Lider konserwatystów Erin O’Toole zamierza głosować przeciwko ustawie zakazującej selektywnej aborcji ze względu na płeć dziecka. O’Toole mówi, że każdy powinien móc decydować za siebie i podkreśla, że jest pro-choice.
Krytycy zarzucają mu brak charyzmy. W swoich wystąpieniach daje do zrozumienia, że nie jest konserwatystą społecznym. Tak było też w przypadku wypowiedzi na temat ustawy C-233, ” Sex-selective Abortion Act”, autorstwa posłanki z Saskatchewan, Cathay Wagantall. Podczas konferencji prasowej O’Toole przypomniał, że jest za aborcją. Zapewnił, że jako premier zawsze będzie bronił praw człowieka wszystkich Kanadzyjczyków i pozwoli każdemu decydować za siebie.
Tym samym dał do zrozumienia, że zabijanie dziecka w łonie matki tylko dlatego, że jest dziewczynką, to prawo człowieka. W ustawie C-233 znalazł się zapis mówiący o tym, że pracownik służby zdrowia, który dokonuje aborcji, dlatego że dziecko jest płci żeńskiej, popełnia przestępstwo kryminalne.
Warto jednak pamiętać, że ponad 90 proc. Kanadyjczyków jest przeciwnych aborcji ze względu na płeć dziecka. Zamiast jednoczyć Kanadyjczyków, O’Toole woli jednak nie dostarczać liberałom argumentów, które mogłyby być użyte przeciwko niemu podczas kolejnej kampanii wyborczej.
Liberałowie i tak jednak odnoszą zwycięstwo, ponieważ w obecnej sytuacji mogą pokazać, jak inicjatywa ustawodawcza posłanki z tylnych ław dzieli partię konserwatywną. Pozostaje pytanie, czy lider wprowadzi dyscyplinę podczas głosowania. Należy się jednak spodziewać, że tego nie zrobi. Jak O’Toole mógłby odwrócić kartę? Przechodząc do ofensywy i twierdząc, że selektywna aborcja jest przejawem dyskryminacji ze względu na płeć.