– Człowiek nad niczym nie ma władzy, póki boi się śmierci. A kto się jej nie boi, do tego należy wszystko. Tak ponoć miał powiedzieć Tołstoj i jest to najważniejsza prawda naszej codzienności; nas, ludzi wyrosłych w cywilizacji zachodnioeuropejskiej; cywilizacji chrześcijańskiej.
Dlatego naszym przeciwnikom, tym doczesnym i tym duchowym, tak bardzo zależy, aby w nas pielęgnować strach przed śmiercią.
Czynią to wszyscy, którzy chcą odebrać nam wolność, ponieważ ludzie, którzy nie boją się śmierci, nie boją się zadań doczesnego świata, nie boją się życia; nie boją się egzekwować własnej wolności, nie boją się walczyć i działać.
Tak to już jest, że aby nas zniewolić trzeba zawęzić nam perspektywę do doczesności; trzeba nas poddać tresurze lęków, strachów przed nieznanym, przed cierpieniem i właśnie przed śmiercią – najważniejszym wydarzeniem naszego życia. Zniewoleni oddamy własne powołanie, by starać się zatrzymać to, co i tak nieuchronne.
Większość z nas tę egzystencjalną perspektywę, obecną przecież na każdym kroku, stara się od siebie odepchnąć, przesunąć do przyszłości, bo, jak wiadomo, „jutro nigdy się nie zdarza” (stąd popularność hasła „jutro będzie lepiej”). Często możemy usłyszeć, „przecież jeszcze nie umierasz”…
Tymczasem TEN dzień może być dzisiaj. On przyjdzie dla nas, dla naszych bliskich. Perspektywa umierania jest namacalnym doświadczeniem rzeczywistości. Im wcześniej zdamy sobie z tego sprawę, tym lepiej, tym wcześniej będziemy mogli pełną piersią oddychać tu na ziemi.
A to przecież właśnie Wielkanoc i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa pokazuje nam naszą własną eschatologię, nasz własny cel wędrówki, naszą przyszłość i królestwo, do którego zmierzamy, a które nie jest „z tego świata”.
Kiedy to do nas dojdzie, kiedy ogarnie świadomość codziennego dnia, staniemy się prawdziwie „ludźmi Wielkanocy”, staniemy się ludźmi wolnymi, stworzonymi do miłości, wolności i wieczności – takimi, jakimi w swej istocie jesteśmy w zamiarze Pana Boga.
Dlatego słudzy zniewolenia tę perspektywę chcą zasłonić, dlatego tak zaciekle walczą z naszą wiarą, z chrześcijaństwem; dlatego tak zaciekle walczą z Wielkanocą.
Ludzie, którzy uwierzyli w pusty grób Jezusa Chrystusa, to ci, którzy zbudowali naszą cywilizację. Uznawszy świat materialny za tymczasowy, wsiadali na okręty i płynęli głosić Słowo Boże na krańce ziemi, nie bali się iść w nieznane, bo mieli pewność celu wędrówki.
Dzisiejszy człowiek, którego technologia omamiła pustą obietnicę codziennego wesela, przyjemności i wybawienia od cierpienia – pozbawiony tamtego eschatologicznego wymiaru – zaczyna się trwożyć.
Tę egzystencjalną prawdę o nas samych obnażyła z całą mocą obecna sytuacja, kiedy to lęk przed niezbyt ciężką chorobą sprawił, iż dajemy sobie odebrać wolność religii, zgromadzeń, a nawet swobodę głoszenia własnych przekonań.
Jakże jasno i wyraźnie widać dzisiaj, kto wierzy w Wielkanoc, a komu tę wiarę zabrano. Jakże nas nastraszono perspektywą śmierci i cierpienia.
Jakże się zmieniliśmy.
Czy nasi dziadowie rozpoznaliby w nas jeszcze własne potomstwo?! Jak łatwo dajemy się omamić; my, ludzie, których dziedzictwem jest Wielkanoc! Jak nisko upadliśmy pośród naszych fantów, gadżetów, w zgiełku pogoni za zaspokojeniem pychy i krótkotrwałych przyjemności?
W te Święta popatrzmy na siebie w lustrze pustego Grobu Pańskiego, zastanówmy się czy rzeczywiście damy się Chrystusowi przekonać i poprowadzić przez odsunięty głaz ku światłości wiecznego szczęścia i pełni życia?
Życzę Państwu z całego serca
Wesołych Świąt!
Andrzej Kumor