Celowo nawiązuję do czerwca zeszłego roku. Wtedy to wszyscy mieliśmy nadzieję, że zaraza nazwana covidem przejdzie z sezonem, tak jak grypa i wiele innych zakaźnych chorób sezonowych.
No i przeszła. Bez szczepień, bez straszenia, ale za to z luzowaniem obostrzeń. Wtedy jeszcze nie było wiadomo kiedy pojawią się szczepionki, mówiono, że za kilka lat, bo tak długi jest okres potrzebny do wynalezienia, przetestowania, produkcji, dystrybucji. Wtedy jeszcze nie wiadomo było jakie to są szczepionki, ani jak skuteczne. Obecnie mamy szczepionki, wiadomo jakie są, kto je produkuje, ale nie za bardzo wiadomo jak są skuteczne.
Mówią, że u nas skuteczne, ale zeszłego roku o tej porze też skutecznie obniżyły się statystyki zachorowań na covid – bez jakichkolwiek szczepionek. Obecnie zaś nie wiadomo jak skuteczne są obecne szczepionki na nowe mutacje wirusa. Na pewno za to nie wiadomo jaki wpływ będą na nas te szczepionki miały po roku, dwóch, pięciu, dziesięciu?
Już jednak wiadomo, że nowe mutacje są nie tylko bardziej zaraźliwe, ale i odporne na istniejące szczepionki. Już się mówi, że po drugiej dawce potrzebny będzie ‘buster’ poprawiający co? Jeszcze trochę pożyję i z tych szczepionek i busterów zacznę samoistnie świecić w nocy.
Ale żarty na bok, bo to nie do śmiechu wcale. A teraz proszę, żeby nam się lepiej żyło nowe mutacje mają nowe łagodniejsze nazwy takiej jak Delta, albo Kappa, Ten nasz obecny to jest Alpha. Tak wymyśliła światowa Organizacja Zdrowia (WHO – World Health Organization). Pewnie te nazwy pisze się z małej litery, ale tak bardziej swojsko wyglądają z dużej, jak imię pieska. Chodzi o to aby nie stygmatyzować regionów, z których te wirusy pochodzą.
A więc wirus brytyjski to alpha, indyjski to delta. A gdzie się podziały moje prawa osoby do zarażenia, żeby wiedzieć? Czyż ja nie mam prawa wiedzieć jaki czort i skąd mnie atakuje?
Widać nie, bo tak uznała Światowa Organizacja Zdrowia. Nie bardzo rozumiem co ochraniamy zabraniając nazywania geograficznego miejsce gdzie wirus pierwszy raz został zidentyfikowany? Czy statystyki zachorowań i umieralności się poprawią, jeśli będziemy operować przychylnymi dla ucha nazwami takimi jak alpha, betta, delta, czy kappa?
Wątpię. To jeszcze jeden sposób prania mózgu ludu prostego, żeby nie zadawał pytań o ciągle lądujące samoloty z zapalnych ognisk covida w odmianie brytyjskiej, indyjskiej, brazylijskiej, czy ostatnio wietnamskiej. Zmiana określeń wirusa tylko nas zmyli, i uglobalni całą pandemię. A może to o to chodzi? Bo tak w zeszłym roku, o tej porze nie było szczepionek, ale liczba zachorowań drastycznie zmalała latem. Pamiętacie? No przecież to było tak niedawno, nie mogliście tego zapomnieć. Ale gra w ciuciubabkę ze zmianą nazw kolejnych mutacji covida na tym się nie kończy. Trudne dwa lata, gdzie okres decyzji podyktowanych dobrymi chęciami, nie zawsze był decyzjami dobrymi, nie przerodził się w analizę i wyciągnięcie wniosków z błędów. Ach gdzieżby tam jakiś polityk coś złego zrobił!. Jak się już dłużej nie dało błędów (zaznaczam wybaczalnych, bo nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji zagrożenia pandemią) tuszować, to sprytnie odwrócono kota ogonem i zwalono odpowiedzialność za powolny powrót do normalności na statystyczne masy – czyli nas.
Jeśli masy nie poddadzą się procentowo szczepieniom to restrykcje nie zostaną zniesione. Czyli nawet jeśli zachorowalność znacznie spadnie (tak jak w zeszłym roku), ale ileś tam 70%, czy 80% populacji się nie zaszczepi, to będziemy żyć z restrykcjami.
Nie ma w tym sensu, i nie ma logiki. Ale jest zwalanie odpowiedzialności na ludzi. Nasza wiecznie piękna ontaryjska minister zdrowia Christine Elliott (przegrała z Dougiem Fordem głosowanie na lidera partii konserwatywnej w Ontario) zachęca abyśmy wywierali wpływ na nasze rodziny i znajomych, aby się zaszczepili. No faktycznie! Taka zachęta to na pewno poskutkuje. To tak jak w Polsce, niektórym się wydaje, że są autorytetami moralnymi do ferowania wyroków co jest dobre, a co złe. A przecież każdy ma prawo wyboru, i jest to zapisane.
Po Procesie Norymberskim, ustalono Kodeks Norymberski. Jest to kodeks etyczny sformułowany w 1947 roku przez aliancki Trybunał Wojskowy, w którym podano 10 zasad dopuszczalności doświadczeń na ludziach (w tym badań nad wpływem nowych leków na ustrój człowieka). Kodeks powstał po serii procesów lekarzy, zbrodniarzy hitlerowskich, sądzonych w Norymberdze.
Punkt pierwszy tego kodeksu orzeka, o konieczności dobrowolnej zgody uczestnika eksperymentu na poddanie się eksperymentowi. I tutaj można zacząć dyskusję, czy szybka szczepionka i jeszcze szybsze szczepienia są, czy też nie eksperymentem. Należałoby zacząć od definicji eksperymentu, w której przewidywalne skutki krótko- i długofalowe nie są znane.
Dodatkowo wymóg dobrowolności, został przejęty przez prawo międzynarodowe (podaję za Wiki). I tak Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych w art. 7 zabrania, by ktokolwiek był poddawany, bez swej zgody swobodnie wyrażonej, doświadczeniom lekarskim lub naukowym.
Natomiast Konwencja o prawach człowieka i biomedycynie w art. 5 zakazuje przeprowadzania interwencji medycznej bez swobodnej i świadomej zgody osoby jej poddanej. Przed dokonaniem interwencji osoba jej poddana otrzyma odpowiednie informacje o celu i naturze interwencji, jak również jej konsekwencjach i ryzyku. Osoba poddana interwencji może w każdej chwili swobodnie wycofać zgodę. Według art. 15 zgoda powinna być wyrażona w sposób wyraźny i dotyczyć konkretnego badania oraz powinna być udokumentowana.
W Polsce wedle art. 39 Konstytucji nikt nie może być poddany eksperymentom naukowym, w tym medycznym, bez dobrowolnie wyrażonej zgody zaś Kodeks karny (1997) w art. 27. 2 głosi, że eksperyment jest niedopuszczalny bez zgody uczestnika, na którym jest przeprowadzany, należycie poinformowanego o spodziewanych korzyściach i grożących mu ujemnych skutkach oraz prawdopodobieństwie ich powstania, jak również o możliwości odstąpienia od udziału w eksperymencie na każdym jego etapie.
Sorka, ale ja, pomimo tego, że się zaszczepiłam nie wiem (i tego nie wie jeszcze nikt), jakie będą tego skutki dla mnie za rok, dwa, pięć, dziesięć lat. Czy mamy do czynienia z pierwszym globalnym medycznym eksperymentem?
Proszę jednak, aby osoby z sekty pro-szczepienowej, a także z sekty przeciw-szczepienowej dały mi święty spokój, i pozwoliły podejmować moje własne decyzje. A wszystkim rządzącym politykom należy przypominać, że pamiętamy.
Także to, jak spadały statystyki zachorowań na covid rok temu w czerwcu bez szczepionek. I także cały bezmiar bezsensownych restrykcji, których ekonomiczne i społeczne skutki jeszcze długo będziemy odczuwać.
Alicja Farmus
Toronto, 7 czerwca, 2021