Prowincje atlantyckie przyciągają ontaryjczyków zmęczonych życiem w GTA. Tim Richardson zamienił w sierpniu zeszłego roku codzienne korki i dojazdy z Oshawy na dom z widokiem na ocean i biuro w Halifaksie. Przy okazji rozwija swoją firmę Jonas Software i planuje zatrudnić nawet 30 osób w Nowej Szkocji. Julie Gardner w tym miesiącu będzie się przeprowadzać wraz ze swoją rodziną z Oakville do domu parterowego z dużym ogrodem w Lower Sackville, N.S., którego nawet nie widziała przed zakupem. To nierzadki przypadek – ceny domów w prowincjach atlantyckich idą w górę i kupujący nie chcą tracić czasu na oglądanie. Nie zawsze też mają możliwość podróży.
Gardner mówi, że ceny nieruchomości w GTA są niebotyczne. Tymczasem udało jej się kupić dom o powierzchni 1600 stóp kwadratowych na przedmieściach Halifaksu za 325 000 dol. Rata kredytu hipotecznego będzie niższa od czynszu za wynajmowane mieszkanie w Oakville.
W marcu sprzedaż domów w Nowej Szkocji pobiły kolejny rekord. Właścicieli zmieniło 1577 nieruchomości – o 66 proc. domów więcej niż w tym samym miesiącu przed rokiem. Średnia cena nieruchomości sprzedanej w marcu była o 27 proc. wyższa niż średnia z marca 2020 i wynosiła 362 988 dol. Nowy Brunszwik, Wyspa Księcia Edwarda oraz Nowa Fundlandia i Labrador też odnotowują wzrosty, podaje Canadian Real Estate Association. Dla porównania średnie ceny sprzedaży w Ontario i Kolumbii Brytyjskiej wynosiły odpowiednio 890 035 dol. i 945 936 dol.
Halifax stał się drugim najszybciej rozrastającym się miastem w Kanadzie.
Maggie MacGillivray z Golden Realty Group zauważa, że do Halifaksu przyjeżdżają często młodzi i wykształceni ludzie z kapitałem intelektualnym. Ten trend był widoczny już przed pandemią. Do tego nowi imigranci, którzy zwykle najpierw przyjeżdżali do Toronto, a potem przenosili się na wschód, zaczęli od razu osiedlać się w Halifaksie. MacGillivray dodaje, że teraz klienci z Ontario stanowią około 40 proc. wszystkich, którym pomaga kupić dom. Często są to lekarze, biznesmeni, pracownicy sektora nowoczesnych technologii, którzy mogą zapłacić za dom więcej niż mieszkańcy Nowej Szkocji, ponieważ przeprowadzając się sprzedają nieruchomość w Ontario. Dla takich kupujących przebicie lokalnych ofert nawet o 100 000 dol. to nie problem, co jednak znacznie zmienia sytuację na miejscowym rynku nieruchomości, który nie znał takich agresywnych zachowań.
Scott Brison, były poseł federalny, a obecnie szef prowincyjnej Economic Growth Council, mówi, że Nowa Szkocja może wiele zyskać na tej migracji. Pandemia i związany z nią rozwój pracy zdalnej zmienia sposób postrzegania wielkich miast. Nowa Szkocja zaczyna być magnesem przyciągającym młodych zdolnych ludzi, którzy chcą łączyć wysoką jakość życia z wieloma możliwościami zawodowymi. Prowincja może stać się taką wylęgarnią nowych firm z sektora nowych technologii.