Trudno wychowanym w przekonaniu, że każdy jest dobry, uwierzyć, że tak wcale nie jest. I niektórzy ludzie są po prostu nieżyczliwi, manipulacyjni i źli. Niektórzy ludzie są po prostu toksyczni. A nam się wydaje, że wystarczy do takiego podejść ze zrozumieniem i chrześcijańską miłością. Nic bardziej mylnego – ani się nie zorientujecie, jak toksyczna osoba was opęta swoją siecią matactwa, intryg i manipulanctwa.
Chodzi im o to, żebyście się zachowywali tak jak oni chcą. A oni chcą mieć nad wami nie tylko kontrolę, ale i uzyskać to co sobie uzurpują. A jak nie, to pożałujecie. Kary często są subtelne, pasywno agresywne, bo taka osoba toksyczna, to nigdy nic nie powie wprost. Macie się domyślać.
Jaka jest rada? Uciekać jak najdalej. Liczenie na to, że taka osoba toksyczna się zmityguje i poprawi jest czcze. Owszem każdy może się zmienić, ale tylko wtedy jeśli sam uzna, że coś jest z nią nie tak.
Cechą charakterystyczną osoby toksycznej jest to, że sama ona w swojej ocenie jest bezbłędna. No po prostu chodzący ideał. To wszyscy inni są do luftu, i krzywdzą takiego toksycznego. Jest taka opera Beli Bartoka ‘Sinobrody’. Otóż Sinobrody ma siódmą żonę, i wyjeżdża przykazując żonie, że nie wolno jej zaglądać do pewnych pokoi pomimo tego, że zostawia jej klucz. Ona biedna podkuszona kluczem zagląda do tych zabronionych pokoi i ze zgrozą odkrywa, że wszystkie jej sześć poprzedniczek zostało zamordowanych przez jej męża. Jak myślicie, co się stało po powrocie męża? Macie rację, ona też zostaje przez niego zamordowana. Głęboka przypowieść.
Współczesna wersja jest trochę inna. Ta siódma żona nie korzysta z klucza i nie zagląda do zabronionych pokoi. Jest bardzo wyrozumiała. Uważa, że każdy ma prawo do swoich tajemnic. Nic jej to jednak nie pomaga, bo Sinobrody po powrocie i tak i tak ją ukatrupił. Czyli jeśli ktoś jest toksyczny, to nie ma to większego znaczenia, co zrobicie, bo i tak i tak spotka was kara wymierzona przez toksycznego.
Kiedyś był w moim życiu taki toksyczny facet. Notorycznie mnie okłamywał. A ja mu wierzyłam, bo nie potrafiłam inaczej. I wierzyłam, że się zmieni, bo nie może taki kłamiący być cały czas. A może, może. Jak już mi tak nakłamał, i mnie naoszukiwał (także na pieniądze), to mnie na całe szczęście zostawił, bo sama to bym się już nie potrafiła z tej sieci wyplątać. Jeszcze mi powiedział, że to moja wina. A dziś z perspektywy lat, dziękuję opatrzności, że ten facet w końcu sobie ode mnie poszedł. Jakie to szczęście! Inaczej dołowałby mnie do dzisiaj. A ja bym próbowała postawić prosty płot, z krzywych desek. Tego się zrobić nie da.
Więc zamiast desperacko próbować podjąć niewykonalne zadanie wyprostowania osoby toksycznej, należy od niej uciekać gdzie pieprze rośnie. Tak szybko jak się tylko da. Nie oglądając się za siebie. Ten toksyczny facet ostatnio sobie o mnie przypomniał – ach jaki był miluśki! Nie wie jednak, że ja się w międzyczasie wyprostowałam, i nie pozwolę, aby mnie ktokolwiek kiedykolwiek wciągnął w swój toksyczny świat matactwa. Toksycznych po prostu unikam. Jak się inaczej nie da, to wykreślam ich, jednego po drugim, z listy znajomych.
MichalinkaToronto@gmail.com