Brrr! Znów zimno. Zimno? Zimno to było jeszcze w lutym a nie teraz, w kwietniu. Popatrzcie na swoje rachunki ogrzewcze jak się zniżyły. Cieszcie się póki co, bo już niedługo pójdą znowu w górę, bo przyjdzie nam płacić za chłodzenie do poziomu wytrzymania. Fajny kraj! Na palcach jednej ręki można policzyć dni, kiedy się albo nie grzeje, albo nie chłodzi. Ale i tak, jestem wdzięczna, że nie muszę z rana drałować z wiaderkiem po węgiel do piwnicy, a potem rozpalać w piecu, i dopiero potem jak się nagrzeje, wyłazić z pieleszy i pić wolno kawę. Teraz wstaję i domek cieplutki. A kto to jeszcze dzisiaj umie rozpalić w piecu? Wiem coś na ten temat, bo jak do mojego domku letniskowego jedzie jakaś młodzież (nawet podstarzała), i jest chłodno (a tam chłodno jest prawie zawsze), to dzwonią, i mówią, że się duszą, bo tyle dymu. Ale nie przepalili jak było w instrukcji, bo to im się wydaje niepotrzebne. Mówię im co zrobić, bo boję się, że mi się tam poduszą w tym dymie. Ale z chęcią bym ich tam w tym dymie zostawiła.
To, że temperatura obecnie raczej nie wschodzi do dwóch cyfr, to nie znaczy, że jest zimno. Zimno to jest wtedy, kiedy temperatura schodzi poniżej dwóch cyfr mrozu, czyli jest zimniej niż -10, i w dół. Tak to już jest, że zmęczeni kilkumiesięczną zimą, oczekujemy ciepełka zaraz i teraz. A tu nic. Tylko powoli. I kilka zwiastunowych dni, iście ciepłych, kiedy można paradować w krótkich rękawkach, i nawet w krótkich spodniach, nie czyni lata, a jedynie wiosnę. Przypomnijcie sobie przysłowie o miesiącu kwietniu. Jedno z nich dokładnie oddaje atmosferę tegoletniego kwietnia: kwiecień plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata.
A najczęściej to coś takiego w pośrodku. Już nie zima, ale narzekamy na chłodny zimny wiatr. Mówimy wiatr od morza, ach przepraszam od jeziora Ontario. Choć ten wiatr to ogólnie łagodzi klimat, bo w zimie wody z olbrzymiego zbiornika ocieplają nabrzeże. Niektórzy niezorientowani twierdzą, że Wielkie Jeziora Kanadyjskie (Górne, Huron, Michigan, Erie i Ontario) są większe od Bałtyku. Nie są. Sprawdziłam na googlu. Razem to jakieś pół powierzchni Bałtyku. Ale jakby nie liczyć, to i tak dużo wody. Na tyle dużo, że wpływa to na temperatury, które zawsze są łagodniejsze wzdłuż jeziora niż na północy Toronto.
I jest jeszcze takie wiosenne powiedzenie, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. A czyni, czyni. Co roku wypatruję pierwszych bratków na straganach. Są prawdziwymi zwiastunami wiosennej radości. A jakie piękne, choć krótkotrwałe, bo już pod koniec wiosny przekwitają i marnieją. Jeden bratek jest zawsze stawiany w doniczce przy moim łóżku. I jak wstaję taka cała bez humoru, to na niego spoglądam, a on mi mówi wesoło dzień dobry. A ja mu odpowiadam, dzień dobry Kwiatku Bratku. A on się wtedy pręży z radości. Śniegi i przymrozek mu nie szkodzi. Jak jemu nie to i mnie też nie nie. Moja kuzynka narzeka, że za tydzień bratek zmarnieje. I co z tego? Będzie mnie cieszył przez ten tydzień. I przez tydzień będę go co rano witać:
– Dzień dobry, Kwiatku Bratku.
A Kwiatek Bratek będzie się prężył jakby mi salutował na powitanie dnia.
Na pewno to lepsze niż narzekania kuzynki.
MichalinkaToronto@gmial.com Toronto, 19 kwietnia, 2021