Naukowcy z Hamilton dziwią się, że w czasie pandemii ludzie piją mniej alkoholu. Kobiety jednak częściej skarżą się na depresję. Na podstawie ankiet przeprowadzonych wśród 500 młodych ludzi w wieku od 18 do 25 lat zauważono, że w początkowej fazie pandemii zmniejszyło się nadmierne spożycie alkoholu zarówno wśród kobiet, jak i wśród mężczyzn.
Wyniki uzyskane przez grupę Jamesa MacKillopa, dyrektora Peter Boris Centre for Addictions Research na Uniwersytecie McMaster, profesora psychiatrii i nauk behawioralnych, nie potwierdzają wcześniejszych doniesień o zwiększonego konsumpcji alkoholu i wzroście wydatków na alkohol w czasie pandemii. MacKillop twierdzi, że jego wyniki pokazują, jak złożone są konsekwencje pandemii.
Jego zdaniem ważnym czynnikiem wpływającym na nadmierne spożycie alkoholu w badanej grupie wiekowej były wszelkie ograniczenia dotyczące spotykania się. Do tego zmniejszyła się liczba osób wynajmujących wspólnie mieszkania, przez co wpływ rówieśników też był mniejszy.
„Uczestnikami badania byli ludzie młodzi, którzy przeważnie piją alkohol podczas spotkań”, mówi Meenu Minhas, główny autor studium. „Jeśli się zamknie bary, restauracje, odwoła imprezy w grupach, nie ma się co dziwić, że młodzi przestają się upijać”.
Przy okazji studium wykazało niektóre negatywne konsekwencje pandemii. Wśród kobiet biorących udział w badaniu zauważono zwiększone prawdopodobieństwo wystąpienia objawów świadczących o depresji klinicznej. W przypadku mężczyzn nie stwierdzono niczego podobnego. Dla kobiet utrzymywanie kontaktów społecznych jest szczególnie istotne, ponieważ pomaga niwelować stres.
Depresji sprzyjał też inny czynnik związany z pandemią, to jest spadek dochodu. Osoby, których dochody zmniejszyły się o więcej niż 50 proc. okazały się bardziej narażone na rozwój objawów depresji. Tu naukowcy zwracają uwagę na strategie rządu i oferowanie pomocy materialnej. Przyznają, że zasiłki w pewnym sensie mogą mieć działanie antydepresyjne.