed sobą sylwetkę kościoła dworskiego i piękną kopułę świątyni ewangelickiej zwanej „Frau-enkirche”. To nie jedyne zabytki, które stanowiły o pięknie tego miasta. Z 13 na 14 lutego 1945 r. na skutek nalotów zabytki te zamieniły się w morze zgliszcz i popiołów. Uprzątnięto w konsekwencji 18 milionów metrów sze­ściennych gruzu.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Przez lata Drezno odbudowywało się, podobnie jak Warszawa. Oba te miasta pozostawały ze sobą w kontaktach. Jakie były początki związków Polski z Saksonią? ,August II Wielki (1697–1733) opanował tron polski dzięki przekazaniu odpowiednio wysokich sum głosującej szlachcie i magnatom, a także dzięki szybkości działania, możliwości łatwego przerzucania wojsk do Rzeczpospolitej” – pisze Andrzej Gierowski w „Historii Polski”.

Elekcja Wettina rozpoczęła przeszło półwiekowy okres unii personalnej polsko-saskiej. Rządy Augusta II pogłębiły jednak upadek Polski i osłabiły Saksonię. Również rządy Augusta III nie były dla naszego kraju korzystne. Te czasy przeszły do naszej historii jako niezbyt chlubne. Natomiast Sasi byli dumni ze związków z Polską, o czym świadczą istniejące do dziś ich ślady.

Zadumani nad przeszłością stąpamy po ścieżkach cmentarzyska na przedmieściach Drezna. Kiedyś był to cmentarz mały i oddalony od centrum miasta, dziś robi wrażenie maleńkiego, gdyż szczelnie obudowany wokół, wtłoczony jest między fabryki i kamienice. Nad cmentarną kapliczką wystrzela w niebo komin fabryczny. Idąc alejkami zauważamy groby i nagrobki bardzo stare i nowe, ale zawsze zadbane, świadczące o trosce żyjących. Tu czyjaś ręka posadziła kwiatki, tam smukłe cyprysy. Na płytach nagrobnych i pomnikach czytamy napisy, które pięknie układają się w tra­giczną historię naszej Ojczyzny i narodu:

Mieczysław Chodkiewicz – porucznik byłego WP – zmarł w 1851 r., Aleksander Potocki – pułkownik – emigrant z 1831 r. – zmarł w 1808 r., Hrabina Zofia Czapska – zmarła w 1866 r.,

Jadwiga This – Polka – zmarła w 1842 r.

Kamienie te kryją prochy tych, z którymi los okrutnie się obszedł i rzucił ich na obczyznę. W jakich okolicznościach do tego doszło?

Po II rozbiorze Polski w 1793 r. oddani Ojczyźnie patrioci znaleźli się na emigracji. Byli to Hugo Kołłątaj, Ignacy Potocki, Franciszek Dmo­chowski i inni. Oni to opublikowali w Dreźnie dzieło „O ustanowieniu i upadku Konstytucji 3 Maja”. Działacze ci planowali połączenie powsta­nia narodowego z przemianami społecznymi. Wtedy właśnie Drezno stało się miejscem, gdzie zakiełkowała myśl o walce zbrojnej o niepodległą ojczyznę.

Miasto to życzliwie przyjęło emigrantów również po klęsce pod Maciejowicami. Także w wyniku klęski Powstania Listopadowego wiele tysięcy uczestników walk przedarło się do Saksonii, gdzie entuzjastycznie ich witano. Warto zaznaczyć, że koszty wędrówki powstańców na zachód pokrywały niemieckie komitety przyjaciół Polski. Ich członkowie opatrywali rannych i pocieszali zagubionych. W Lipsku i Dreźnie wydawano książki i kalendarze na temat dziejów Polski i jej kultury. Budowano łuki triumfalne przystrojone w polskie znaki, godło i flagi oraz zawieszano transparenty z napisem: „Chwała wieczna zwyciężonym”. Orkiestry grały: „Jeszcze Polska…”

Wtedy właśnie w Dreźnie osiadło wielu Polaków – emigrantów, tam też znalazł się Mickiewicz, który pod wpływem osobistych przeżyć stworzył arcydramat – III część „Dziadów”. Wielu emigrantów przybyłych do Drezna pozostało w nim na stałe. Na nagrobkach nie brak więc polskich nazwisk, w tym też nazwisk uczestników Powstania Styczniowego. Jednym słowem patrioci, działacze i powstańcy ofiarowując Polsce to, co mieli najdroższe, w zamian otrzymali wiecznie trawiącą ich tęsknotę za krajem oraz skrawek obcej ziemi, gdzie mogli spocząć na zawsze.

Tymczasem idziemy dalej, szukając mogiły poety urodzonego pod Boch­nią. Pod ścianą drukami, stanowiącej część muru okalającego cmentarz, odnajdujemy grób z napisem:

„Kazimierzowi Brodzińskiemu ziomkowie, ur. 8. III 1791 r. zm. 10. X 1835 r.”

Na głównym cokole znajduje się wieniec z liści laurowych, u góry na tym postumencie lira. Obie rzeczy wykonane z ciemnego metalu, wyraźnie odbijają się od jasnego granitu.

Składamy kwiaty, zapalamy znicze i skupieni wokół tej mogiły przypomi­namy sobie, kim był Kazimierz Brodziński. Urodzony i wychowany w Kró-lówce k. Bochni, przeszedł przez szkołę w czasach zaborów. Smutne dzieciń­stwo, wczesna utrata matki spowodowały, że mały Kazio uciekał z domu do chłopskich chat. Mając 18 lat wstąpił do polskiego wojska w Krakowie i uczestniczył w wyprawie Napoleona na Moskwę. Został ranny pod Lipskiem, nie przypuszczając wtedy, że kiedyś ta ziemia go przygarnie. Wkrótce po powrocie do Warszawy zaczął tworzyć poezję. Szczególnie zdobyła mu roz­głos elegia „Na wprowadzenie zwłok księcia Józefa Poniatowskiego”, której bohater stał się „uosobieniem losu narodu skazanego na tragiczną walkę z przeznaczeniem oraz symbolem polskości: wierności, męstwa, honoru” – stwierdza Alina Witkowska w monografii „Kazimierz Brodziński”.

Zabrał też głos w toczącym się sporze klasyków z romantykami. W swej głośnej rozprawie „żądał sięgnięcia do istoty ducha polskiego, a szukał go w historii i pieśni gminnej” – pisze prof. Juliusz Kleiner w „Literaturze polskiej”. Swój ideał poezji urzeczywistnił w sielance pt. „Wiesław” (1820 r.) tak Brodziński wszedł na zawsze do literatury polskiej.

Pod koniec życia chory wyruszył na leczenie do Drezna. Zapragnął też odwiedzić liczną Polonię drezdeńską i spotkać się z wygnańcami. Przebywał w tym mieście dwukrotnie, w czerwcu 1835 r. i późną jesienią. Na ten temat dostarczają materiału listy poety pisane do żony oraz relacje Antoniego Odyńca przekazane we „Wspomnieniach z przeszłości”. Pierwsze są rzeczową relacją, drugie przedstawiają dramatyczną sytuację chorego człowieka.

Brodziński, otoczony opieką lekarzy i znajomych rodaków, umierał z dala od domu. Mimo, że marzył, by powrócić do kraju i w ziemi rodzinnej znaleźć spoczynek, pochowany został na polskim cmentarzu katolickim w Dreźnie. Jego pragnienie zawarte w strofach:

Niech o mnie w miastach, pałacach nie wspomną,

Na wiosce pamięć zostawić chcę skromną,

Tam niech przy nutach drużby piosnki moje

I rozkochane śpiewają dziewoje. (…)

A kiedy po mnie już będzie na świecie,

Przy wiejskich grobach mój dołek znajdziecie.

– nie spełniło się w całości.

Wprawdzie w 1937 r. powstało Stowarzyszenie Oświatowe im. K. Bro­dzińskiego i komitet mający na celu sprowadzenie jego prochów do Królówki, wojna jednak udaremniła te zabiegi. O staraniach Stowarzyszenia po wojnie i rezultatach tych starań pisał obszernie Stanisław Kobiela w „Wiadomościach Bocheńskich” (nr 2, 2006 r.). Dziś Królówka dumna ze swego poety czci jego pamięć w Domu Ludowym jego imienia, gdzie młodzież wystawia „Wiesława” i gdzie odbywają się coroczne konkursy jego poezji. W nowym kościele Przemienienia Pańskiego (budowany w latach 1937–43), znajduje się tablica pamiątkowa, poświęcona autorowi „Wiesława”, oraz kamienna chrzcielnica z 1640 r., przy której został ochrzczony mały Kazimierz w starym modrzewiowym kościółku.

Śladów po Brodzińskim, który tak ukochał ziemię rodzinną, jest wiele. Te znaki pamięci znaleźć możemy także w Bochni. Dawna Szkoła Ćwiczeń przy Liceum Pedagogicznym nosiła jego imię i dzisiejsza Szkoła Nr 2 też przybrała to miano, dlatego nauczyciele – emeryci zapragnęli, w czasie swoich wędrówek wakacyjnych po Saksonii, złożyć hołd pamięci tego, którego wydała Ziemia Bocheńska. Przywieźli też garść ziemi z mogiły poety do Izby Pamięci wspomnianej szkoły.

Michalina  Pięchowa