Kościół katolicki jest podzielony od dawna. Realnie modernistów nic nie łączy z tradycjonalistami

Źródłem kryzysu w Kościele katolickim — którego przejawem jest bezkarność duchownych homoseksualistów gwałcących młodych chłopców, powszechna laicyzacja, czy w Polsce brak ujawnienia konfidentów bezpieki w szeregach kleru — jest to, że Kościół katolicki jest od dawna podzielony, to, że realnie dominujących w hierarchii modernistów (odrzucających katolicyzm) nic nie łączy z katolikami wiernymi katolickiemu nauczaniu.

Felietonista „The New York Times” Ross Doughat autor (wydanej przez wydawnictwo AA) książki „Zmienić Kościół. Papież Franciszek i przyszłość katolicyzmu” stwierdził, że nie dość, że w XX i XXI wieku zanikł wpływ Kościoła na rzeczywistość i jego obecność w kulturze, to współczesny Kościół katolicki nie stanowi jedności – zresztą też tak podobnie są podzielone wspólnoty protestanckie (gdzie antychrześcijańska jest hierarchia z zachodu, a wspólnoty z Afryki są konserwatywne).

Wieloznaczne uchwały drugie soboru watykańskiego sprawiają, że każdy dostrzega w nich co innego — jedno katolicy, a drugie odmienne moderniści. Tak zwany duch soboru watykańskiego jest zaś sprzeczny z jego literalnymi uchwałami tego ostatniego pastoralnego soboru.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Konsekwencją modernizmu, liberalnej drogi, w Kościele była faktyczna likwidacja instytucji katolickich na zachodzie. Pod wpływem pseudo liberalnego pseudo katolicyzmu wierni porzucali Kościół katolicki. Wbrew staraniom papieża Polaka i za pontyfikatu Jana Pawła II następował proces destrukcji Kościoła. Równocześnie środowiska tradycji katolickiej pogrążone są w stagnacji.

We wstępie do książki Rossa Doughata ksiądz Robert Skrzypczak przypomniał, że w USA za katolików uważają się ludzie odrzucający nauczanie Kościoła katolickiego – jest to pokłosie protestantyzmu, gdzie wyznanie nie jest zdeterminowane urzędem nauczycielskim Kościoła, ale subiektywnym mniemaniem.

Ross Doughat celnie zwraca uwagę, że współczesna hierarchia „zamiast głosić Ewangelie i wzywać do nawrócenia, usiłuje się dopasować do współczesnej kultury”, choć jest ona wroga katolicyzmowi. Dla współczesnej lewicy wrogiem jest katolicyzm i lewica wbrew swoim deklaracjom o tolerancji i demokracji, chce swoim ideowym przeciwnikom (katolikom) odebrać wszelkie prawa i wolności.

Problemem w Kościele katolickim jest też to, że „faktyczny liberalizm rzesz urzędników [kościelnych] oznacza, że władza [potencjalnie] konserwatywnego papieża” byłaby teoretyczna i iluzoryczna. Wbrew powszechnym wyobrażeniom papież nie ma realnej władzy nad Kościołem. Sprzyja to modernistom chcącym wykorzenić katolicyzm z Kościoła. Przeszkodą w planach modernistów, o której bardzo chętnie oni zapominają, jest to, że władza papieża (co istotne w wypadku papieża modernisty) jest ograniczona depozytem wiary, „nauczaniem objawionym w Piśmie Świętym, zdefiniowanym przez poprzednich papieży i sobory, którego nie można zmienić”.

Katolicy wierni nauczaniu katolickiemu nie są w stanie odzyskać kontroli nad Kościołem. Nie rozwijają się i tylko trwają. Okazali się nieporadni wobec wyzwań i mało rzutcy intelektualnie. Nie potrafią ewangelizować i zdobywać nowych wyznawców. Okopali się na swoich redutach. Podobnie jak moderniści byli ślepi na skandale seksualne w Kościele – przykładem tego była bezkarność pedofila Marciala Maciela założyciele sprawnie działającego konserwatywnego zgromadzenia Legionu Chrystusa.

Z patologiami w Kościele usiłował walczyć Benedykt XVI, Niestety nie udało mu się zwalczyć korupcji ani homoseksualnej mafii. Ogromną zasługą naszego niemieckiego papieża było awansowanie konserwatywnych hierarchów, porozumienie z lefebrystami, przywrócenie mszy trydenckiej.

Następcą Benedykta XVI został Franciszek. Był on promowany przez modernistycznych hierarchów (spotykających się w Sankt Gallen — popierali oni Jorge Mario Bergoglio już po śmierci Jana Pawła II). Nieprzypadkowo Bergoglio jest jezuitą – zakon ten w XX wieku reprezentował poglądy pro komunistyczne i przyjazne rewolucji seksualnej. Co ciekawe Bergoglio, kiedy był szefem jezuitów w Argentynie, był uznawany przez lewicowców za zbyt konserwatywnego – w 1979, gdy władzę nad jezuitami przejął zwolennik komunizmu, Bergoglio został zesłany na prowincje. W 1992 Jan Paweł II mianował Bergoglio na biskupa pomocniczego Buenos Aires wbrew jezuitom. Żyjąc bardzo skromnie, Bergoglio był w ostrym konflikcie z lewicową prezydent Argentyny Cristiną Fernández de Kirchner, którą oskarżał o nepotyzm i korupcję. Bergoglio, choć sprzeciwiał się wprowadzeniu homo małżeństw, popierał pobożność ludową i krytykował marksizm, to wspierał ekumenizm, uczestniczył w modłach zielonoświątkowców, krytykował Benedykta XVI za krytykę islamu – zawsze był zwolennikiem umiarkowanego modernizmu, uważał, że zbytni radykalizm jest przeciw skuteczny, bo odstrasza od pożądanych modernistycznych zmian, potępiał kapitalizm (mają odmienne doświadczenia niż bardziej pro kapitalistyczni Jan Paweł II czy Benedykt XVI). Niechęć Bergoglio do tradycjonalizmu może wynikać z tego, że odmiennie od Europy, w Argentynie za zbrodnie reżimu była odpowiedzialna prawica związana z tradycjonalizmem katolickim.

Zapewne dla konserwatywnych hierarchów pontyfikat Franciszka okazał się niemiłym zaskoczeniem. Oczekiwano, że Franciszek będzie kontynuował politykę Benedykta XVI i Jana Pawła II, którzy dbali, by przeciwdziałać schizmie, o równowagę między modernistycznymi a konserwatywnymi hierarchami. Z taką polityką równowagi zerwał Franciszek, usuwając z ważnych stanowisk zbyt konserwatywnych hierarchów i obsadzając urzędy modernistami.

Czystki byłyby uzasadnione, gdyby liberalni hierarchowie byli reprezentatywni dla wiernych i duchownych. Tak jednak nie jest. Młodzi duchowni w Kościele są o wiele bardziej konserwatywni o starych hierarchów – byciem katolikiem są zainteresowani tylko katolicy, młodzi równie antykatoliccy, jak hierarchowie nie czują potrzeby angażowania się w życie Kościoła.

Sytuacja w Kościele jest dramatyczna, bo pierwszy raz heretycy (którzy wykorzenili się z rzez wiernych) mogą mieć pełną kontrolę nad Kościołem. Heretykom sprzyja jak najbardziej katolickie przekonanie o prymacie papieża w Kościele (co ciekawe przed taką sytuacją przestrzegał kardynał John Henry Newman). Dziś papizm w Kościele moderniści wykorzystują do walki z katolicyzmem.

Jan Bodakowski